Było miło, ale się skończyło. Sezon 2021/2022 w Ekstraklasie dobiegł końca. My przyjrzeliśmy się tym zawodnikom, którzy nas zachwycali przez ostatnie miesiące. Zgadzacie się z naszą jedenastką?
Bramkarz – Frantisek Plach (Piast Gliwice)
Być może dla niektórych jest to wybór nieoczywisty, bo Plach nie jest bramkarzem drużyny z TOP 4, ale jeśli prześledzimy sobie ostatnie sezony, to 30-letni Słowak był w czubie, jeśli mowa o golkiperach Ekstraklasy. Tak było i w tym. Plach wielokrotnie ratował swoją drużynę przed stratą bramki, nierzadko w ekwiblirystyczny sposób. Ma najwięcej czystych kont w lidze (11), a w marcu zadebiutował w reprezentacji Słowacji. Szczerze mówiąc z pamięci nie potrafimy podać daty ostatniego meczu bez Placha w bramce Piasta.
Lewy pomocnik – Kamil Grosicki (Pogoń Szczecin)
Jego forma fizyczna na początku nie pozwała mu na wskoczenie na odpowiednie obroty. Z kolejki na kolejkę zaczynał pokazywać swoje wysokie umiejętności. Dzięki niemu Pogoń była bardzo groźna w ofensywie, a on sam wykręcał świetne liczby. Być może byłyby one jeszcze lepsze gdyby Pogoń miała skutecznego napastnika. W każdym razie Grosicki w nagrodę za wysoką formę otrzymał kredyt zaufania od Czesława Michniewicza, który powołał go na ostatnie zgrupowanie. Czy pojedzie na mundial? Jeśli zostanie w Pogoni, a wiele na to wskazuje, to szanse ma duże. Być może nie będzie odgrywał takiej roli jak kiedyś, ale wciąż może się przydać. Pogoni również.
Środkowy obrońca – Antonio Milić (Lech Poznań)
Transfer Chorwata okazał się trafiony. Może nie jest to topowy stoper ligi, ale dzięki dobremu rozgrywaniu akcji ma naprawdę duży udział w zdobywaniu bramek przez Lecha. Sam zdobył ich cztery i były one zazwyczaj bardzo ważne. Powinien być ostoją „Kolejorza” w eliminacjach do europejskich pucharów. Być może zwróci na siebie uwagę selekcjonera reprezentacji Chorwacji. Cechuje go wysoka dokładność podań – aż 85%.
Środkowy obrońca – Bartosz Salamon (Lech Poznań)
Wyraźnie odżył po powrocie do Polski. Stał się prawdziwym liderem nie tylko na boisku, ale także w szatni Lecha. Jest w ścisłej czołówce stoperów ligi. Po kilku latach zagrał nawet w reprezentacji, w towarzyskim meczu ze Szkocją, ale wydaje się, że Michniewicz wyżej ceni sobie kilku innych obrońców. Niemniej, udowodnił, że może być pewnego rodzaju alternatywą. Ostatnio nie grał przez kontuzję, ale i bez niego Lech przyklepał sobie mistrzostwo. Może stać się ostoją „Kolejorza” na kolejne lata.
Środkowy obrońca – Fran Tudor (Raków Częstochowa)
Z konieczności występował na pozycji pół-prawego stopera, ale i tam świetnie sobie radził. Zwykle widzieliśmy go w akcjach oskrzydlających z prawej strony boiska, gdzie często asystował. Mimo niskiego wzrostu naprawdę dobrze mu idzie w pojedynkach główkowych. Niedawno przedłużył kontrakt, ale pewne jest, że latem będą za niego oferty. Raków jeśli go sprzeda, to dobrze na nim zarobi.
Prawy pomocnik – Jakub Kamiński (Lech Poznań)
Ma 20 lat, a grał jak stary wyjadacz. Z pewnością był to dla niego najlepszy sezon w karierze, choć szczególnie jego pierwsza część. W rundzie jesiennej nie był już tylko najlepszym młodzieżowcem ligi, ale i także jednym z lepszych skrzydłowych. Szansę w reprezentacji dał mu nawet Paulo Sousa, a teraz Czesław Michniewicz. Na wiosnę nie był już tak efektowny, ale zdobył z Lechem swoje pierwsze mistrzostwo Polski. Czy ostatnie? Od nowego sezonu będzie grał dla Wolfsburga i tam będzie dalej rozwijał swoją karierę. Oby z pozytywnym skutkiem.
Środkowy pomocnik defensywny – Jesper Karlstroem (Lech Poznań)
Typowa „szóstka”, ale takiej jakości jakiej dawno w Ekstraklasie nie widzieliśmy. Przychodził z ligi wcale nie dużo mocniejszej od naszej, a szybko okazało się, że jest po prostu kozakiem. Dzięki świetnym występom w Lechu otrzymał powołanie do reprezentacji Szwecji, która walczyła z nami o mundial. Jak się skończyło wszyscy wiemy, ale to z pewnością było dla niego duże przeżycie. Znając życie powinien otrzymać latem kilka ciekawych ofert, w końcu jest reprezentantem kraju. Perspektywa gry w europejskich pucharach może jednak skłonić Szweda do pozostania w Poznaniu.
Środkowy pomocnik ofensywny – Joao Amaral (Lech Poznań)
Amaral u Żurawia, a Amaral u Skorży to dwa różne Amarale. Jeden z najbardziej spektakularnych powrotów z wypożyczenia. To głównie dzięki niemu Lech po siedmiu latach odzyskał mistrzostwo. Mimo „trójki” z przodu widać było po nim, że jest w życiowej formie, co przekładało się na liczby. Portugalczyk strzelił 14 goli i zaliczył 8 asyst. Miał 33% procent udziału przy zdobytych bramkach Lecha w tym sezonie. Pokazywał świetną technikę i niekonwencjonalne zagrania. Pod koniec 2021 roku przedłużył kontrakt o dwa lata. Ma zatem dużo czasu aby jeszcze podkręcić świetne statystyki.
Środkowy pomocnik ofensywny – Ivi Lopez (Raków Częstochowa)
W Polsce jest od dwóch lat, ale tak naprawdę dopiero w tym sezonie pokazał swoje piękno. Patrzyliśmy na niego jak na piłkarskiego Boga. Piłkarz sezonu, król strzelców, najlepszy obcokrajowiec, najlepszy pomocnik. Zgarnął wszystko, prócz mistrzostwa Polski. Sam przyznaje, że piłkarsko rozwinął się w Polsce, ale mecz z Lechią mógł być ostatnim w naszym kraju. Nie ulega wątpliwości, że Lopeza w Częstochowie zaraz nie będzie. Pewne jest, że Raków zarobi wiele pieniędzy, ale czy będzie w stanie sprowadzić kogoś o podobnych umiejętnościach?
Napastnik – Mikael Ishak (Lech Poznań)
Może nie jest gwiazdą ligi, na którą specjalnie chodzi się na stadiony, ale indywidualnie dla Szweda jest to najlepszy sezon w karierze. Do tytułu króla strzelców brakło mu dwóch goli, ale i tak strzelił ich sporo. Mimo, że nie mówi po polsku, to jest kapitanem drużyny i całkiem nieźle mu to wychodzi. To dopiero pierwsze mistrzostwo dla 29-letniego Szweda. Jego kontrakt z „Kolejorzem” obowiązuje jeszcze rok, ale w Poznaniu boją się, że mogą go stracić wcześniej. Trudno im się dziwić.
Napastnik – Karol Angielski (Radomiak Radom)
Nie, to nie błąd. To jedna z największych niespodzianek minionego sezonu. Oczywiście tych pozytywnych. Nawet jeśli połowa jego strzeleckiego dorobku pochodzi z rzutów karnych to wynik jak na Polaka bardzo dobry. Młodzieżowcem już nie jest, ale emerytem też nie. Co to oznacza? Na pewno po takim sezonie chciałby wyjechać z Ekstraklasy, a Radomiak nieźle na nim zarobić, ale na razie konkretów brak. Angielski będzie musiał szybko udowodnić, że nie jest jednosezonowcem. Inaczej szybko pójdzie w zapomnienie. Jednak znalezienie się w tak zacnym gronie na pewno budzi podziw.