Cytując kultowy polski film: “no jasne ku##a, że wszystko się zdarzyć może”, ale sami przyznacie – to, co dzieje się w aktualnym sezonie Ekstraklasy jest po prostu niewiarygodne. Tabela podzieliła się na cztery grupy, w których nie można sobie pozwolić na jakiekolwiek straty punktów. Każdy zespół (teoretycznie) o coś jeszcze walczy, nawet jeśli chodzi tylko o miejsce wyżej na koniec sezonu. Dzieje się i wiele wskazuje na to, że ciekawie będzie aż do ostatniej kolejki.
Lekcja pokory
Raków Częstochowa wygrał w Poznaniu z Lechem 1-0. Nie było to powalające widowisko, ale nasza Ekstraklasa przyzwyczaja do tego, że mecze, które mają być hitami, zwykle rozczarowują. W piłkarskich szachach górą Marek Papszun i jego podopieczni. Przyznam szczerze ze wszystkich trzech drużyn aktualnie znajdujących się na szczycie tabeli, najmniej poważnie w kontekście mistrzostwa traktowałem właśnie drużynę z Częstochowy. To spotkanie pokazało mi jednak, że kunsztu taktycznego trenera Papszuna nie można za żadne skarby lekceważyć, nawet jeśli wydawało się, że Częstochowianie mają ostatnio lekkie problemy.
W Lechu kolejny raz potwierdziła się teoria, że jeśli zawodzą liderzy, to zawodzi cały zespół. Słabe spotkanie Kamińskiego i Amarala. Pytanie, czy Maciej Skorża nie jest zbyt przywiązany do pewnych zawodników. przez co zbyt późno zareagował ze zmianami.
Pogoń Szczecin w nieco odmienionym składzie, jeśli chodzi o atak, włączyła tryb walec i przejechała się po wyjątkowo słabym Radomiaku. Szczecin jest miastem lidera i w tym momencie tylko od Portowców zależy, jak długo wytrzymają na pole position.
Podolski wciąż to ma
Górnik Zabrze pod wodzą Jana Urbana staje się drużyną, na którą patrzy się naprawdę przyjemnie. Dobra organizacja gry, umiejętność wykorzystania do maksimum swoich atutów oraz zgrabne ukrywanie wad. Do tego ciekawy duet na boisku stworzyli ze sobą Nowak z Podolskim, który w meczu z Cracovią kolejny raz udowodnił, że stać go jeszcze na wielkie rzeczy. Pasy po chwilowym efekcie nowej miotły spowodowanym przez Jacka Zielińskiego znów zaczynają irytować bezradnością. Mając u siebie trio Hanka, Van Amersfoort i Konoplyanka nie możesz sobie pozwolić na to, by być tak słabym w rozgrywaniu piłki. Cracovia udowadnia jednak, że w naszej lidze niemożliwe po prostu nie istnieje.
Wisła Płock wygrała z Górnikiem Łęczna. Kryzys zażegnany! Wystarczyło zwolnić trenera Bartoszka, by Naficarze zaczęli wygrywać. Dobra, śmiesznie już było, może nie mam szklanej kuli, ale myślę, że nawet ze starym trenerem Wisła miałaby spore szanse, by z Górnikiem wygrać. Nowym szkoleniowcem płocczan został Pavol Stano. Ciekawy wybór, przez który jestem na włodarzy z Płocka jakby nieco mniej zły. Warto tutaj zaznaczyć, że dobry mecz rozegrał Jakub Rzeźniczak. Można go nie lubić (jest za co), ale po ludzku naprawdę dobrze jest zobaczyć, że mimo przeciwności losu, jest w stanie oczyścić głowę i zaprezentować się nieźle na murawie.
Słoniki wychodzą ze składu porcelany, a Śląsk do niego wchodzi
Kolejna sensacja! Termalica wygrała dwa mecze z rzędu! I co? Na ten moment ma mecz mniej od reszty rywali w walce o utrzymanie i traci dwa punkty do bezpiecznej strefy. Krzyżyk na Bruk-Becie stawiono w tym sezonie już kilkukrotnie i za każdym razem zespół z Niecieczy pokazywał, że nie zamierza się poddawać. Smaczku dodaje fakt, że tym razem pokonali bezpośredniego rywala o ligowy byt, czyli Wartę Poznań.
Śląsk Wrocław kolejny raz zaprezentował się na boisku jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany. W drużynie ze stolicy Dolnego Śląska nie grało w meczu z Legią nic, choć trzeba przyznać, że od dawna w grze Wojskowych z Wrocławia ciężko doszukać się jakichkolwiek pozytywów. A to, co na spółkę przy bramce dla Legii zrobili Janasik ze Szromnikiem po prostu woła o pomstę do nieba. W kuluarach o odejściu Jacka Magiery mówiło się już dawno, teraz stało się to faktem. Gdyby przyłożyć ucho tu i tam, można by było usłyszeć, że styl prowadzenia zespołu nie odpowiadał niektórym zawodnikom Śląska, choć oczywiście nikogo o granie przeciw trenerowi nie posądzam.
Na zakończenie ciekawostka. Wbrew wszelkiej logice, beznadziejna Wisła Kraków zremisowała z Lechią Gdańsk. Kurtyna. W tej lidze chyba nic mnie już nie zaskoczy…