Jakub Jezierski po meczu z Zagłębiem Lubin: To była najważniejsza bramka w mojej karierze, dedykuję ją Petrowi Schwarzowi

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-04 o 03.06.09_eaba13e1

Jedne z ważniejszych derbów Dolnego Śląska w ostatnich latach, padły łupem Śląska Wrocław, który walczył o przedłużenie nadziei na utrzymanie się w Ekstraklasie. Zagłębie Lubin mogło za to zapewnić je sobie już dziś, ale warunkiem był komplet punktów, którego z Wrocławia wywieźć się nie udało. W efekcie, spotkanie rozegrane sobotni wieczór, zakończyło się wysoką wygraną Wrocławian (3:1) po golach: Serafina Szoty, Assada Al-Hamlawiego i Jakuba Jezierskiego. Honorowe trafienie dla Lubinian zdobył Adam Radwański.

Po meczu rozmawialiśmy z jednym z architektów tej wygranej – Jakubem Jezierskim, który nota bene, w święto Konstytucji 3 maja, zdobył swoją premierową bramkę w trójkolorowych barwach. To była najważniejsza bramka w mojej karierze, dedykuję ją Petrowi Schwarzowi – mówił Jezierski po końcowym gwizdku.

Na wstępie, zapytaliśmy Jezierskiego o premierowe trafienie na stadionie we Wrocławiu.

-Dla mnie, jako dla wychowanka Śląska, gol zdobyty tutaj we Wrocławiu, to coś, o czym marzyło się od najmłodszych lat, absolutnie wspaniały moment. Na dodatek mecze derbowe przeciwko Zagłębiu, czy to w juniorach, czy nawet w rezerwach zawsze dodatkowo elektryzowały, stąd cieszę się, że wpisałem się dziś na listę strzelców, a w konsekwencji dołożyłem cegiełkę do tak ważnego dla nas zwycięstwa w kluczowym momencie spotkania. To była najważniejsza bramka w mojej karierze, dedykuję ją Petrowi Schwarzowi – powiedział pomocnik Śląska.

W dalszej części rozmowy, Kuba odniósł się do wyzwań, jakie postawiło przed „Wojskowymi” Zagłębie, podkreślając, że wcale -wbrew opinii internautów – „Miedziowi” nie zaprezentowali się sobotniego wieczora słabo.

-Nie uważam, że Zagłębie zawiesiło poprzeczkę nisko, był to dla nas wymagający mecz. Po stracie bramki musieliśmy przetrwać trudny moment – udało nam się to, po czym do siatki trafił Assad. Skupiliśmy się też na kompaktowej obronie, co w efekcie pozwoliło zdobyć gola po składnej kontrze, który ustanowił wynik spotkania.

20-latek nawiązał również do tego, jak trudno jest zastąpić kontuzjowanego Petra Schwarza, który nie tak dawno przeszedł poważną operację, przez co przynajmniej do końca sezonu nie zobaczymy go już na murawie.

– To bezsprzecznie zawodnik nie do zastąpienia, nieustannie odczuwamy jego brak. „Szwaniu” odgrywał kluczową rolę na boisku i w szatni, będąc oczywiście naszym kapitanem. Mimo wszystko, drużyna musi sobie poradzić, więc robimy wszystko, co w naszej mocy, by móc choć po części załatać tę powstałą dziurę. Jest to wyzwanie, ale w takich sytuacjach też trzeba umieć się odnaleźć, o czym wielokrotnie rozmawialiśmy z trenerem. Teraz naszym zadaniem jest zwyciężać każdy kolejny mecz właśnie dla Petra i jego rodziny. Dziś był z nami w szatni, więc mogliśmy poczuć jego wsparcie.

W sytuacjach kryzysowych, pod nieobecność kapitana drużyny, naturalnie wyłaniają się inni liderzy, dyrygujący zespołem przez ten czas. Zapytaliśmy więc pomocnika Śląska, czy Serafin Szota, przywdziewający przez ten czas opaskę kapitańską, faktycznie próbuje wejść w buty Czecha.

-W tej rundzie Serafin zdecydowanie jest naszą podporą w defensywie i zgodzę się z tym, że poniekąd wszedł on w buty Petra. To zawodnik, od którego przede wszystkim emanuje wielka pewność siebie, dobrze sprawdza się w roli kapitana. Muszę przyznać, że bardzo przyjemnie patrzy mi się na jego rozwój, „Serek” wnosi do drużyny wielką wartość.

Na koniec, Jezierski odwołał się do tego, co czeka ekipę Śląska w najbliższej przyszłości, bo jak sam wspomniał, nie lubi wybiegać za daleko w przód.

-W Ekstraklasie każdy mecz jest trudny, do każdego przygotowujemy się z takim samym zaangażowaniem. Nie inaczej będzie tym razem, więc damy z siebie maksimum, by być w stu procentach gotowymi na najbliższy mecz z Górnikiem. Kolejne spotkanie jest dla mnie najważniejsze, na niczym innym póki co się nie skupiam – podsumował.

Szymon Gawrycki Tkacz