W tym roku Górnik Zabrze punktuje w Ekstraklasie całkiem nieźle. Poza wpadką z Jagiellonią Białystok naprawdę nie ma się czego wstydzić. Wczoraj wysoko pokonał Cracovię 3:0 i coraz śmielej puka do grona drużyn walczących o miejsca bezpośrednio za ligowym podium. Szczególnie że po odejściu Jesusa Jimeneza zabrzanom nie wróżono sukcesów. Jednak Jan Urban pokazuje, że zna się na rzeczy i konsekwentnie buduje swoją drużynę.
Na ligowym podium w tym sezonie na niemal 100% znajdą się Lech Poznań, Raków Częstochowa i Pogoń Szczecin. Przewaga nad kolejnymi drużynami wynosi już 8 punktów i cały czas rośnie. Z kilku powodów: Lechia Gdańsk nie zachwyca i traci punkty choćby z beznadziejną Wisłą Kraków. Radomiak z jesieni przepadł gdzieś i w tabeli raczej prędzej się osunie, niż wzniesie. Wisła Płock czy Stal Mielec są wyraźnie ukontentowane i wręcz z premedytacją nie wzmacniały się zimą, mając praktycznie pewne utrzymanie. Cracovia pod wodzą Jacka Zielińskiego po mocnym początku spuściła z tonu. Może w takim razie o czwarte miejsce powalczy Górnik Zabrze? Pozycja, która — w sytuacji, gdy Lech bądź Raków zdobędą Puchar Polski, da przepustkę do eliminacji Ligi Konferencji.
Po kapitalnym spotkaniu gdzie Cracovia w zasadzie nie miała szans na korzystny wynik, a rezultat 3:0 nie oddaje w pełni przewagi, jaką mieli gospodarze. Teraz strata podopiecznych Jana Urbana do czwartej obecnie w tabeli Lechii Gdańsk to jedynie cztery punkty. W zasadzie powinny być to jeszcze dwa oczka różnicy mniej. Jednak gol Bartosza Nowaka z końcówki meczu z Rakowem Częstochowa nie został uznany po wątpliwym spalonym. Postawa piłkarzy ze stadionu przy ul. Roosevelta naprawdę może cieszyć fanów. Gdy w formie są kluczowi piłkarze jak Bartosz Nowak, Alassana Manneh czy przede wszystkim Lukas Podolski to przeciwnikom czternastokrotnych mistrzów Polski naprawdę trudno jest się opierać.
Boiskowe poczynania tego ostatniego zasługują na dodatkowe podkreślenie. Dawną obietnicę o przejściu do Górnika i chęć zakończenia w nim kariery traktowaliśmy jak bajkę. Z czasem zaczęło się zdawać, że Podolskiego nieco uwiera stwierdzenie z przeszłości, a dołączenie do drużyny Jana Urbana latem 2021 roku to niemal pańszczyźniane odbębnienie danego słowa. Dodatkowo żadną tajemnicą nie były jego koneksje z niemieckimi telewizjami. Temat ucichł, gdy Lukas zaczął pokazywać na boisku, dlaczego był kiedyś mistrzem świata.
To, w jaki sposób korzysta z nieprawdopodobnych – w skali ligi – umiejętności naprawdę imponuje. W samym wczorajszym spotkaniu rozrzucał piłki, nawijał obrońców, a zwieńczeniem występu był kolejny przepiękny gol z dystansu z 92. minuty rywalizacji. Przy tym widać, że bardzo mu zależy i nie przyjechał do Ekstraklasy na wczasy. 36-letni napastnik zanotował piątą bramkę w tym sezonie, do tego ma dwie asysty. Jeśli wyciągniemy poza nawias słaby początek rozgrywek, gdy Podolski musiał dojść do formy, to nie wygląda to wcale źle.
Trzeba też oddać trenerowi Górnika – Janowi Urbanowi, że wykonuje kawał dobrej roboty. Zrobienie drużyny walczącej o miejsce w Top 5 ligi z Robertem Dadokiem czy Rafałem Janickim to nie lada wyczyn, o którym słysząc niejeden zdezerterowałby w 24 godziny, jak Michał Probierz z Bruk-betu. Spodziewano się, że odejście Jesusa Jimeneza, jednego z najlepszych piłkarzy ligi i niekwestionowanego lidera Górnika wyhamuje rozwój tej drużyny. Nic takiego nie ma miejsca. Choć ławka rezerwowych nie jest najszersza i najdobitniej pokazał to środowy mecz z Lechem Poznań w ramach Pucharu Polski, to z podstawowych graczy Urban ulepił całkiem kształtny team, który w tym momencie może piąć się w górę tabeli.
Antoni Janas