Emocje na Wyspach! Podsumowanie futbolowego weekendu

Jack Harrison of Leeds United during the Premier League match at the American Express Community Stadium, Brighton and Hove
Picture by Jeremy Landey/Focus Images Ltd 07747773987
27/11/2021

27.11.2021 Brighton and Hove
Pilka Nozna Liga Angielska Premier League
Brighton and Hove Albion - Leeds United
Foto Jeremy Landey  / Focus Images / MB Media / PressFocus 
POLAND ONLY!!

W tym tygodniu działo się sporo, w szczególności na angielskich boiskach, gdzie w wielu spotkaniach padło mnóstwo goli. Zapraszamy na podsumowanie piłkarskiego weekendu!

Takimi meczami jak ten, liga angielska tylko potwierdza swoją renomę. West Ham podbudowany trzema zwycięstwami z rzędu podejmował Leeds. Początek meczu zdecydowanie należał do Pawi, dlatego już w 10. minucie wynik otworzył Jack Harrison, o którym w tym spotkaniu będzie jeszcze głośno. Młoty pozbierały się dosyć szybko i kwadrans później z rożnego wyrównał Bowen. To z kolei spotkało się z błyskawiczną odpowiedzią Jacka Harrisona, dzięki któremu Leeds schodziło do szatni z pozytywnym wynikiem. W drugiej połowie podopieczni Davida Moyes’a znowu postanowili „dokręcić śrubę” i wyrównali tuż po przerwie. Niestety dla Młotów, swój własny mecz rozgrywał Jack Harrison, który równo w 60. minucie skompletował hat-tricka. Leeds było blisko zapewnienia sobie bezpieczniejszego wyniku, ale przy golu Mateusza Klicha odgwizdany został spalony. Kiedy już zapowiadało się na spokojne dowiezienie wyniku, Antonio stanął przed fantastyczną szansą na wyrównanie, ale spudłował z najbliższej odległości. Tym sposobem Pawie zwyciężyły w drugim spotkaniu z rzędu, oddalając się od strefy spadkowej. Jack Harrison zaś może pochwalić się pierwszym hat-trickiem w karierze.

Pozostajemy w Anglii, gdzie piłkarze Luton gościli na Kenilworth Road wicelidera, czyli ekipę Bournemouth. W 30. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie po niefortunnym rykoszecie Lloyda Kelly’ego. The Hatters poczuli krew i chwilę później po zamieszaniu w polu karnym po raz kolejny trafili do siatki. Na ich nieszczęście, sędzia liniowy podniósł chorągiewkę, a gol nie został uznany. To jednak nie zatrzymało drużyny Nathana Jonesa, bo tuż przed przerwą bardzo ładną bramkę sprzed pola karnego zdobył Alan Campbell. W drugiej połowie Wisienki wzięły się za odrabianie strat. Po efektownym rajdzie Jack Stacey dorzucił piłkę w pole karne, gdzie Marcondes głową pewnie wykończył akcję. W 78. minucie debiutancką bramkę dla Bournemouth zdobył zaledwie 18-letni Rogers. Luton dopięło jednak swego i w ostatniej akcji meczu wymęczyło zwycięskiego gola, którego strzelił Kal Naismith. 

Przed opuszczeniem Anglii warto jeszcze spojrzeć na to, co działo się w Londynie. Kolejne wysokie zwycięstwo odniosło bowiem Fulham (6-2 z Bristol City), a trzy bramki zdobył niesamowity w tym sezonie Mitrović. Serb na półmetku sezonu ma na swoim koncie 27 goli, a do wyrównania rekordu ustanowionego przez Ivana Toneya brakuje mu zaledwie czterech trafień. Kwestią czasu powinno być zatem przebicie bariery 30 trafień, a kto wie, może i uda mu się dobić do 40.

Sześć goli w ten weekend strzeliło także Rennes. Po ciężkich przeprawach z ligową czołówką, Czerwono-Czarni w końcu wyszli na prostą, w bardzo efektownym stylu pokonując Bordeaux. W tym meczu należy wyróżnić przede wszystkim świetnie wymierzone uderzenie z rzutu wolnego Bourigeauda czy też bardzo przytomne zachowanie Jeremy’ego Doku przy trzeciej bramce. Ostateczny wynik meczu ukształtował dublet Guirassy’ego w końcówce spotkania. Tym samym Rennes po raz drugi w tym sezonie zwycięża aż sześcioma bramkami i ma zaledwie dwa gole mniej od najbardziej bramkostrzelnej ekipy PSG, która trafiła do siatki 42 razy.

Do niecodziennej sytuacji doszło w spotkaniu pomiędzy Marsylią a Lille, zakończonego remisem 1-1. Samo spotkanie do najciekawszych nie należało, choć nienagannym golem w drugiej połowie popisał się Cengiz Ünder. Do absurdalnego zdarzenia doszło natomiast w 30. minucie. Głównym „bohaterem” całej sytuacji został Benjamin André, który najpierw wdał się w dyskusję z sędzią, za co obejrzał żółtą kartkę, by dwie minuty później… podwójnie sfaulować najpierw Payeta, a potem Guendouziego. Za tą sytuację sędzia ukarał go kolejną kartką, przez co Lille było zmuszone grać w dziesiątkę. Od pierwszej minuty szansę dostał Arkadiusz Milik, ale zagrał fatalnie. Mamy wrażenie, że ten mecz może być początkiem końca Milika w Marsylii. Tym bardziej, że do drużyny dołączył właśnie napastnik Cédric Bakambu.

Na koniec warto zajrzeć na Półwysep Iberyjski, gdzie w finale Superpucharu Hiszpanii Real podejmował Athletic Bilbao. Ozdobą tego spotkania była bramka niezawodnego Luki Modricia. W drugiej połowie wynik spotkania podwyższył z karnego Karim Benzema, a drużyna z Kraju Basków podjęła intensywne próby odrabiania strat. Rojiblancos podkręcili tempo, ale bezskutecznie. Najbliżej zdobycia bramki byli w końcówce spotkania, kiedy za zagranie ręką w polu karnym Éder Militão wyleciał z boiska. Fenomenalną interwencją popisał się jednak Courtois, przekreślając tym samym szanse Basków na możliwość odwrócenia wyniku. Real odniósł spokojne zwycięstwo 2-0 i zdobył swój dwunasty Superpuchar Hiszpanii.

Szymon Trzciński

POLECANE

tagi