[seopress_breadcrumbs]

El fútbol es una locura, czyli fenomenalne widowisko na Parken

esp

Co za emocje w Kopenhadze. Prawdziwy thriller z nagłymi zwrotami akcji i piękna fabuła. Po szalonej dogrywce do ćwierćfinału Euro awansuje Hiszpania. Chorwaci zaś zasługują na owację na stojąco za pokazany charakter i danie nam wszystkim tych wspaniałych emocji.

Dzisiejsze spotkanie można określić mianem wielkiego sprawdzianu. Obie drużyny do tego meczu przystępowały w celu udowodnienia wszystkim swojej wartości. Chorwacja do meczu z Hiszpanią przystępowała z jednym celem. Udowodnić, że nie bez powodu są wicemistrzami świata. Z kolei drużyna z Półwyspu Iberyjskiego miała w końcu pokazać klasę i zacząć zaspakajać oczekiwania swoich kibiców. W tle toczyła się walka o awans do ćwierćfinału Euro 2020. Mieliśmy prawo oczekiwać emocji i liczyć na wspaniałe widowisko w Kopenhadze. 

Początek meczu toczył się głównie w środku pola. Z czasem przy piłce częściej zaczęli się utrzymywać Hiszpanie. Chorwaci starali się grać agresywnie i szybkim odbiorem napędzać swoje akcje. Plan ten jednak nie funkcjonował za dobrze a próby odbiorów najczęściej kończyły się faulami, po których Hiszpanie kilkukrotnie mieli szanse na zagrożenie bramki drużyny Zlatko Dalicia. Hiszpanie z kolei imponowali szybkością wymiany podań i sprawnością w ataku pozycyjnym. W 13. minucie właśnie po takiej akcji Sarabia uderzył w boczną siatkę. Trzy minuty później bohater ostatniej akcji doskonałym podaniem wypuścił Koke, który w sytuacji „sam na sam” uderzył w bramkarza.

Bramka dla Hiszpanów wisiała w powietrzu, jednak to Chorwaci objęli prowadzenie po katastrofalnym błędzie Simona, który nie trafił w piłkę przy przyjęciu podania. Błąd przy golu w turnieju zaliczył Szczęsny, katastrofalnego babola w meczu z nomen omen Hiszpanią wpuścił Dubravka, ale w wyścigu o największą wpadkę bramkarską na Euro, Simon wysunął się na pozycję lidera.

Ta przypadkowa bramka dodała skrzydeł bezbarwnej dotąd Chorwacji. Aktywny był zwłaszcza Vlasić, którego strzały z dystansu kilka razy postraszyły Hiszpanów. Wraz ze straconą bramka uleciała cała pewność z drużyny w białych strojach. W ich poczynania wkradła się duża niedokładność, która tylko napędzała Chorwatów.

Tak jak niespodziewanie padła bramka na 0-1, tak równie zaskakująca była ta na 1-1. Po serii strzałów i bloków w polu karnym najlepszy na boisku Sarabia doprowadził do remisu dobijając strzał do pustej bramki. Druga połowa zapowiadała się na jeszcze bardziej emocjonującą.

W przerwie zareagował Dalić wpuszczając na boisko Kramaricia, który miał pomóc w zdobyciu zwycięskiej bramki. Jednak nie przełożyło się to na wzrost sytuacji Chorwatów. Dużą rolę odgrywał w tym środek pola Hiszpanów, który skutecznie utrudniał rozegranie piłki swoim przeciwnikom. To właśnie po przechwycie piłki w tej strefie rozegrała się akcja, która przyniosła prowadzenie Hiszpanom. Podprowadzenie piłki przez Pedriego, dośrodkowanie Torresa i świetnie zamknięcie akcji przez Azpilicuetę. W 57. minucie Hiszpania zasłużenie objęła prowadzenie.

Chorwaci odpowiedzieli agresywnym pressingiem, jednak nie przyniósł on zamierzonych efektów. W 65. minucie w polu karnym po składnej akcji uderzył Rebić, jednak strzał był za słaby by zaskoczyć Simona. Jeszcze lepszą sytuację miał dwie minuty później Gvardiol, ale świetnym refleksem na linii znowu popisał się baskijski bramkarz. Chorwaci pokazali w przeciągu kilku minut, że nie zamierzają się poddawać. Jednak, jeśli popełnia się takie błędy jak w 77. minucie, to nie można myśleć o odwróceniu wyniku. Doskonała daleka piłka od obrońcy, wyjście na pozycję Torresa i młody zawodnik do asysty dołożył bramkę. Skandaliczne gapiostwo linii obrony, która uwagę w całości skupiła na kontuzjowanym Gayi.

Gdy wydawało się, że Chorwaci rzucili ręcznik, ci jednak nie załamali się i po doskonałej akcji Budimira i Modricia bramkę kontaktową strzelił rezerwowy Orsić. Nadzieja na nowa zakwitła w sercach kibiców. Hiszpanie jednak mądrze kradli kolejne sekundy odpierając zaciekłe ataki sunące w stronę ich bramki.

I wtedy nadeszła 92. minuta, i stało się! W doliczonym czasie gry do niespodziewanego wyrównania doprowadził Pašalić. Co za historia! Chorwaci z sytuacji beznadziejnej wyszli na prostą. Prawdziwa emocjonalna karuzela w Kopenhadze.

Źródło: TVP Sport

Dogrywka mogła rozpocząć się od mocnego uderzenia, jednak strzał Orsicia przeleciał nad poprzeczką. Co to mógł być za początek i wspaniała historia tego zawodnika. Chorwaci cały czas napierali i przyciskali wydających na całkowicie rozbitych Hiszpanów. Akcja szła za akcją. W momencie, kiedy wydawało się, że Chorwaci zaraz rozstrzygną ten mecz, odpowiedzieli Hiszpanie. Znamienne jest to, że to Morata dał upragnione prowadzenie. Ten wyszydzany i wyzywany w sieci przez nie bójmy się użyć tego słowa, kretynów, Morata stał się bohaterem swojego kraju. Sytuację Chorwatów pogorszył jeszcze bardziej Oyarzabal, którego bramka była gwoździem do trumny drużyny wicemistrzów świata.

Źródło: TVP Sport

W drugiej części dogrywki Chorwaci próbowali po raz kolejny odwrócić losy spotkania, ale tym razem bezskutecznie. W końcówce jeszcze doskonałą okazje miał Morata, jednak uderzył koło bramki. Klątwa Hispzanów została złamana po wspaniałym widowisku i ekipa Luisa Enrique mogła cieszyć się z awansu do ćwierćfinału Euro 2020. Oby więcej tak szalonych i ekscytujących meczów, jak ten dzisiaj na Parken.

Hiszpania- Chorwacja 5-3 (1-1)

Chorwacja: Livaković; Juranović (74. Brekalo), Vida, Ćaleta-Car, Gvardiol, Kovačić (79.Budimir), Brozović, Modrić (114. Ivanušec), Vlašić (79. Pašalić), Rebić (67.Orsić), Petković (46. Kramarić)

Hiszpania Simón; Azpilicueta, Laporte, Eric García (70. P.Torres), Gayà (78. Alba), Koke (78. Ruiz), Busquets (102. Rodri), Pedri, Sarabia (70. Olmo), Morata, Ferran Torres (88. Oyarzabal)

Ignacy Zieliński

POLECANE

tagi