Jesteśmy piłkarskimi frajerami

2022.07.09 Poznan
Pilka nozna Superpuchar Polski
Lech Poznan - Rakow Czestochowa
N/z John Van Den Brom
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2022.07.09 Poznan
Football Polish SuperCup
Lech Poznan -  Rakow Czestochowa
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus

Jaś Kapela z okazji Święta Niepodległości 2016 ułożył “piosenkę” której refren brzmiał: “Jesteśmy debilami”. Po wczorajszym meczu Karabachu z Lechem na moje usta cisną się podobne słowa. Mianowicie, jesteśmy piłkarskimi frajerami, wie o tym cały świat. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że wyjazd do Azerbejdżanu nie będzie łatwy, ze względu na klimat, ale również to, jak silni są Azerowie na swoim terytorium. Ale czy mogliśmy przypuszczać, że Lech zostanie rozgromiony, upokorzony, wyśmiany i pokonany? A to wszystko w 90 minut. Kolejorz wczoraj się skompromitował, a to spotkanie to tylko igła w stogu siana problemów polskich drużyn w europejskiej piłce. 

Od kilku lat, w Polsce karierę robi powiedzenie, że “nie ma już słabych drużyn w Europie”. Tak mówiło się po klęsce Legii z Dudelange, po kompromitującym remisie Wojskowych z Europe FC, po odpadnięciu Cracovii z Dunajską Stredą. Było to całkowicie sarkastycznie, miało za zadanie podkreślić komizm tej sytuacji. Jednak w obecnych warunkach, to zdanie – drogowskaz. Są na Starym Kontynencie słabe drużyny, i są one w Polsce, niespełna 40 milionowym kraju, który nie potrafi wykreować jednego, solidnego zespołu na wymaganie europejskie. 

Znowu jako kraj, jako kibice, jesteśmy tym typem,  który słyszy, że najładniejsza dziewczyna z klasy, organizuje domówkę w sobotni wieczór, dla wszystkich znajomych, tylko my nie jesteśmy zaproszeni. Wszyscy pytają, ej ziomek, idziesz na melanż do Alicji? A my musimy odpowiedzieć: nie, nie mam czasu, mam już inne plany. A tak naprawdę siedzimy w domu i oglądamy powtórki 6 sezonu “Na Wspólnej”. Nasze klubu nie umieją wkręcić się na tę imprezę, którą jest Liga Mistrzów, bo są w tak fatalnej kondycji, sportowej lub wizerunkowej, że nikt na nich poważnie nie patrzy. Stoimy, jak ten dzieciak co zapomniał portfela, przed oknem lodziarni i patrzymy, jak wszyscy nasi znajomi wokoło wcinają po trzy czy cztery gałki lodów. Znowu musimy obejść się smakiem, zarówno w kontekście imprezy, Ligi Mistrzów jak i deseru. Tylko co zrobimy? Siądziemy i się rozryczymy. Nie, bo na to jesteśmy zbyt dumni. Rzucimy jakąś żałosną gadką, o tym, że wyciągniemy wnioski, znajdziemy nowych znajomych, czy nie mamy smaka na lody, uniesiemy się dumą, zadrzemy nosa i nie wyciągniemy, absolutnie żadnych wniosków. A za rok znowu będzie zdziwienie, że jak to, drużyna z Albanii okazała się lepsza od naszych asów, albo że gałka lodów podrożała i 10 zł to za mało, żeby móc wkręcić się do towarzystwa. Dlatego właśnie jesteśmy frajerami. 

Lech dołączył do zaszczytnego grona polskich drużyn, które dostały lanie. Znowu było dziś: “bach, bach, bach, Karabach”. Kiedy w 2010 roku, Wisła Kraków Macieja Skorży przegrywała z Karabachem, wszyscy byli zdziwieni. Jak to taka ekipa dostała od pasterzy z końca świata? No dobra, tam przegrali ale tutaj to będzie taki pogrom, że wstyd im będzie do Baku wracać. Dla tych co nie pamietają, Biała Gwiazda odpadła, w kompromitującym stylu. Niech to spotkanie będzie dla nas punktem wyjścia. Gdzie od tego momentu, na osi czasu, jest polska piłka a gdzie azerska?

Od tego czasu, tylko Legia, w 2016 roku była w fazie grupowej Ligi Mistrzów, czterokrotnie polskie kluby grały w fazie grupowej Ligi Europy. Ile było kompromitacji? Szkoda gadać. Tymczasem Azerowie:

  • Karabach Agdam: raz faza grupowa Champions League, sześć razy Liga Europy i jeden udział w Lidze Konferencji, odpadnięcie w 1/16 z Marsylią 

Karabach przez 10 lat osiągnął taki rezultat, jakie polskie kluby osiągną może wspólnie w 20 lat. Niesamowity jest ten progres, jaki wykonał futbol w tej części świata, gdzie warunki społeczno – polityczne są zdecydowanie cięższe do gry w piłkę nożną niż w Polsce. 

Wielu ekspertów chwaliło Lecha, za to w jaki sposób jest budowany, za szkolenie młodzieży, za akademię najlepsza w Polsce. I co z tego wszystkiego. No to, że zamiast kupić solidnego bramkarza to ściąga się Artura Rudko z cypryjskiego średniaka, który winny jest dwóch straconych bramek. Dlaczego Lech nie skusił się na ściągnięcie Dawida Kownackiego czy Damiana Kadziora. Na pewno nie można mówić, że brakło środków finansowych. Ich Kolejorz ma dużo, za sprzedaż swoich zawodników. Wyszło to, że nie ma kompetentnych osób, z doświadczeniem, które powiedziałyby, że trzeba kupić, stopera, bramkarza i napastnika. Brakuje umiejętności podjęcia decyzji.

Gdyby UEFA była luksusowym osiedlem, to w najdroższej części mieszkaliby Niemcy, Hiszpanie, Anglicy, Włosi, Francuzi, kilkaset metrów dalej, osiedliliby się Portugalczycy, Holendrzy, Belgowie, potem dalej Szwedzi, Czesi, Węgrzy i tak dalej. Aż w końcu doszlibysmy za mury tego osiedla gdzie w śmieciach leżeli by Polacy ze swoimi klubami, a obok nich Albańczycy, Mołdawianie, Ormianie. Różnica jest taka, że pozostałe nacje będą zdawać sobie sprawę ze swojego położenia i nie będą zakłamywać rzeczywistości. Natomiast my, będziemy opowiadać, jak to w latach 90. graliśmy w Champions League, oraz jak to Wisła pokonywała Barcelonę czy Spurs. Nikt nie będzie traktować nas poważnie, dlatego jesteśmy piłkarskim frajerami.

JAKUB SKORUPKA

POLECANE

tagi