W trakcie minionego okienka transferowego szeregi „Dumy Podlasia” zasilił Sergio Lozano. Mimo że przybył do klubu dopiero na początku września, już teraz wysyła wyraźne sygnały, że trener Adrian Siemieniec może mieć z niego sporo pożytku. Niewykluczone, że Hiszpan pod kątem zdobyczy bramkowej zdoła wejść w buty Nene oraz Jarosława Kubickiego, których od kilku miesięcy nie ma już w Białymstoku.
Jednym z głównych architektów historycznego mistrzostwa Polski dla Jagiellonii Białystok był niewątpliwie Nene. Portugalczyk występujący na pozycji środkowego pomocnika zanotował w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy aż 9 goli i 8 asyst. Do tego dorobku dorzucił jeszcze 2 bramki oraz jedno kluczowe podanie w Pucharze Polski. Uczyniło go to trzecim najlepszym strzelcem swojej drużyny (za Afimico Pululu i Jesusem Imazem, a ex aequo z Bartłomiejem Wdowikiem). Jego wkład w końcowy sukces popularnej „Jagi” był zatem nieoceniony.
W sezonie 2024/25 30-latek nie spuścił znacząco z tonu, o czym świadczą 4 zdobyte bramki oraz 3 asysty w 15 meczach rundy jesiennej na krajowym podwórku. Niestety, ku wielkiemu rozczarowaniu kibiców aktualnego wówczas mistrza Polski, Portugalczyk postanowił poszukać nowych wyzwań i w styczniu br. zamienił „Jagę” na występujący w Chinese Super League Yunnan Yukun. Pałeczkę po nim przejął poniekąd Jarosław Kubicki, który finiszował z 6 golami oraz 5 kluczowymi podaniami we wszystkich rozgrywkach, lecz i on latem dość niespodziewanie odszedł z klubu, wiążąc się kontraktem z Górnikiem Zabrze.
Powstała zatem swoista wyrwa, której dyrektor Łukasz Masłowski absolutnie nie mógł zignorować. I właśnie dlatego pod koniec minionego okienka transferowego postanowił sięgnąć po Sergio Lozano. Hiszpan na początku bieżącego sezonu był jeszcze związany z Levante, lecz na poziomie La Ligi rozegrał zaledwie 11 minut w jednym spotkaniu i wówczas zdał sobie sprawę, że w mniej utytułowanym klubie z Valencii nie ma na ten moment czego szukać. Jego wybór padł na Jagiellonię i jak się okazuje, przybył na Podlasie z dużymi ambicjami oraz wiarą we własne umiejętności.
Nie będę podawał liczb, które chciałbym osiągnąć, bo to jest sprawa drugorzędna, one przyjdą same przy dobrej grze całej ekipy. Dla mnie najważniejsze jest, abyśmy jako drużyna walczyli o tytuły. Chcemy być jak najwyżej w tabeli i sprawiać radość naszym kibicom – deklarował kilka tygodni temu w wywiadzie na łamach Przeglądu Sportowego.
Kiedy 26-latek przybył do Białegostoku, miejsce w wyjściowej jedenastce zdążył już wywalczyć Dawid Drachal. Obaj zawodnicy przewidywani są do gry na tak zwanej „ósemce”, gdyż trener Siemieniec przekwalifikował Polaka właśnie na tę pozycję (w Rakowie Marek Papszun widział go w roli ofensywnego pomocnika, ewentualnie fałszywego prawego skrzydłowego). Lozano nie przestraszył się jednak konkurencji, podjął rękawicę, a jego determinacja zaowocowała występami od pierwszej minuty w dwóch ostatnich meczach Jagiellonii na poziomie Ekstraklasy. Efekt? Dwa strzelone gole przeciwko Koronie Kielce (3:1) oraz jedno zaaplikowane Arce Gdynia (4:0) po przepięknym uderzeniu z rzutu wolnego. Trudno zatem spodziewać się, aby młody szkoleniowiec nie dał mu szansy od początku starcia ze Strasbourgiem w ramach 2. kolejki fazy ligowej Ligi Konferencji UEFA.
Na koniec cofnijmy się do sezonu 2022/23. Wówczas „Duma Podlasia” do końca walczyła o uniknięcie spadku, co ostatecznie się jej udało, a aż 30 spośród 48 bramek dla drużyny zdobył duet Imaz-Gual. Kolejne rozgrywki przyniosły jednak radykalną zmianę, gdyż już nie tylko pierwszy z wymienionych oraz Afimico Pululu regularnie trafiali do siatki rywali, ale swoje zaczęli również dokładać pozostali zawodnicy. Teraz Jagiellonia potrzebuje tego samego, a jednym z kandydatów do znaczącego podreperowania dorobku bramkowego ekipy dowodzonej przez trenera Siemieńca wydaje się właśnie Sergio Lozano.
Laura Anna Tomczyk