Ekstraklasa przy Piwku #1: Zaciekły wyścig żółwi

2022.02.18 Mielec
Pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2021/2022
Stal Mielec - Pogon Szczecin
N/z Vahan Bichakhchyan Jakub Bartkowski
Foto Marta Badowska / PressFocus

2022.02.18 Mielec
Football PKO Ekstraklasa season 2021/2022
Vahan Bichakhchyan Jakub Bartkowski
Credit: Marta Badowska / PressFocus

Nie da się ukryć, Ekstraklasa sezonu 21/22 jest ciekawa. Można zarzucać, że zdarzają się nudne mecze po których bolą oczy, pretensje o poziom wyszkolenia niektórych piłkarzy same cisną się na usta… ale są to rzeczy, do których typowy widz polskiej ligi dawno już przywykł. Ten jednak sezon, jak żaden inny od dawna, po prostu angażuje. Sytuację w tabeli odwrócić może każde spotkanie, a to (nawet jeśli marne) pocieszenie dla tych, którzy od zmagań ligowych mają nudności. Nie inaczej było w kolejce numer 22.

Wyścig żółwi

Na dobre rozgorzała walka w „tour de spadek”. W wyścigu żółwi, na ten moment, liderem jest Termalica. Nie brakuje opinii, że tego miejsca nikomu już nie odda. I przyznać trzeba, że jeśli twoim motorem napędowym jest Piotr Wlazło (przy całym oczywiście szacunku do jego dokonań), to chyba musisz liczyć się z tym, że ekstraklasowe salony do samego końca nie są dla ciebie. Tuż za liderem plasuje się Legia Warszawa. Stołeczny klub przeżywa dramatycznie ciężkie chwile i scenariusz spadkowy powoli z nierealnego staje się tym całkiem realnym. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby „zmienić szyld” i zostawić tych samych piłkarzy, tylko pod herbem np. Wisły Płock, bukmacherzy i kibice wskazywaliby właśnie na ten zespół jako drugiego z pewniaków do spadku. Legionistów na ten moment broni tylko i wyłącznie historia, ciężar marki i to, że posiada aktualnie tytułu Mistrza Polski. Uwierzcie. Świat piłki nożnej widział większe cuda niż spadek z ligi mistrza, a Legia robi naprawdę wszystko, by w przyszłym roku ich mecze komentował Janusz Kudyba. Najdziwniejsze w tym jest jednak to, że wystarczy, aby warszawiacy wygrali mecz zaległy z Bruk-Betem by ich sytuacja z dramatycznej zmieniła się w słabą. O samym pojedynku Legii w Niecieczy doskonały tekst napisał Kuba Kowalikowski, tak że polecam przeczytać.

Nie bez powodu „tour de spadek” nazwałem wyścigiem żółwi. Poza wymienionymi wcześniej zespołami w tym porywającym pojedynku startują jeszcze Warta Poznań, Wisła Kraków, Górnik Łęczna, Zagłębie Lubin i Śląsk Wrocław. I trzeba przyznać, że każdy z tych zespołów ma swoje za uszami. Nawet jeśli ostatnio forma Warty Poznań pod wodzą trenera Szulczka rośnie, to nie można wykluczyć tego, że spadną z ligi, choć muszę przyznać, że ich spadek bolałby mnie chyba najbardziej. Stukałem się po głowie gdy Zieloni zwalniali Piotra Tworka, a teraz jestem kibicem jego następcy. Mecz z Radomiakiem pokazał, co to znaczy dobra ocena sytuacji. Film z szatni podejrzewam, że można by pokazywać na kursach trenerskich. Kolejkę temu napisałbym takie zdanie: bardzo, ale to bardzo słaby, wręcz żenujący występ Zagłębia Lubin tylko i włącznie potwierdza, że „walka o spadek im się należy”. I co? W tej kolejce „Zagłębie Lubin” muszę zamienić na „Śląsk Wrocław”. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że Verdasca wciąż leży na boisku. Jego zachowania nie tłumaczy nic. Poślizgnąć się i wywrócić? No bez przesady, może i śmieszne, ale po prostu się zdarza. Natomiast zawodowy piłkarz po takiej wywrotce powinien jak najszybciej wstać i próbować chociaż przeszkodzić napastnikowi, a nie zachowywać się jak człowiek, który czeka, aż zadzwoni drzemka w telefonie. Zachowanie Janasika przemilczę, nie wiem, co autor miał na myśli, ale jak ktoś ma pecha, to i w drewnianym kościele cegła mu na głowę spadnie. Na pocieszenie wszystkich kibiców zielono-biało-czerwonych powiem: możecie spać spokojnie, drugi tak słaby mecz już się „wojskowym” nie przytrafi. Wisła Kraków zmieniła trenera i udało jej się zremisować z Górnikiem Łęczna, czyli bezpośrednim rywalem o utrzymanie. Czy trener Gula wyszarpałby remis z tym przeciwnikiem? Bardzo możliwe. Czy zmiana była potrzebna? Wielu powie, że tak, ja osobiście myślę, że Wisły nawet to może nie uratować. Ja wiem, że to wielka marka, z historią (od Legii różni ich to, że nie bronią tytułu), ale hola hola.. Tym, czym dla ludzi mojego pokolenia była Wisła, tym dla ludzi pokolenia moich rodziców był Górnik Zabrze. Niepokonani, najlepsi w kraju. I jakoś nie obroniło to Górnika przed popadaniem w przeciętność i wreszcie spadkiem z ligi. Dla Białej Gwiazdy spadek mógłby być jak katharsis, choć dochodzą do mnie słuchy, że spadek z ekstraklasy oznaczałby automatycznie, ze względu na zaległości finansowe, IV ligę.

Stres w Poznaniu, lider w Szczecinie

Usłyszałem ze dwa dni temu zdanie, że każda szeroka kadra weryfikuje się w momencie, gdy wypadają liderzy (możliwe, że była to Liga Minus). No i właśnie taki przykład mieliśmy w starciu Lechii Gdańsk z Lechem Poznań. W wyjściowym składzie Kolejorza zabrakło Amarala, a w kadrze meczowej nie było Ishaka i cóż… mówiąc lekko, nie był to najlepszy mecz drużyny z Poznania. Może tworzyli sytuacje, może do czasu prowadzili grę, ale wszystko to wyglądało, jak zaplanowana strategia Lechii. Dać się wyszumieć i zaatakować. Bardzo, ale to bardzo zawiódł Kamiński, który po prostu w tym meczu nie był sobą. Na drugim skrzydle grał Velde i trzeba przyznać, że jeśli Norweg tak będzie się prezentował częściej, to może w niekrótkim czasie obserwować poczynania kolegów z ławki. Niemalże każda piłka posłana do niego kończyła się stratą. Żeby jednak być sprawiedliwym, nie był to również wielki mecz w wykonaniu Lechii Gdańsk. Zwycięzców jednak nikt nie sądzi i to właśnie Lechia sprawiła, że Lech XXII kolejkę kończy na drugim miejscu w tabeli. Pogoń, czyli nowy lider, strasznie męczyła się ze Stalą Mielec. Ich styl wygrywania w ostatnim czasie przypomina mi Manchester United ery Fergusona. Czasem pozamiatają tak, że z rywali nie ma co zbierać, a czasem wymęczą zwycięstwo, wciskając gola w ostatniej minucie, ale nawet wtedy, ani przez sekundę, nie wątpią w zwycięstwo. Wahan Biczachczjan zalicza wejście do ligi podobne do Maora Meliksona i ma wszelkie predyspozycje do tego, by w przyszłości być wymienianym jako jeden z lepszych obcokrajowców w ekstraklasie.

Coś mi podpowiada, że walka o mistrzostwo rozstrzygać się będzie między Poznaniem a Szczecinem. Mało tego, jeśli za tydzień wygra Pogoń, to chyba pierwszy raz w tym sezonie proporcje, jeśli chodzi o szanse na mistrzostwo, ulegną zmianie i to właśnie Portowcy będą mieli wszystko w swoich rękach, a gdy dodamy jeszcze do tego brak walki na froncie Pucharu Polski… Może trochę się zagalopowałem, tym bardziej, że po pierwsze – nawet w przypadku remisu nadal Szczecinianie będą liderem, a po drugie – remis za tydzień w starciu Pogoń – Lech i ewentualna wygrana Rakowa będzie oznaczała, że na nowo karty po mistrzostwo będą rozdane na trzech graczy. Te wyżej wymienione karty mogłyby właściwie być rozdawane cały czas, ale tylko ze sobie znanych przyczyn Raków postanowił zagrać słaby mecz przeciwko Górnikowi Zabrze i tylko dzięki milimetrowemu spalonemu częstochowianom ostał się jeden punkt.

Względny spokój w środku tabeli

Mamy więc sytuację, w której warto śledzić zarówno to, co na dole, jak i to, co na górze. Wybaczcie mi, że po macoszemu potraktuje tak zwane drużyny środka tabeli, ale i one właściwie nie zagrały porywająco. Na pochwałę zasługuje w sumie tylko Piast Gliwice, który przejechał się walcem po Śląsku Wrocław, dzięki czemu gracze z Gliwic chyba wypisują się z „walki o spadek”. Wisła Płock przegrała drugi mecz z rzędu i stołek Macieja Bartoszka robi się coraz bardziej gorący. O tym, jak wiele zmienić może w tym sezonie jedna kolejka boleśnie może za tydzień przekonać się Jagiellonia Białystok. Jaga w przypadku swojej porażki i braku remisu w derbach Dolnego Śląska, zostanie pociągnięta w dół i realnie włączy się do wyścigu żółwi.

Szalony jest to sezon, tym bardziej warto go docenić, bo drugi taki może nam się szybko nie zdarzyć!

Michał Piwowarczyk

POLECANE

tagi