[seopress_breadcrumbs]

John Yeboah ofiarą wygórowanych oczekiwań

John Yeboah to najdroższy piłkarz w historii Rakowa. Czy poprowadzi zespół do kolejnego tytułu mistrzów Polski? Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

John Yeboah przybył do Rakowa Częstochowa w letnim okienku transferowym. Ekwadorczyk miał w założeniu stanowić zastępstwo za Iviego Lopeza, który w trakcie przygotowań do bieżącego sezonu zerwał więzadło krzyżowe. Runda jesienna pokazała jednak, że wejście w buty Hiszpana nie należy do najłatwiejszych zadań.

Przypomnijmy, że Ivi Lopez nabawił się wspomnianej kontuzji 27 czerwca 2023 r. podczas sparingu z Puszczą Niepołomice. Działacze klubu spod Jasnej Góry stanęli wówczas przed nie lada wyzwaniem załatania wyrywy powstałej po wypadnięciu niekwestionowanego lidera linii ataku. Ostatecznie postanowili sięgnąć głębiej do kieszeni, pozyskując ze Śląska Wrocław Johna Yeboaha za rekordowe 1,5 mln euro. Liczyli na to, że 23-latek udźwignie ciężar, jaki sami włożyli na jego barki.

Długo pracowaliśmy nad transferem Johna do Rakowa. To jeden z najlepszych zawodników Ekstraklasy, którego jakość może pozwolić stać mu się jednym z liderów drużyny. Liczymy, że wzmocni naszą ofensywę, dając wiele bramek i asyst, które pomogą w realizacji naszych celów. Cieszymy się, że dołącza do zespołu jeszcze przed startem sezonu, dzięki czemu wesprze nas już w europejskich pucharach – mówił ówczesny dyrektor sportowy Rakowa, Robert Graf.

Szybko okazało się, że misja zastąpienia Iviego Lopeza będzie niezwykle trudna do wykonania. Yeboah nie był bowiem w stanie dorównać Hiszpanowi pod względem kreatywności oraz skuteczności pod bramką rywala. Rundę jesienną PKO BP Ekstraklasy zakończył z 3 golami (2 z nich przeciwko Zagłębiu Lubin) oraz 3 asystami w 14 spotkaniach. Oczekiwania były jednak nieco większe. Często szarpał i próbował wchodzić w drybling, lecz zazwyczaj kończyło to stratą, bądź koniecznością wycofania piłki do jednego z obrońców.

Jak dotąd najważniejszego gola zdobył w meczu domowym przeciwko Sturmowi Graz. Dał tym samym swojej drużynie szansę na przebicie się do fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy. Częstochowianie ostatecznie całkowicie ją zaprzepaścili, przegrywając wysoko z Atalantą Bergamo, jednak gdyby nie wspomniane trafienie Ekwadorczyka, zagraliby z włoską ekipą jedynie o punkty do rankingu UEFA.

Czy zatem John Yeboah zasługuje na miano transferowego niewypału? Niekoniecznie. Warto bowiem podkreślić, że Ivi Lopez reprezentuje barwy Rakowa od przeszło trzech lat, dorabiając się w tym czasie statusu klubowej legendy. Ekwadorczyk z kolei zawitał do Częstochowy pół roku temu i w związku z tym runda jesienna siłą rzeczy była dla niego okresem aklimatyzacji w nowym środowisku. Należy przy tym pamiętać, że wspomniany wcześniej bilans bramek oraz asyst w Ekstraklasie osiągnął nie mając ani jednej okazji do zaprezentowania swoich umiejętności od pierwszej do ostatniej minuty (634′ w 14 meczach). Z tego też względu liczby, jakimi obecnie się legitymuje na polskich boiskach nie zasługują na jednoznacznie negatywną ocenę.

Wiele wskazuje na to, że wiosną Ivi Lopez będzie do dyspozycji trenera Dawida Szwargi. Jego powrót nie nastąpi jednak od razu, gdyż zbyt szybkie wprowadzenie go do wyjściowego składu mogłoby skończyć się odnowieniem kontuzji. Dlatego z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że Yeboah będzie mieć jeszcze wiele okazji, by wcielić się w rolę lidera częstochowskiej ekipy. A jeśli obaj wymienieni w niniejszym tekście zawodnicy osiągną z czasem optymalną formę, być może 33-letni szkoleniowiec znajdzie dla nich miejsce na przeciwległych flankach, by wspólnie odpowiadali za poczynania ofensywne aktualnego mistrza Polski. Wydaje się jednak, że taki scenariusz będzie możliwy dopiero w końcówce bieżącego sezonu.

John Yeboah to bez wątpienia dynamiczny i kreatywny zawodnik. Wiosną musi jedynie regularnie udowadniać to na boisku. Jeśli mu się to uda, może walnie przyczynić się do obronienia przez Raków tytułu mistrza Polski.

Jordan Tomczyk

POLECANE

tagi