Wiosna przyszła! Za oknem więcej słońca i coraz wyższe temperatury. Uśmiechów na twarzach ludzi jakby więcej, choć nieco ich mniej w Łęcznej, Niecieczy i wiślackiej części Krakowa. Po tej kolejce wystąpiła sytuacja jakiej nie było od dawna. Bez względu na to jakie wyniki padną w serii meczów po przerwie reprezentacyjnej skład strefy spadkowej nie ulegnie zmianie! Stabilizacja, której dawno nie było. Na wspomnianą wcześniej pauzę kadrową cieszą się na pewno tam gdzie są większe lub mniejsze kryzysy wewnątrz drużyny. Z mojej strony także apel do Radomia i Gliwic. Wykorzystajcie przerwę by zrobić coś ze swoimi boiskami. Bo źle to wygląda!
Niedziela nudów
Współczuje wszystkim, którzy tak jak ja, zamiast cieszyć się niedzielnym słońcem postanowili zostać w domu i oglądać maraton z Ekstraklasą. Nie będę ściemniał, na każdym z trzech meczów zdarzyło mi się, od nadmiaru emocji, bezczelnie przysnąć. A to na 2 minuty, a to na 5. Czy cokolwiek straciłem? Nie. Powiem więcej, o godzinie 19:30, mniej więcej wtedy, gdy kończyło się spotkanie Bruk-Betu z Górnikiem, nie pamiętałem już o spotkaniach Radomiak-Stal, Piast Gliwice-Cracovia.
Cracovia po początkowym efekcie nowej miotły znów zaczyna grać jak za końcówki Michała Probierza. Nudno i bez pomysłu. Piąty mecz z rzędu bez wygranej, ciekawe osiągnięcie, patrząc z perspektywy tego, jak chwalone były jeszcze niedawno Pasy. O dziwo twitterowi eksperci są zgodni: to wina piłkarzy, a nie trenera.
O zachowaniu Erika Janży Mateusz Borek powiedział by krótko „weź się chłopie zastanów”. Zgadzam się z opinią wygłoszoną przez Damiana Smyka w Lidze Minus, który apelował do sędziów o szanowanie samych siebie. Zawodnik Górnika za swoje chamskie zachowanie względem arbitra i jego asystentów drugą żółtą kartkę dostać powinien sekundę po pierwszej, a nie po 40 minutach. Aż dziw bierze, że tak doświadczony trener jak Jan Urban nie ściągnął wcześniej z boiska zagotowanego Słoweńca, bo ten naprawdę prosił się o czerwoną kartkę.
Kolejna piaskownica w naszej lidze
Nie tak dawno Lukas Podolski porównał boisko w Gliwicach do piaskownicy. Na murawę przy Okrzei narzekają już chyba wszyscy, na czele z piłkarzami Piastunek. Damian Kądzior nawet w przerwie meczu z Cracovią powiedział, że dobrze wreszcie grać na trawie. Na pocieszenie greenkeeperów ze Śląska można powiedzieć, że nie są oni jedynymi, którzy nie wykonują swojej roboty najlepiej. W Radomiu powoli sytuacja zaczyna być podobna. Ciężko się patrzy na pożółkłą trawę oraz na to, gdy każde zagranie piłki powoduje wyrzut piasku z ziemi. Piast Gliwice dostał nawet oficjalne pismo od komisji licencyjnej, by jak najszybciej uporali się z problemem, gdyż stan ich boiska przekracza normy regulaminowe. Gdyby przyłożyć ucho tu i ówdzie, można by usłyszeć, że władze miasta, które są właścicielami obiektów oszczędzają na dbaniu o trawnik czego efekty widać w trakcie meczów. Ja rozumiem wszystko, ale jeśli chcemy gonić Europę, nie możemy dopuszczać do takich sytuacji. To jest po prostu wstyd, by w profesjonalnej lidze, w dodatku tak ładnie pokazywanej miały miejsce takie sytuacje. SKANDAL
Tradycyjnie zmiana lidera
O ile na dole mamy (przynajmniej na chwilę) stabilizację, o tyle na górze następują ciągłe zmiany. Zaskoczyła Legia, której udało się nie przegrać z rozpędzonym Rakowem. Ten mecz dobitnie pokazuje dlaczego nie warto bawić się zapałkami. Nawet jeśli wszystko masz pod kontrolą, to chwila nieuwagi wystarczy by wszystko zniweczyć. Dotyczy to zarówno Legii jak i Rakowa. Ci drudzy mimo ogromnej przewagi stracili bramkę pod koniec pierwszej połowy, legioniści natomiast, za sprawą Mateusza Wieteski, podali gospodarzom pomocną dłoń w postaci rzutu karnego.
Pogoń nie miała żadnych problemów z Wisłą Krakow. Cieszy również to, że w Szczecinie coraz odważniej mówią o swoich ambicjach. Jakub Bartkowski w ostatni wywiadzie dla PiłkiNożnej powiedział:
Dziesięć kolejek przed końcem mogę powiedzieć, że trzecie miejsce nas nie zadowoli. Każda osoba związana z Pogonią patrzy na to podobnie.
Takie deklaracje nie mogą nikogo dziwić, tym bardziej że znów w Szczecinie mają lidera. Zobaczymy na jak długo.
Szaleństwo po poznańsku
Warta rozbiła 0-4 Zagłębie Lubin. Plotki o pożegnaniu kryzysu w Lubinie okazały się przedwczesne. Rozczarowania na konferencji prasowej po tym spotkaniu nie krył Piotr Stokowiec:
Jestem wściekły po tym meczu. Nie po to w ostatnich trzech spotkaniach zagraliśmy na zero z tyłu i wywieźliśmy z ciężkich terenów punkty, by dzisiaj w ciągu dwunastu minut przegrać mecz. Nie zdążyliśmy się obudzić po pierwszym ciosie, a już nadszedł drugi. Po takim meczu wypada jedynie przeprosić naszych kibiców. Nie ma miejsca na takie tracenie bramek. Jest to również moja osobista porażka, bo nie przypominam sobie tak wysokiej przegranej mojego zespołu. Próbowaliśmy jeszcze odwrócić losy spotkania, lecz nam się to nie udało. Nie poddajemy się jednak i walczymy dalej. Piłkarze mieli otrzymać kilka dni urlopu, ale zmieniamy plany i wspólnie przeanalizujemy dzisiejszą porażkę, by kolejny raz taki mecz nam się nie zdarzył.
Chyba nawet bez wymienionej wyżej analizy można postawić tezę, że drugi taki mecz Miedziowym się nie zdarzy, ponieważ ciężko powtórzyć drugi raz tak katastrofalne błędy w obronie, chociaż przyznać trzeba, że polska liga nie takie cuda widziała.
Trenerowi Szulczkowi oddać trzeba, że naprawdę staje się powoli ekspertem w rozpracowywaniu przeciwnika. Można się oburzać, ża Warta nie ma stylu i gra tak jak pozwala przeciwnik.. ale czego wymagać od zespołu, który (nie obrażając nikogo) w najlepszym wypadku jest ligowym średniakiem. Krawiec kraje, tak jak materiału staje. Trener Zielonych zdaje sobie z tego sprawę i moim zdaniem robi doskonałą robotę.
Niebieska część Poznania setne urodziny uczciła wygraną 3-0 ze słabiutką Jagiellonią. Przekazuje na ręce redakcyjnego kolegi Dominika Stachowiaka życzenia dla całej społeczności Lecha. Kolejnych stu życzę.
To się stało – Śląsk wygrał mecz
Słaby Śląsk wygrał mecz z Wisłą Płock. W ostatniej minucie. Po bramce tego który miał być skreślony, czyli Fabiana Piaseckiego. Do tego przełamał się Exposito. No nie do wiary. Wojskowym daleko do dobrej gry, co nie uszło uwadze ekspertów, ale docenić wypada to o czym wspominał Piotr Tworek. Czyli wiarę do ostatniej minuty, że można losy meczu z Wisłą Płock odmienić. Zobaczymy czy trzy punkty będą impulsem.
Moi drodzy, ze względu na przerwę reprezentacyjną widzimy się dopiero w kwietniu. Trzymajmy kciuki za naszych. Mam nadzieje, że na mundial uda się awansować!