Fabian Hiszpański: Wisła Płock to dla mnie drugi dom. Wierzę w awans poprzez baraże (WYWIAD)

Fabian-Hiszpanski

Wisła Płock na finiszu bieżącego sezonu jest bliska zapewnienia sobie miejsca w barażach o awans do PKO BP Ekstraklasy. Jednym z liderów zespołu prowadzonego przez trenera Dariusza Żurawia jest Fabian Hiszpański. Doświadczony pomocnik postanowił opowiedzieć nam między innymi o atmosferze panującej w szatni, budowaniu siły mentalnej drużyny oraz grze na nowym stadionie.

Jordan Tomczyk (PolskaPiłka.pl): Wisła Płock po zwycięstwie 1:0 nad Motorem Lublin awansowała w tabeli do strefy barażowej. Jakie nastawienie powinniście przyjąć w końcówce obecnego sezonu, aby w ostatnich trzech meczach zagwarantować sobie miejsce w pierwszej „szóstce”?

Fabian Hiszpański (Wisła Płock): Myślę, że jeśli będziemy grać tak, jak w trzech ostatnich meczach, czyli z taką wolą walki i zaangażowaniem na boisku, wróżę nam naprawdę fajny miesiąc.

Po pierwszych dwóch kolejkach obecnego sezonu mówiłeś, że w Fortuna 1. Lidze żaden rywal wam się nie „podłoży”. Czy słowa te znalazły swoje odzwierciedlenie na boisku?

Jasne, że tak. Ostatni mecz zagramy z Resovią, która walczy o utrzymanie, mamy też mecz ze Zniczem, który pokazał, jaki jest mocny prowadząc 2:0 z Wisłą Kraków, choć ostatecznie przegrał 2:3. Żaden z tych meczów nie będzie łatwy, dlatego życzę sobie, żebyśmy w pięciu ostatnich spotkaniach, bo zakładam nasz udział w barażach, grali z taką walką i determinacją jak w trzech wcześniejszych potyczkach.

Jaka atmosfera panuje obecnie w szatni Wisły?

Od kiedy przyszedłem do Wisły, atmosfera od samego początku jest bardzo dobra. Myślę, że chłopaki teraz też uwierzyli w siebie po tych trzech zwycięstwach, bo jak wiadomo na dobrą atmosferę wpływ mają korzystne wyniki. Nie mamy na co narzekać, jest naprawdę fajnie, każdy z chłopaków prze do przodu i widać postęp w naszej grze.

Jak z roli kapitana wywiązuje się Łukasz Sekulski, który – podobnie zresztą, jak i ty – jest rodowitym płocczaninem?

Myślę, że lepszego kapitana nie ma w żadnej innej drużynie. Łukasz rzeczywiście jest rodowitym płocczaninem, znamy się praktycznie od dziecka, bo razem trenowaliśmy w juniorach. Mijaliśmy się na tych juniorskich boiskach, bo jest ode mnie 3 lata starszy. Dla mnie to zaszczyt grać z takim zawodnikiem, który jest drugi w klasyfikacji strzelców i liczę na to, że ostatecznie sięgnie po koronę. Mam nadzieję, że dogram mu parę piłek i tym samym przyczynię się do tego. Jak już mówiłem, lepszego kapitana nie moglibyśmy sobie wymarzyć, bo Łukasz oddaje serce zarówno na boisku, jak i ogółem dla całego klubu.

W meczu z Miedzią Legnica przy wyniku 1:1 to właśnie Łukasz Sekulski otrzymał dwie żółte kartki w jednej akcji i w konsekwencji czerwoną. Mimo osłabienia udało wam się zdobyć gola i ostatecznie wygraliście tamto spotkanie. Czy takie mecze budują zespół pod kątem mentalnym?

Jasne, że tak. Fajnie, że ten mecz przytrafił nam się pod koniec sezonu i dzięki temu mogliśmy uwierzyć w siebie oraz w to, że jesteśmy jednością na boisku. Nie zapominajmy jednak, że graliśmy też u siebie ze Stalą Rzeszów i wówczas to my mieliśmy przewagę jednego zawodnika, a mimo to przegraliśmy tamto spotkanie. Dlatego właśnie piłka nożna jest tak pięknym sportem, ponieważ jest nieprzewidywalna. Fajnie, że taki mecz z Miedzią przytrafił nam się na koniec, bo pokazał naszą siłę oraz jedność. Kiedy na boisku jesteśmy drużyną, możemy zdziałać wszystko.

W trakcie sezonu doszło do roszady na stanowisku trenera, gdyż Marka Saganowskiego zastąpił Dariusz Żuraw. Co najbardziej zmieniło się po przybyciu nowego szkoleniowca?

Myślę, że miejsce w tabeli, bo jesteśmy teraz wyżej, co jest najważniejsze.

A pod względem taktycznym i w zakresie treningu?

Za trenera Saganowskiego graliśmy trochę inną taktyką. Za trenera Żurawia gramy na przykład trójką w obronie. Każdy trener ma inny warsztat i nie chciałbym mówić, co było złe a co dobre za kadencji trenera Saganowskiego. Skupiam się na tym, co jest teraz. Bardzo odpowiada mi etap, na którym obecnie znajduje się Wisła Płock i na pewno kładę obie ręce na to, że sztab wykonuje dobrą robotę.

W jednym z wywiadów powiedziałeś też, że twoja świetna gra lewą nogą to w dużej mierze zasługa trenera Adama Majewskiego, z którym współpracowałeś w Stali Mielec. Co jeszcze zawdzięczasz temu szkoleniowcowi?

Trener Majewski miał duży udział w mojej przygodzie z piłką. Praktycznie od początku byłem pod jego skrzydłami. Za trenera Kaczmarka w Wiśle Płock pełnił funkcję drugiego szkoleniowca i wówczas bardzo mi pomagał, a miałem dopiero 17-18 lat. Dużo mi podpowiadał, zostawaliśmy po treningach, o czym mówiłem we wcześniejszych wywiadach. Myślę, że kogo byś nie zapytał w Polsce spośród zawodników, których trenował Adam Majewski, nikt nie powie o nim złego słowa, a wręcz będą wyrażać się w samych superlatywach. Mam tu na myśli zarówno to, jakim jest człowiekiem, jak i jego przygotowanie do pracy pod względem taktycznym oraz mentalnym. Mogę go tylko chwalić i chwalić.

W bieżącym sezonie średnio co trzy mecze wypisujesz się na listę strzelców bądź notujesz asystę. Jak oceniasz swój bilans?

Myślę, że jest naprawdę fajny i można być z niego zadowolonym. Co prawda sezon jeszcze się nie skończył i chciałbym dołożyć parę asyst, ewentualnie bramek. Mogłoby być ich trochę więcej, bo nie ukrywam, że te asysty nieraz są takie, że z głupio kopniętej piłki zalicza się kluczowe podanie, a innym razem z pięknego podania nie ma żadnego pozytywnego efektu. Cieszy mnie jednak to, że niezależnie od tego, gdzie kopnę piłkę, odnajduję podaniami swoich kolegów i asystuję przy bramkach. Mam nadzieję, że w tym sezonie nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.

Domyślam się, że gra na poziomie 1. Ligi to dla ciebie jedynie etap przejściowy i docelowo zamierzasz w niedalekiej przyszłości powrócić do Ekstraklasy?

Jasne, że tak. Mam nadzieję, że awansujemy w tym roku. O bezpośredni awans będzie ciężko, bo jednak Arka Gdynia musiałaby przegrać wszystkie trzy mecze, a my wszystkie trzy wygrać. Niemniej są jeszcze baraże i nie ukrywam, że po to wróciłem do „domu”, żeby Wisła powróciła na najwyższy poziom rozgrywkowy, na którym powinna grać zawsze. Chcemy pokazać, że spadek chłopaków w poprzednim sezonie i zarazem mój, bo jestem wiernym fanem Wisły, był jedynie wypadkiem przy pracy i że nasz klub zasługuje na grę w Ekstraklasie.

W niedawnym wywiadzie na łamach Tygodnika Piłka Nożna twój kolega z drużyny Dawid Kocyła stwierdził, że najlepiej gra mu się na Orlen Stadionie w Płocku. Podzielasz jego opinię?

Tak, u nas fajnie się gra, co pokazują nasze wyniki w meczach u siebie. Jeśli dobrze kojarzę, jesteśmy pod tym względem drugą bądź trzecią najlepszą ekipą w 1. Lidze. Na własnym boisku jesteśmy naprawdę mocni i myślę, że nasz dym z kominów w Płocku nam sprzyja.

W przypadku ewentualnego awansu do Ekstraklasy może wam się grać jeszcze przyjemniej na tym obiekcie, gdyż wówczas na trybunach z pewnością zacznie pojawiać się jeszcze więcej kibiców…

Już teraz coraz więcej kibiców przychodzi na nasze mecze. W trakcie kilku ostatnich na trybunach zasiadało po 7-8 tysięcy. Aczkolwiek pamiętam jeszcze czasy Petrochemii Płock i idąc do nowo otwartej restauracji przy naszym stadionie oglądam stare zdjęcia, które pokazują, że w naszym mieście był potencjał kibicowski. Wiem, że on nadal jest i dlatego serdecznie zapraszam do nas wszystkich kibiców. Dla mnie Wisła to jest naprawdę drugi dom i wszyscy płocczanie powinni pokazywać, co jest dla nich ważne. Mówię nie tylko o piłce nożnej, ale też ręcznej czy innych dyscyplinach. Powinni zaszczepiać w swoich dzieciach tego bakcyla, żeby przychodziły na trybuny i oglądały mecze, a nawet same trenowały i w przyszłości występowały na naszym nowym stadionie.

POLECANE

tagi