Foto: Newspix
Rozgrywki Pucharu Polski wracają po ponad dwumiesięcznej przerwie i od razu wkraczają w decydującą fazę. Na placu boju pozostało osiem drużyn i jak co roku trudno wskazać jednoznacznego faworyta do końcowego triumfu. Podobnie jak w samych ćwierćfinałowych starciach. Każde z nich zapowiada się bowiem naprawdę interesująco.
Dla większości pozostałych uczestników Pucharu Polski rozgrywki te pozostają jedyną szansą na jakiekolwiek trofeum w tym sezonie i uzyskanie prawa gry w kwalifikacjach do europejskich pucharów. Tym razem na etapie ćwierćfinałów zagra sześć zespołów z Ekstraklasy i dwa z pierwszej ligi. Wiadomo już, że triumfator będzie inny niż przed rokiem, gdyż obrońca tytułu- Wisła Kraków pożegnała się z rozgrywkami na etapie 1/8 finału. Szansę na kolejny triumf będzie miał za to najbardziej utytułowany zespół w historii rozgrywek, czyli Legia Warszawa, która to trofeum podnosiła już dwudziestokrotnie w swojej historii. Z innych uczestników trzykrotnie triumfował Ruch Chorzów, dwukrotnie Polonia Warszawa i raz Jagiellonia Białystok.
Ćwierćfinały Pucharu Polski:
Ruch Chorzów- Korona Kielce
Pierwsza z dwóch rywalizacji zespołów grających na co dzień na różnych poziomach rozgrywkowych. Trzeba przyznać, że pierwszoligowiec wcale nie jest w niej na straconej pozycji. Bardzo dobry koniec rundy jesiennej wlał nadzieję w serca kibiców ze Śląska. Jednak w sobotę, w starciu z historyczną dla polskiej piłki frekwencją nastąpiło brutalne zderzenie z rzeczywistością. Porażka 0-5 w Meczu Mistrzów przeciwko Wiśle Kraków może budzić niepokój. Za to Korona w czterech ostatnich ligowych meczach zdobyła aż osiem punktów i oddaliła się od strefy spadkowej na bezpieczną, czteropunktową odległość. Dla obu ekip sukces w Pucharze Polskim byłby czymś czego przed sezonem bez wątpienia nie zakładali. Także i rywal patrząc, i z perspektywy Ruchu, i Korony wydaje się być w zasięgu. Na ławce trenerskiej będziemy świadkami ciekawego starcia młodości z doświadczeniem, czyli Dawida Szulczka z Jackiem Zielińskim. W pięciu ostatnich bezpośrednich starciach aż cztery razy triumfowała Korona. Przed starciem z Wisłą, Ruch w sezonie 2024/2025 był niepokonany na swoim obiekcie, a ożywienie, które do zespołu wniósł Dawid Szulczek sprawiło że Ruch stał się faworytem do szybkiego powrotu. Jednak dobra forma Korony w lutym sprawia, że to w nich można upatrywać minimalnego faworyta.
Pogoń Szczecin- Piast Gliwice
Portowcy znajdują się ostatnio w naprawdę wyśmienitej formie. Na początku rundy zanotowali w lidze cztery zwycięstwa strzelając przy tym dziesięć bramek i tracąc zaledwie jedną. Podopieczni Roberta Kolendowicza wykorzystali dobry terminarz i ponownie włączyli się do walki o ligowe podium. A może i o coś więcej. Ten tydzień może być dla Pogoni kluczowy w kontekście reszty sezonu. Już w sobotę do Szczecina zawita bowiem lider Ekstraklasy Lech Poznań, znajdujący się w ostatnim czasie w sporym kryzysie. Zwycięstwa z Piastem i Kolejorzem sprawią, że Pogoń będzie w grze o dwa trofea. Porażki natomiast mogą zakończyć marzenia o umieszczeniu w klubowej gablocie pierwszego trofeum. W starciu z drużyną ze Śląska ubiegłoroczny finalista wydaję się być faworytem. Dużym atutem będzie z pewnością fakt, że spotkanie zostanie rozegrane w Szczecinie. Pogoń bowiem jest w tym momencie druga najlepiej punktującą ekipą na swoim obiekcie w Ekstraklasie. Jednak Piast także jest obecnie na fali. W 2025 roku jeszcze nie przegrał, a w czterech spotkaniach łącznie zdobył osiem oczek. W tym sezonie ligowym w jedynym bezpośrednim starciu lepsza okazała się Pogoń po golu Koulourisa w 97. minucie. Jednak jeszcze w poprzednim sezonie podopieczni Vukovicia potrafili wywieźć ze Szczecina trzy punkty. Większa presja związana także z ubiegłoroczną finałową klęską ciążyć będzie na Pogoni. Bez wątpienia zwycięzcę tego spotkania typować będzie można na drugiego największego faworyta rozgrywek, zaraz po triumfatorze starcia Legii z Jagiellonią.
Legia Warszawa- Jagiellonia Białystok
Starcie dwóch pucharowiczów, których pomimo takiej możliwości los nie skrzyżował ze sobą na etapie 1/8 finału Ligi Konferencji bez wątpienia uznać można za hit tego etapu rozgrywek. Zwycięzca z automatu stanie się też głównym kandydatem do triumfu w całych rozgrywkach. Oba zespoły nie mogą być zadowolone z rezultatów osiągniętych w weekend. Legia w kompromitującym wręcz stylu przegrała w Radomiu, a na trybuny został odesłany jej szkoleniowiec Gonzalo Feio. Jagiellonia natomiast pomimo świetnej pierwszej połowy i wyraźnej dominacji nie potrafiła utrzymać dwubramkowego prowadzenia i jedynie zremisowała z Cracovią 2:2. Na swoim obiekcie Legia przegrała po raz ostatni 15 września z Rakowem Częstochowa (potem przydarzyła się też porażka z Lugano w LKE). Ostatni raz na Łazienkowskiej drużyna z Podlasia wygrała 4.5 roku temu. Do tego Legia ma za sobą mniej spotkań w nogach, gdyż Jagiellonia musiała już rywalizować w 1/16 Ligi Konferencji. Wydaje się, że to Wojskowi są więc minimalnym faworytem. Jednak podopieczni Adriana Siemieńca nie raz już udowadniali, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych i mogą łączyć że sobą grę nawet na trzech frontach nie posiadając w tym większego doświadczenia. Dla Legii, której strata do lidera i czołowej trójki w weekend znów się zwiększyła rozgrywki Pucharu Polski mogą okazać się priorytetowe, a odpadnięcie z nich może mieć poważne konsekwencje dla nadchodzących miesięcy. Środowe spotkanie na Łazienkowskiej zapowiada się niezwykle emocjonująco.
Polonia Warszawa- Puszcza Niepołomice
Wydaje się, że mało kto spodziewał się którejkolwiek z tych drużyn na tym etapie rozgrywek, a co dopiero tego, że któraś z nich znajdzie się w najlepszej czwórce. Puszcza nie najlepiej zaczęła rundę wiosenną jednak niedzielne zwycięstwo w Gdańsku pozwoliło jej na zrównanie się punktami z zajmującym ostatnie bezpieczne miejsce Zagłębiem. Z kolei Polonia zdobyła cztery punkty w dwóch pierwszych ligowych spotkaniach w 2025 roku i obecnie zajmuje ósme miejsce w pierwszej lidze. Strata do strefy barażowej wynosi w tym momencie jedynie dwa punkty i pozwala marzyć na włączenie się do walki o awans. Po słabym początku sezonu raczej mało kto by się tego spodziewał. Trudno wyciągać wnioski z bezpośrednich starć miedzy tymi ekipami, gdyż ostatni raz mierzyły się ze sobą w 2017 roku jeszcze na poziomie 2. Ligi. Polonia będąca gospodarzem tego meczu wygrała na własnym obiekcie pięciu ostatnich ligowych spotkań (włączając w to Puchar Polski z Wisłą Kraków- 6). Puszcza natomiast na wyjazdach potrafiła pokonać jedynie Lechię i Śląska, czyli dwa ostatnie zespoły w tabeli. Umiejętności piłkarskie z pewnością stoją jednak po stronie drużyny z Ekstraklasy co czyni ich faworytem tego spotkania. Kluczową postacią tego meczu po stronie Polonii może być Łukasz Zjawiński, który strzelał gole w ostatnich cztery ligowych meczach, w których wystąpił. (ostatnio dublet z Górnikiem Łęczna) U gości ciężej o wyróżnienia indywidualne. Jednak w drużynie Tomasza Tułacza zawsze najważniejszy był kolektyw. Obie drużyny mogą w czwartek napisać piękną historię. Dla Puszczy byłoby to kolejne historyczne osiągnięcie, dla Polonii kolejny znak, że odbudowa zmierza w dobrym kierunku. Mimo, że zapewne najmniej będzie mówić się właśnie o tym meczu to jednak warto je śledzić.
Półfinały rozegrane zostaną 2 kwietnia. Finał tradycyjnie już odbędzie się 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie. Dla zwycięzcy przewidziana jest nagroda w wysokości pięciu milionów złotych i automatyczny awans do eliminacji Ligi Europy.
Dominik Proniewicz