Ekstraklasa pod Włos: A powiedz mi, bramka była, ręka była co?

2021.09.26 Wroclaw
Pilka nozna
PKO Ekstraklasa
Slask Wroclaw - Wisla Plock
N/z Anton Krivotsyuk
Foto Pawel Andrachiewicz / PressFocus2021.09.26 Wroclaw
Football
Polish PKO Ekstraklasa
Slask Wroclaw - Wisla Plock
Anton Krivotsyuk
Credit: Pawel Andrachiewicz / PressFocus

Cykl ten prawie co tydzień możemy zaczynać w ten sposób i nie inaczej było w 9. kolejce. Interwencje VAR, kontrowersje sędziowskie, przełamania – tym wszystkim napakowany był weekend z Ekstraklasą. Swój 4. mecz w sezonie przegrała Legia, premierowe zwycięstwo odnotował Bruk-Bet, a  nadal jedyną niepokonaną drużyną pozostaje Śląsk Wrocław. Zapraszam na cotygodniowy przegląd najciekawszych wydarzeń ligowej kolejki subiektywnym okiem, a może nawet włoskiem!

Najlepiej zacznijmy od tego, co najbardziej grzeje opinię publiczną, czyli od decyzji arbitrów, którzy w tej kolejce mieli spory udział w prowadzonych przez siebie zawodach. Niech za przykład posłuży mecz we Wrocławiu, gwizdany przez Tomasza Musiała.

VARiacja na Dolnym Śląsku

Suchy wynik meczu Śląska Wrocław z Wisłą Płock może mylić, ponieważ podczas tego spotkania działo się tak dużo, że nie sposób tego wszystkiego opisać. 2 rzuty karne, 1 anulowana bramka i 1 anulowana decyzja o przyznaniu rzutu karnego. Obrońcom Wisły Płock niezwykle nie pomagały w niedzielnym meczu ręce, bowiem to właśnie po interwencjach tymi częściami ciała odpowiednio Krywociuk i Tomasik stworzyli zagrożenie dla swojej drużyny.

Oczywiście mówienie o złodziejstwie jest bardzo przesadzone, bo w tym jak i kolejnym przypadku, defensorzy Nafciarzy najzwyczajniej w świecie powiększali obrys swojego ciała. W przeciwieństwie do Diogo Vardaski, który chronił tylko tułów, więc jedenastka dla płocczan została słusznie odwołana. Za dużo w dyskusji o wydarzeniach z tego spotkania jest emocji, a za mało chłodnej analizy. Takową potrafił wykonać sędzia Lyczmański w Lidze+Extra, który jasno stwierdził, że każda z decyzji arbitra Musiała była poprawna. Owszem, atmosfera tego starcia wraz ze zbliżaniem się do końca była coraz gęstsza i sędzia z Krakowa momentami przestawał panować nad boiskowymi wydarzeniami, ale nie umniejszajmy wagi podejmowanych przez niego decyzji.

Wcześniej kontrowersje były przecież także po słynnym już golu Fabiana Piaseckiego z Górnikiem Łęczna, kiedy to wszyscy bawili się w wyrysowywanie linii. Należy dodać, że sędzią tamtego spotkania także był Tomasz Musiał, który w tamtym meczu wracał po długiej przerwie na boiska ekstraklasy. Podsumowanie? Na meczach Śląska w tym sezonie nie można się nudzić…

Mariusz Lewandowski uratowany

Ostatnie tygodnie dla Bruk-Betu Termaliki Nieciecza nie były łatwe, ba, zespół nie miał żadnego kompletu punktów w tym sezonie. Jeśli coś miało się w tej materii zmienić, to właśnie w 9. kolejce. A dlaczego? Ponieważ zaledwie 3 dni wcześniej Słoniki zwycięsko wyszły z pucharowej rywalizacji ze Śląskiem Wrocław (1:0), co pozwoliło na chwilowe rozprężenie nerwowej atmosfery.  Chociaż początek meczu z Górnikiem znowu zaczął przywodzić na myśl największe koszmary niecieczan. Do siatki trafił Rafał Janicki, a dopiero błąd Alasany Manneha i podwójny rzut karny Piotra Wlazło przywróciły gospodarzy do gry.

Szalone było to spotkanie, ale idealnie oddawało obraz tego zespołu od początków obecnej kampanii. Mieli gracze w pomarańczowych koszulkach pod górkę, później charakterem i determinacją podnieśli się z kolan, by na koniec podkreślić jeszcze to zwycięstwo piękną akcją młodzieżowców. Nie pomógł nawet Łukasz Podolski, po którego nieudolnej interwencji karnego otrzymali gospodarze. Dużo w ostatnim czasie mówiło się o mistrzu świata. Że nadaje się tylko do wymądrzania się w RTL-u, że gra tylko w meczach domowych, bo po żadnych Niecieczach i innych Mielcach mu się nie chce jeździć. Do tej pory najgłośniejszy transfer lata nie dał zabrzanom nic oprócz followersów w social mediach. Na boisku próbuje, szarpie, ale widać, że partnerzy mają często problemy ze zrozumieniem jego pomysłów.

I tak to właśnie w Zabrzu bywa. Niby wszystko się układa, niby jest dobrze, a tu nagle przyjeżdża się do małej podtarnowskiej wsi i traci się punkty. Jan Urban po meczu próbował ratować swoją drużynę, narzekając na decyzje sędziego (.m.in przy faulu Podolskiego w polu karnym), ale na nic się zdają takie protesty, gdy mecz już dawno zakończony. Niecieczanom można tylko pogratulować – oby niedzielna wygrana była dla nich promykiem nadziei na dalsze spotkania.

Łazienkowska podbita

Na koniec znowu przełamujemy niechlubną serię, tym razem wraz z zespołem Marka Papszuna. Raków aż do sobotniego wieczora ani razu nie wygrał przy Łazienkowskiej w Warszawie. Ba, na 12 starć z mistrzem Polski, 8 przegrał i 4 zremisował. Takie zwycięstwo musiało więc smakować podwójnie – raz, że na obiekcie rywala, dwa, że premierowy komplet punktów, który okazał się już 4. porażką w sezonie dla Legii. Przypomnijmy tylko, że tyle samo mieli warszawianie w poprzednim sezonie. CAŁYM poprzednim sezonie, a obecnie jesteśmy dopiero na 1/3 kampanii ligowej.

Podkreślmy, że była to dopiero pierwsza domowa porażka zespołu Czesława Michniewicza w 2021r. Przed Rakowem 3 punkty ze stolicy sensacyjnie wywiozła Stal Mielec w 14. kolejce poprzedniego sezonu. A terminarz Legii nie będzie wcale rozpieszczał:

  • Leicester (dom)
  • Lechia (wyjazd)
  • Lech (dom)
  • Napoli (wyjazd)
  • Piast (wyjazd)
  • Pogoń (dom)

A to wszystko tylko w październiku. Wydaje się, że nadchodzący miesiąc będzie tym weryfikacyjnym dla mistrzów Polski. Tej weryfikacji nie przeszedł rok temu niestety Lech Poznań. Pomimo, że już teraz Legia ma jeszcze 2 mecze do nadrobienia w Ekstraklasie, to utrzymywanie się ledwo nad kreską z 9-cioma punktami nie przystoi tak utytułowanemu klubowi.

Legia musi gonić resztę stawki – taka jest obecnie rzeczywistość. Na pewnym etapie tego sezonu może okazać się jednak, że nie wystarczy już sił na kilka frontów, a Legioniści mieli już przecież lekkie kłopoty przeciwko Wigrom Suwałki w Pucharze Polski, kiedy jako pierwsi stracili gola. Pewne mechanizmy muszą zacząć funkcjonować, a dopisywać musi także sytuacja zdrowotna zawodników, bo z tym mieli warszawianie często kłopoty. Spotkanie z Rakowem było sentymentalne na pewno dla Waleriana Gvilii, który u trenera Michniewicza grał mało, by nie powiedzieć, że był zapchajdziurą. W Częstochowie Gruzin zdaje się wyrastać na kluczowego zawodnika środka pola, pamiętamy mecz ze Stalą w którym oddał kanonadę strzałów na bramkę Rafała Strączka. Raków nie po raz pierwszy zgłasza swój akces do sięgnięcia po mistrzostwo Polski. Jak potoczą się jego losy w dalszej fazie sezonu?

Mateusz Włosek

POLECANE

tagi