Gula zwolniony, kretyńskie zachowanie Boruca — najciekawsze wydarzenia weekendu w Ekstraklasie

2021.07.17 Krakow
Pilka nozna, PKO BP Ekstraklasa, sezon 2021/2022, sparing, mecz towarzyski
Wisla Krakow - Podbeskidzie Bielsko-Biala
N/z Adrian Gula
Foto Krzysztof Porebski / PressFocus

2021.07.17 Krakow
Football, Polish top league - first level, 2021/22 season, friendly game
Wisla Krakow - Podbeskidzie Bielsko-Biala
Adrian Gula
Credit: Krzysztof Porebski / PressFocus

Nawet nie skończyła się druga kolejka rundy wiosennej, a już poleciała pierwsza trenerska głowa. Ponadto w bezpośrednim meczu o utrzymanie Arturowi Borucowi ewidentnie odcięło prąd. Poza tym mieliśmy mecz na śniegu, Lech rozbił Bruk-Bet, a Vahan Bichakhchyan znowu zachwycił kibiców Pogoni. Taki był miniony weekend z Ekstraklasą!

Mecz na śniegu w Łęcznej

Górnik Łęczna — Śląsk Wrocław 1:1

Gdy tylko Canal+ rozpoczęło transmisję tego starcia, to już było wiadomo, jak ten mecz będzie wyglądał. Warunki spowodowane śniegiem leżącym na murawie były na tyle trudne, że uniemożliwiły normalną grę. Dla Śląska może to nawet dobrze, bo przynajmniej Szymon Lewkot nie wpadł na pomysł wybijania piłki przewrotką przy własnym polu karnym. Gra była bardzo prosta, bo inna być nie mogła. Choć przewagę w pierwszej połowie mieli wrocławianie, to w 43. minucie piłkę do własnej bramki posłał Víctor García.

W drugiej połowie zmianami swojej drużynie pomógł trener Jacek Magiera. Wprowadzeni na plac gry Róbert Pich i Adrian Łyszczarz w 78. minucie zrobili akcję bramkową, która dała Śląskowi wyrównanie. Łyszczarz strzelił już swoją 5. bramkę po wejściu z ławki w tym sezonie. Biorąc pod uwagę, że w Ekstraklasie rozegrał zaledwie 219 minut, jest to wynik niesamowity. 22-latek kolejny raz pokazał, że warto dać mu szansę od pierwszej minuty. Kilka minut wcześniej z boiska wyleciał Kryspin Szcześniak, co spowodowało napór Śląska na bramkę Górnika w końcówce meczu. Świetne okazje zmarnowali Caye Quintana i Pich. Dwa razy świetnie interweniował debiutujący w Ekstraklasie Adrian Kostrzewski. To właśnie ostatnie minuty tego spotkania mogą powodować wrażenie, że WKS zasłużył na zwycięstwo. Jednak w przekroju całego spotkania obie drużyny powinny być zadowolone z remisu.

Piątkowy mecz w Łęcznej nie był łatwy do oglądania, ale w takich okolicznościach pretensji do piłkarzy mieć nie można. Pytanie tylko, czy można było zrobić coś więcej, aby ten śnieg aż w takim stopniu nie przeszkadzał zawodnikom?

Pożegnalny mecz Guli w Krakowie, Brzęczek na ratunek

Wisła Kraków — Stal Mielec 0:1

Oczy krwawiły od tego, jak Wisła grała na własnym stadionie ze Stalą Mielec, występującą bez dwóch najlepszych piłkarzy, z Maksymilianem Sitkiem na środku ataku i Mateuszem Żyro na wahadle. Nie oddać celnego strzału przez 90 minut? Wstyd. Biała Gwiazda zagrał drugi z rzędu żenujący mecz. Na reakcję władz nie trzeba było długo czekać. Po meczu wymownego tweeta wrzucił Jarosław Królewski, a w niedzielę wieczorem Adrián Guľa przestał pełnić obowiązki trenera Wisły. Choć w komunikacie nie ma jasno powiedziane, że Słowak został zwolniony, to można to założyć. Trener Guľa miał być dla Wisły trenerem na lata. Jak często w polskiej piłce okazało się, że nie tylko trener nie był na lata, ale nawet do lata. Jednak większych pretensji do osób decyzyjnych w Wiśle mieć nie można. Projekt Wisły Adriána Guľi ewidentnie nie szedł w dobrą stronę, a na Reymonta poważnie zajrzało widmo spadku.

Już w poniedziałek ogłoszono nowego trenera Białej Gwiazdy — Jerzego Brzęczka. Były selekcjoner reprezentacji Polski podpisał kontrakt do końca sezonu z opcją przedłużenia. Jest to na pewno ciekawy ruch, bo Brzęczek to trener sprawdzony na poziomie Ekstraklasy. Potrafił on z bardzo średnim składem w Wiśle Płock osiągnąć piąte miejsce. Trudno też o bardziej zżyty ze sobą zespół ludzi niż ten, jaki jest teraz przy Reymonta. Jak wiemy, Brzęczek to wujek Jakuba Błaszczykowskiego.

Amaral chory, ale Lech i tak pokazał swoją siłę

Lech Poznań — Bruk-Bet Termalica Nieciecza 5:0

Kolejny raz Lech zagrał koncert przy Bułgarskiej. Był to mecz pierwszej z ostatnią drużyną w tabeli i tak to powinno wyglądać. Pełna dominacja, czyste konto i wysokie zwycięstwo. Pomimo że Lech miał małe problemy przed meczem, ponieważ z powodu choroby wypadł João Amaral, czyli najlepszy piłkarz Kolejorza w tym sezonie, to nie miało to wpływu na mecz z Bruk-Betem, co kolejny raz pokazało siłę i szerokość kadry, jaką dysponuje trener Maciej Skorża.

Termalica wygrała poprzednie spotkanie z Jagiellonią, ale każdy, kto oglądał to spotkanie, widział, jak to wyglądało. Bruk-Bet oddał dwa celne strzały, oba z rzutów karnych i strzelił dwa gola. Nie zasłużył na zwycięstwo, ale czasami po prostu mecz się komuś układa. Tak było i tym razem. Mecz w Poznaniu kolejny raz pokazał, że tak grając, z taką defensywą, gdy spadają aż trzy drużyny, nie da się utrzymać.

Bichakhchyan znowu zachwycił szczecińskich kibiców

Pogoń Szczecin — Zagłębie Lubin 2:1

Pogoń zagrała bardzo dobrą pierwszą połowę. Strzeliła bramkę, a jedyne czego brakowało to kropka nad „i”, czyli gol na 2:0, który zamknąłby mecz. Jednak wiemy, że właśnie ten drugi gol często stanowił problem dla drużyny trenera Kosty Runjaicia. W 58. minucie jedyny ciekawy piłkarz Zagłębia — Patryk Szysz, zdobył bramkę na 1:1. Od tego momentu lubinianie urośli. Nie przejęli inicjatywy, ale byli równorzędnym rywalem dla Portowców. Przez kilkanaście minut wydawało się, że Pogoń może stracić punkty, ale w 71. minucie wszedł na boisko Vahan Bichakhchyan. Ormianin kolejny raz zachwycił. Już 9 minut od wejścia na murawę, Bichakhchyan kapitalnie uderzył. 22-latek drugi mecz z rzędu zdobył bramkę tuż po wejściu. Znów pokazał, że może i prawdopodobnie będzie, jednym z najlepszych piłkarzy ligi. Ma kapitalnie ułożoną lewą nogę i świetne uderzenie z dystansu. Może być z niego piłkarz na dużą karierę.

Głupota Boruca, Warta wygrywa w Warszawie

Nie było to porywające spotkanie, ale czego się spodziewać, gdy grają ze sobą drużyny ze strefy spadkowej? Po przerwie zimowej wydawało się, że Legia w końcu zacznie wygrywać. Potwierdziło się to w meczu w Lubinie, ale w niedzielne popołudnie mistrz Polski wrócił na tory, po jakich jechał jesienią. Kolejny raz Legia zagrała beznadziejnie. Warta była bardzo dobrze taktycznie przygotowana do tego pojedynku i wykorzystała nieporadność Legii w obronie. Warciarze zasłużyli na te zwycięstwo.

Jednak to nie wynik przyciągnął największą uwagę, a zachowanie kapitana Legii Artura Boruca. Były reprezentant Polski walnął w twarz Dawida Szymonowicza. Oczywiście VAR szybko wychwycił całą sytuację, a sędzia Łukasz Kuźma podyktował rzut karny i pokazał Borucowi czerwoną kartkę. Pomijając to, jak chamskie było to zachowanie. Jak można w takim momencie, kiedy gra się o utrzymanie, w tak niegroźnej sytuacji spowodować sytuację, w której twoja drużyna musi grać w dziesiątkę? Są czerwone kartki, które można zrozumieć. Na przykład, gdy przeciwnik wychodzi sam na sam. Jednak tu? Głupota, absurd, debilizm, bezmyślność, kretynizm. Tak się powinien zachowywać KAPITAN? Boruc prawdopodobnie zostanie zawieszony na dłużej, niż jest to w przypadku zwyczajnej czerwonej kartki. Oczywiście to bardzo dobrze. Takie zachowania muszą być temperowane i surowo karane.

Na koniec apel do osób, które ustalają terminarz Ekstraklasy. Czy naprawdę Legia zawsze musi grać o najlepszej porze? Wiadomo, że to klub, który generuje pewnie największe zainteresowanie w lidze. Jednakże niedziela i godzina 17:30 to zawsze była pora dla meczów najlepszych drużyn, a nie tych grających o utrzymanie.

Filip Krakowczyk

POLECANE

tagi