Ten weekend przyniósł ostateczne rozstrzygnięcie w Bundeslidze. Bayern Monachium na trzy kolejki przed końcem sezonu przyklepał sobie dziesiąte z kolei Mistrzostwo Niemiec. W innej z lig top 5 walka najprawdopodobniej trwać będzie do ostatnich minut 38. serii gier. Po zaciętym pojedynku kolejny krok w stronę pierwszego od 10 lat Scudetto wykonał AC Milan, pokonując Lazio 2:1 po golu w doliczonym czasie gry.
Przed tą kolejką Rossoneri mieli dwupunktową przewagę nad rywalami zza miedzy, którzy są jednak w uprzywilejowanej pozycji, ponieważ mają zaległy mecz do rozegrania. W sobotnie popołudnie obecni mistrzowie Włoch wypełnili obowiązek, pokonując AS Romę i tym samym wywarli presję na drużynie Stefano Pioliego.
Bardzo istotne w tym meczu były początki obu połów. Już na samym początku spotkania w strugach deszczu Sergej Milinković-Savić odnalazł supersnajpera Ciro Immobile, który wykończył akcję rozpoczętą po błędzie Kalulu.Szybko strzelona bramka otworzyła ten pojedynek, stawiając lidera rozgrywek w trudnej pozycji. Kibicom Rossonerich łatwo będzie przyznać, że przeciwko ich drużynie grało ponad jedenastu rywali.
Marco Guida po tym meczu może już ostatecznie otrzymać zakaz wjazdu do czerwono-czarnej części Mediolanu. Po raz kolejny, dużo pretensji do jego decyzji mają fani Rossonerich. Moim zdaniem słusznych. Krótko po szybko zdobytej bramce dla Lazio, piłka znalazła się na połowie gospodarzy. Znajdujący się przed polem karnym bramkarz Thomas Strakosha wybił ją trafiając w ustawionego kilka metrów od niego Juniora Messiasa. Piłka niefortunnie odbiła się w kierunku Albańczyka, lecąc prosto w niego. Ten niewiele myśląc, instynktownie przytrzymał ją obiema rękoma, po czym jak oparzony opuścił, kiedy zorientował się, że znajduje się dobry metr przed linią pola karnego. No cóż, zdarza się.
Jednak co miał w głowie arbiter, zatrzymując grę i dając golkiperowi żółtą kartkę, a przyjezdnym rzut wolny? Nie wiem. W tej sytuacji adekwatne wydają się być tylko dwa rozwiązania w zależności od interpretacji przypadkowości. Albo nic się nie stało i gramy dalej, albo Strakosha dostaje czerwoną kartkę za nierozważne, aczkolwiek celowe przytrzymanie piłki ręką. To nie był koniec kontrowersji z udziałem Guidy w polu karnym Bianco-Celestich. Pod koniec pierwszej połowy, w stykowej sytuacji we własnym polu karnym Luis Alberto zagrał ręką. W tym wypadku decyzja arbitra o puszczeniu gry jest bardziej zrozumiała, gdyż strzał Brahima Diaza trafił rodaka z bardzo bliskiej odległości.
Mimo naporu graczy Piolego ”do przerwy 0:1”, jak w dawnej powieści Adama Bahdaja. Krótko po rozpoczęciu drugiej części meczu przewaga Milanu została udokumentowana golem dziewiątki Rossonerich. Rafael Leao przyspieszył wzdłuż pola karnego i wycofał piłkę do znajdującego się na przedpolu Oliviera Giroud, który wykorzystał problemy ze zwrotnością u 36-letniego Stefana Radu i wbił piłkę do bramki gospodarzy Stadio Olimpico. Akcja bramkowa była jedną z wielu udanych wypadów ofensywnych w wykonaniu portugalskiego skrzydłowego. Napędzał akcje przyjezdnych i duża jego zasługa w tym, że to Milan dominował w niedzielny wieczór swojego rywala.
Remisowy wynik nie satysfakcjonował pretendentów do Scudetto. Swoje niezadowolenie okazał choćby Giroud, który dał upust swoim emocjom po zdjęciu go z boiska w 68. minucie rywalizacji. Niewiele jednak z tego wynikało, a wprowadzony w drugiej połowie gwiazdo Rossonerich Zlatan Ibrahimović irytował niedokładnością podań i nieskutecznością przy strzałach. Do czasu.
W doliczonym czasie gry na połowie rywali przy próbie pressingu piłkę Marusiciowi skutecznie odebrał Ante Rebić, dośrodkował głęboko w kierunku pola bramkowego. Przeciął ją jednak Acerbi, ale było to zagranie o tyle niefortunne, że piłka spadła pod nogi szwedzkiego napastnika, który wyłożył ją do Sandro Tonalego, a ten czubkiem buta pokonał Strakoshę. Decydującą bramkę, która dała arcyważne trzy punkty gościom z Mediolanu, zdobył zawodnik, który od małego jest zakochany w klubie, który aktualnie reprezentuje. Do końca sezonu zostały cztery kolejki, a sytuacja w serie A na finiszu rozgrywek jest szalenie ciekawa.
Antoni Janas