HIT 20. KOLEJKI PKO BP EKSTRAKLASY Z BUTELKOWĄ AFERĄ W TLE

2022.08.27 Szczecin
Pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2022/2023
Pogon Szczecin - KGHM Zaglebie Lubin
N/z Gol bramka radosc Damian Dabrowski Benedikt Zech Kamil Grosicki
Foto Tomasz Folta / PressFocus

2022.08.27 Szczecin
Football PKO Ekstraklasa season 2022/2023
Pogon Szczecin - KGHM Zaglebie Lubin
Gol bramka radosc Damian Dabrowski Benedikt Zech Kamil Grosicki
Credit: Tomasz Folta / PressFocus

W ramach 20 kolejki PKO BP Ekstraklasy Śląsk Wrocław podejmował u siebie drużynę Pogoni Szczecin. To spotkanie zainaugurowało rundę wiosenną na Tarczyński Arena Wrocław. Podczas meczu nie brakowało emocji, ale i kibicowskich skandali. Drużynę lidera przybyło wspierać około 20 tysięcy fanatyków, którzy od początku mieli duże oczekiwania względem korzystnego wyniku.

NIEWIDOCZNA POGOŃ, I NIESKUTECZNY ŚLĄSK

Batalię rozpoczęli goście. Przez pierwsze pięć minut meczu większe zagrożenie stwarzali „Portowcy”, których niósł gorący doping ich kibiców. Obraz gry nieco zmienił się w okolicach 10 minuty, kiedy to w wyprowadzaniu akcji ofensywnych uaktywnili się piłkarze Śląska, utrzymując się na połowie rywali. Nadal w posiadaniu byli zawodnicy WKS-u, brakowało im jednak płynności w wymienianych podaniach i pomysłu na dobrą finalizację akcji.

Od 20 minuty ataki wrocławskiego zespołu zaczęły stwarzać coraz większe zagrożenie pod bramką Valentina Cojocaru. W środku pola Śląska bezprecedensowo rządził duet Pokorny-Olsen, natomiast na lewej stronie w Pogoni świetnie urywał się rywalom niezniszczalny, dynamiczny Kamil Grosicki. W okolicach 38 minuty najlepszą akcję pierwszej połowy wykreowali gospodarze, z lewej strony w pole karne wchodził Matias Nahuel, dograł do Erika Exposito, ten oddał mocne uderzenie, a piłka wylądowała nieco ponad poprzeczką bramki gości. Ta akcja dodała wiatru w żagle podopiecznym Magiery, którzy z minuty na minutę wyglądali coraz lepiej.

Zanosiło się na gola, nic nie wskazywało na to, że Pogoń będzie w stanie się podnieść. Pod koniec z kliku metrów pomylił się Schwarz. Wrocławianie wyglądali dużo lepiej, Pogoń przez pierwsze 45 minut była niewidoczna, choć dynamiczne rajdy „Grosika” mogły niekiedy podrywać z krzesełek kibiców w granatowo-bordowych barwach.

PRZEŁAMANIE PORTOWCÓW, SKANDALICZNE ZACHOWANIE KIBICÓW ŚLĄSKA

Po przerwie oba zespoły wyszły na murawę w takich samych ustawieniach. Spotkanie nabrało tempa, kilka bardzo dogodnych akcji mieli zawodnicy Śląska. Pod bramką Leszczyńskiego mocno uaktywnili się przyjezdni. Brakowało jednak finalizacji. Od 65 minuty piłkarze Śląska nieco spuścili z tonu i jak się później okazało, był to gwóźdź do trumny. Gospodarze do świetnej okazji dopuścili Kolourisa, który trafił w słupek. Chwilę później fatalne wyprowadzenie piłki przez defensorów WKS-u wykorzystał duet Grosicki-Ulvestad, a wspomniany Leszczyński musiał wyciągać piłkę z własnej bramki. Podopieczni Gustafssona wyszli na prowadzenie.

Zawodnicy Jacka Magiery ponownie przejęli inicjatywę, próbując zdobyć gola dającego remis. Do gry dobrze podłączał się Matias Nahuel, czego nie można powiedzieć o Patryku Klimali, którego momentami w ogóle nie było widać na boisku, przy czym niewiele pokazał w debiucie. Pod koniec, z trybuny B na murawę została wrzucona butelka, która trafiła w plecy bramkarza szczecińskiego zespołu – Valentina Cojocaru. Ten rozpaczliwie położył się na murawie, wskazując na ból pleców po uderzeniu. Sędzia Marciniak zadecydował o chwilowym przerwaniu spotkania. Napięcie z dwóch stron cały czas rosło.

Po wymuszonej przerwie zarówno goście, jak i gospodarze nie wyprowadzili zbyt wielu akcji. Mecz wrócił do spokojnego tempa. Mimo głośnego dopingu i wiary kibiców, Śląskowi nie udało się zremisować, a Pogoń pierwszy raz od 2001 roku wywozi 3 punkty ze stolicy Dolnego Śląska.

Szymon Gawrycki Tkacz

POLECANE

tagi