Drużyny na dwóch różnych biegunach. Lech – Śląsk już w niedzielę

Fot. Przemysław Szyszka

W 9. kolejce Ekstraklasy rozpędzony Lech Poznań podejmie na własnym stadionie Śląska Wrocław. Stawką meczu jest nie tylko obrona fotelu lidera, a także przełamanie niekorzystnej serii pojedynków z wrocławianami.

Skrajne nastroje
Początek sezonu w Poznaniu rozpoczął się znakomicie i po ośmiu kolejkach Lech jest liderem rozgrywek. „Kolejorz” stał się jednym z najbardziej efektownych zespołów w lidze, zaliczając najlepszy start od 32 lat. Zespół Nielsa Frederiksena miażdży rywali. Szybki futbol nowego duńskiego szkoleniowca został z sukcesem zaimplementowany, a niebiesko-biali na dziś są jednym z głównych faworytów do końcowego triumfu. Na zupełnie innym biegunie znajduje się drużyna Jacka Magiery, która w tym sezonie Ekstraklasy jeszcze nie wygrała. Wrocławianie znajdują się w strefie spadkowej i ciężko doszukiwać się w ich grze pozytywów.

Pocałunek śmierci
Śląsk Wrocław w trwającym sezonie miał przywilej występowania w eliminacjach do Ligi Konferencji. Wrocławianie zapracowali na to dobrą postawą w minionej kampanii, gdzie mimo słabszej wiosny zakończyli rozgrywki na drugim miejscu. Podopieczni Jacka Magiery walkę o Europę zakończyli już w trzeciej rundzie, gdzie ze względu na różnicę bramek w dwumeczu polegli ze szwajcarskim St. Gallen. Warto wspomnieć, że jedyne zwycięstwa „Trójkolorowych” w tym sezonie to te w międzynarodowych rozgrywkach. Oprócz domowych zwycięstw z Rigą FC i St. Gallen, wrocławianie na wszystkich frontach zaliczyli 4 remisy i 4 porażki, co czyni ich jedną z najgorszych drużyn w lidze.

Obecnie zajmują 17 pozycję i mają tyle samo punktów, co ostatnia Stal Mielec. Należy jednak pamiętać, że Śląsk ma do rozgrania jeszcze dwa zaległe mecze. Jeden z szesnastym Radomiakiem, a drugi z zamykającą ligową tabelę Stalą.

Wszystko gra
Lech Poznań rewalacyjnie rozpoczął nowe rozgrywki PKO BP Ekstraklasy. „Kolejorz” wszystkimi siłami próbuje zmazać plamę z poprzedniego sezonu, gdzie lechici spektakularnie przegrali walkę o mistrzowską koronę, a nawet nie zdołali zakwalifikować się do eliminacji europejskich pucharów. Mecz ze Śląskiem będzie dla Lecha szansą na poprawę bilansu z ostatnich pięciu spotkań, który już teraz wygląda imponująco. Na ostatnich pięć starć, aż cztery z nich kończyły się zwycięstwem poznaniaków. Warto zaznaczyć, że od startu rozgrywek, Lech stracił punkty tylko w dwóch wyjazdowych meczach z Widzewem Łódź i Rakowem Częstochowa.

Wokół Lecha atmosfera staje się coraz lepsza i wydaje się, że mało co może zmącić wypracowany spokój. Bilety wyprzedają się w ekspresowym tempie, a frekwencja znów zakręci się powyżej 30 tysięcy widzów. Sytuacja kadrowa wygląda również obiecująco. Trener Niels Frederiksen ma do dyspozycji niemal wszystkich zawodników, oprócz Filipa Dagerstala i Daniela Hakansa. Szwed już blisko od roku leczy uraz, natomiast przerwa Fina ma wynieść od 6 do 8 tygodni. Skrzydłowy doznał urazu na wrześniowym zgrupowaniu reprezentacji.

Gwiazd już nie ma
W klubie z Dolnego Śląska nie ma dwóch najważniejszych architektów sukcesu z poprzedniego sezonu. Po zakończeniu rozgrywek wygasającego kontraktu nie przedłużył Erik Exposito, który w poprzednim sezonie w lidze zdobył 19 goli i zaliczył 6 asyst. Hiszpan do dziś nie doczekał się godnego następcy, a klub podjął próbę zastąpienia go Sebastianem Musiolikiem i Juniorem Eyambą. W ostatnich dniach do Śląska trafił także dobrze znany na polskich boiskach Jakub Świerczok. Jednak, jak podkreślił trener Jacek Magiera na przedmeczowej konferencji prasowej – „Kuba nie jest jeszcze gotowy na 90 minut”.

W tygodniu poprzedzającym wyjazd do Poznania nastąpił nagły zwrot akcji i klub opuścił kolejny ważny piłkarz. Matias Nahuel Leiva po udanym poprzednim sezonie postanowił zmienić klubowe barwy. Maccabi Hajfa przedstawiło ofertę nie do odrzucenia, a transfer Hiszpana stał się drugą najdroższą transakcją w historii Śląska Wrocław. Drożej został sprzedany Przemysław Płacheta (3 miliony euro). W przypadku pomocnika mówi się o kwocie 2,5 miliona w europejskiej walucie. Hiszpan w ubiegłym sezonie zanotował 9 trafień i 2 asysty. Okienko w Polsce jest już zamknięte, więc na ściągnięcie ewentualnego następcy trzeba będzie poczekać do zimy.

Niekorzystny bilans „Kolejorza
Śląsk Wrocław to jeden z tych rywali, z którym Lech w ostatnich latach często miewa problemy. W ostatnich pięciu meczach „Kolejorz” poległ, aż cztery razy i tylko jeden raz zremisował. Ostatni mecz to właśnie podział punktów, gdzie drużyna Mariusza Rumaka nie potrafiła przełamać defensywy Śląska i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Zwycięstwa Lecha nad Śląskiem należy szukać w sezonie mistrzowskim. W kwietniu 2022 roku we Wrocławiu lechici zwyciężyli 1:0 po golu Michała Skórasia.

Wszystko wskazuje na to, że niedzielny mecz nie będzie wiele różnić się od tego wiosennego. Ofensywnie grający Lech, tak jak w każdym meczu będzie chciał zdominować rywala, natomiast Śląsk to drużyna, która potrafi dostosować się do drużyny przeciwnej. Zważając na problemy wrocławian w ofensywie należy spodziewać się głębokiej gry defensywnej i oczekiwania na błąd rywala.

Pierwszy gwizdek niedzielnego starcia wybrzmi o 17:30, a rozjemcą spotkania będzie Piotr Lasyk.

Dominik Łosoś

POLECANE

tagi