Egzamin z piłkarskiej dojrzałości. Zapowiedź meczu Polska – Gruzja w ramach Euro do lat 21

Źródło: Cyfrasport

Już dziś o godzinie 21:00 podopieczni Adama Majewskiego rozpoczną zmagania w Mistrzostwach Europy do lat 21, rozgrywanych na Słowacji. Tym razem mecz otwarcia może się jednocześnie okazać meczem o wszystko, ponieważ przeciwnikami Polaków będzie Gruzja, z którą ostatni raz w tej kategorii wiekowej mierzyliśmy się niemal siedem lat temu.

Ostatnie lata dla futbolu reprezentacyjnego w państwie z Kaukazu śmiało można określić mianem złotej ery. Już dwa lata temu na Euro do lat 21, które Gruzini organizowali wraz z Rumunią, dotarli do ćwierćfinału imprezy. Co więcej, wygrali zmagania w grupie, w której mierzyli się ze swoimi rówieśnikami z Portugalii, Holandii i Belgii. Był to dla nich debiut na turnieju tej rangi. Rok później serca postronnych kibiców podbiła dorosła reprezentacja tego kraju. Khvicha Kvaratskhelia i spółka dzięki zwycięstwu nad Portugalią i korzystnej lokacie w klasyfikacji zespołów z trzecich miejsc awansowali w swoim debiucie na wielkiej imprezie do 1/8 finału. Tam ulegli Hiszpanom, ale swoją walecznością w każdym z czterech meczów pozostawili po sobie co najmniej dobre wrażenie.

Zespół, którego nie można lekceważyć

Droga podopiecznych Ramaza Svanadze na Słowację była dwuetapowa. W eliminacyjnej grupie za swoimi plecami zostawili oni Szwecję, Macedonię Północną, Mołdawię i Gibraltar. Byli jednak bezradni wobec siły Holendrów, z którymi dwukrotnie przegrali (0:3 u siebie i 1:3 na wyjeździe) i na koniec zmagań mieli 11 punktów mniej. Drugie miejsce w stawce dało Gruzinom przepustkę do gry w barażu, gdzie o być albo nie być zmierzyli się z Chorwatami. Przebieg tej rywalizacji był godny stawki, o jaką oba zespoły grały. W Tbilisi padł wynik 1:0 dla gospodarzy. Natomiast cztery dni później w Rijece zespół z Bałkanów doprowadził do dogrywki golem na 3:2, zdobytym w doliczonym czasie gry. Dodatkowe 30 minut nie przyniosło rozstrzygnięcia. Potrzebna była więc seria jedenastek, którą pomimo słabego początku wygrali Gruzini wynikiem 7:6.

W turniejowej kadrze reprezentacji Gruzji na próżno szukać zawodników z klubów, wywołujących na ciele przeciętnego kibica gęsią skórkę. Najpopularniejsze kluby, które mają swoich przedstawicieli w szeregach Gruzinów to: Szachtar Donieck, FC Basel, portugalskie Famalicao czy też spadkowicz z Serie A – Empoli. Aż 11 zawodników powołanych przez trenera Svanadze na Mistrzostwa Europy gra w rodzimej ekstraklasie. Po jednym reprezentancie oprócz wyżej wspomnianych mają też zespoły z najwyższych szczebli rozgrywkowych w: Szwecji, Izraelu, Rosji, Bośni i Hercegowinie oraz na Łotwie. Jest też dwóch piłkarzy grających na drugim szczeblu rozgrywkowym: w Holandii i Italii. Nie oznacza to jednak, że zawodnicy Adama Majewskiego mogą jakkolwiek lekceważyć dzisiejszych rywali. Przykład Kvaratskheli, Mamardashvilego czy też Mikautadze pokazuje, że Gruzja potrafi wychowywać piłkarzy wysokiej klasy. Ponadto wielu zawodników z kadry A na co dzień występuje poza swoją rodzimą ligą. Gruzja to po prostu nacja, która coraz śmielej przebija się na szeroką europejską scenę.

Złapać równowagę

Dlatego Biało-Czerwoni nie będą mieli czasu na wdrożenie się w realia turnieju. Od razu będą musieli wejść na najwyższe możliwe obroty. Porażka w tym spotkaniu może poważnie ograniczyć szanse na wyjście z grupy, ponieważ następnymi rywalami Polaków będą Portugalczycy i Francuzi. Ostatnie miesiące zdefiniowały podopiecznych trenera Majewskiego jako zespół nieobliczalny. W trakcie eliminacji potrafili oni bowiem pokonać dwukrotnie Izrael i zremisować w ostatnim meczu z Niemcami, by w międzyczasie przegrać u siebie z Bułgarią.

Mówimy zatem o drużynie, dla której nie ma rzeczy niemożliwych, również w negatywnym tego słowa znaczeniu. Wobec tego zdaje się, że kluczowym zadaniem dla Adama Majewskiego jest ustabilizowanie swojego zespołu, by nie był podatny na tak wielkie wahania formy i wykazywał się powtarzalnością. Ostatnimi występami Polacy pokazują, że istnieją ku temu duże szanse. W pięciu poprzednich meczach tylko raz Biało-Czerwoni nie strzelili minimum dwóch goli. W ten okres wlicza się: eliminacyjne zwycięstwo 4:0 z Kosowem, wspomniany remis z naszymi zachodnimi rywalami oraz towarzyskie konfrontacje – 1:2 z Islandią, 3:3 z Danią i 3:2 z Ukrainą. Miejmy nadzieję, że nasi ofensywni zawodnicy złapali tymi rywalizacjami odpowiedni rytm i pewność siebie, która poskutkuje dziś okazałym dorobkiem bramkowym.

– Mamy różnych zawodników – i pełnych energii, i spokojnych, dlatego wszystko trzeba wypośrodkować. Pompowanie balonika i dodatkowe ciśnienie raczej nikomu nie pomaga, tym bardziej że mówimy o młodych zawodnikach, którzy są już w miarę doświadczeni, ale nadal są jeszcze młodzi i się uczą. Nie potrzeba im dodatkowej presji, nie chcemy, żeby ktoś był napięty i potem w konsekwencji podejmował złe decyzje. Mówicie o meczu z Niemcami, a ja uważam, że ta drużyna swój charakter pokazała szczególnie w wyjazdowym spotkaniu z Bułgarią, kiedy margines błędu był już bardzo mały. Odwróciliśmy wynik tamtego starcia, potem wysoko pokonaliśmy Kosowo, a potyczka z Niemcami była kwintesencją. Przegrywaliśmy już 1:3, doprowadziliśmy do remisu, a niewiele zabrakło, abyśmy wygrali. To był punkt zwrotny dla chłopaków, którzy uwierzyli, że mogą się podnieść nawet w takich momentach z tak mocnymi rywalami. – powiedział w rozmowie z portalem Łączy nas piłka Adam Majewski, który wykazuje duży spokój przed zmaganiami za naszą południową granicą.

Jedynym zupełnie nowym nazwiskiem w 23-osobowej kadrze wyselekcjonowanej na Mistrzostwa Europy jest Michał Gurgul. Pozostałych 22 zawodników, biorąc pod uwagę okres od początku eliminacji, było już powoływanych do kadry do lat 21. Adam Majewski postanowił nie kombinować. Postawił na piłkarzy, którzy już zapracowali na jego zaufanie. Możemy mieć zatem nadzieję, że spokojne podejście selekcjonera, stabilny skład i polot w ofensywie stworzą działanie matematyczne, którego wynikiem będzie zwycięstwo nad Gruzją.

Igor Dziedzic

FOT: Cyfrasport