Dobry prognostyk dla Rakowa przed eliminacjami Ligi Konferencji UEFA

Marek Papszun

Podczas obozu w Holandii Raków Częstochowa zremisował z dwoma czołowymi zespołami belgijskiej Pro League. Wyniki te stanowią niezbity dowód na to, że podopieczni Marka Papszuna potrafią napsuć krwi bardziej renomowanym rywalom. A to dobrze wróży pod kątem czekającej ich rywalizacji na arenie międzynarodowej.

W trakcie letniej przerwy od ligowych rozgrywek do uszu częstochowskich kibiców dotarło kilka niepokojących wieści. I nie chodzi bynajmniej o transfery wychodzące. Kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych doznał Władysław Koczerhin, a ponadto z urazami zmagają się Erick Otieno, Michael Ameyaw, Jean Carlos Silva oraz główny kreator ofensywnych poczynań – Ivi Lopez. Przypomina to do złudzenia sytuację z sezonu 2023/24, kiedy to ówczesny trener Dawid Szwarga musiał wręcz stawać na rzęsach, aby zastępować czasowo niedysponowanych graczy. Nie przeszkodziło to jednak popularnym „Medalikom” w dobrej grze podczas eliminacji Ligi Mistrzów oraz całkiem niezłej w fazie grupowej Ligi Europy. Niewykluczone, że w bieżącej kampanii będzie podobnie.

Świadczą o tym chociażby sparingi w Holandii z Club Brugge oraz RSC Anderlechtem. W pierwszym z nich padł remis 1:1, a w drugim 2:2. Ktoś powie, że nie są to mecze o żadną stawkę, a jedynym ich celem jest właściwe przygotowanie drużyny do nowego sezonu. Nie zmienia to jednak faktu, że przetrzebieni kontuzjami zawodnicy spod Jasnej Góry udźwignęli ciężar obu niełatwych wyzwań.

Liga belgijska zajmuje obecnie 8. miejsce w rankingu UEFA. Pozycja ta nie jest przypadkowa, gdyż drużyny z tego właśnie kraju regularnie notują bardzo dobre wyniki na arenie międzynarodowej. W minionej edycji Ligi Mistrzów Club Brugge dotarł aż do 1/8 finału, eliminując po drodze faworyzowaną Atalantę Bergamo. Z kolei RSC Anderlecht rywalizował w Lidze Europy, gdzie po fazie ligowej trafił w 1/16 finału na tureckie Fenerbahce. Turcy okazali się zbyt mocni, lecz nie zmienia to faktu, że „Fioletowo-biali” w końcowym rozrachunku pozostawili po sobie korzystne wrażenie.

Wymienione zespoły mogą zatem pochwalić się sporym doświadczeniem w europejskich pucharach. Nie oznacza to jednak, że częstochowscy piłkarze pozbawieni są zupełnie tego atutu. Dotyczy to zwłaszcza żelaznego tercetu defensywnego w osobach Zorana Arsenića, Frana Tudora oraz Stratosa Svarnasa. Rywalizacja na arenie międzynarodowej nie jest również obca nowym zawodnikom w układance Marka Papszuna: Karolowi Struskiemu (występy w Lidze Europy z Arisem Limassol) oraz Laminowi Diaby’emu-Fadidze (udana kampania w Lidze Konferencji z Jagiellonią Białystok). Do tego grona należałoby włączyć ponadto wspomnianych wcześniej graczy: Koczerhina, Iviego Lopeza oraz Jeana Carlosa, lecz niestety, akurat ci zawodnicy nie będą w stanie pomóc swoim kolegom we wstępnej fazie sezonu.

Jest wreszcie trener Marek Papszun, którego koronnym osiągnięciem pod Jasną Górą było zdobycie historycznego mistrzostwa Polski dla Rakowa. Zanim jednak do tego doszło, doświadczony szkoleniowiec wraz ze swoimi podopiecznymi był dwukrotnie o krok od awansu do fazy ligowej LK. Najpierw lepszy okazał się… belgijski Gent (1:0, 0:3), a rok później Slavia Praga (1:0, 1:3). Ekipa z Częstochowy, o której wówczas w Europie mało kto słyszał, nie była faworytem żadnego z tych starć, lecz sam fakt, że potrafiła ograć wymienione zespoły na stadionie przy Limanowskiego, zasługuje na wielkie wyrazy uznania.

Pierwszym rywalem Rakowa w eliminacjach Ligi Konferencji będzie MSK Żylina. Rywalizacja ze słowackimi zespołami nie jest obca piłkarzom spod Jasnej Góry. Kibice z pewnością pamiętają dwumecz ze Spartakiem Trnava, kiedy to „Medaliki” odniosły zwycięstwo zarówno u siebie (1:0), jak i na wyjeździe (2:0). Wydaje się, że potencjał podopiecznych dobrze znanego w Polsce trenera Pavola Stano stoi na podobnym poziomie, dlatego raczej należałoby spodziewać się pewnego awansu wicemistrzów Polski do III rundy eliminacji LK. Później zaczną się schody, gdyż spośród czterech drużyn reprezentujących nasz kraj w europejskich pucharach, to właśnie Raków ma najniższy współczynnik w rankingu UEFA. Oznacza to, że nie będzie mógł liczyć na rozstawienie w dalszej fazie rywalizacji. To jednak zmartwienie na później, a na razie należy skupić się na wykonaniu pierwszego kroku na ścieżce wiodącej do realizacji marzeń.

Foto: PZPN