Dotychczas niekwestionowanym numerem jeden w bramce Rakowa Częstochowa był Kacper Trelowski. W meczu przeciwko Lechii trener Marek Papszun zaskoczył, stawiając na Oliwiera Zycha. Wygląda na to, że rywalizacja między młodymi golkiperami wciąż trwa i w najbliższych tygodniach zapowiada się iście pasjonująco.
Kacper Trelowski to niewątpliwie jeden z najbardziej utalentowanych bramkarzy na boiskach PKO BP Ekstraklasy. Najlepszy młodzieżowiec minionego sezonu swego czasu wzbudzał zainteresowanie takich klubów, jak PSV Eindhoven czy Sevilla FC, co również świadczy wymownie o jego klasie. Trener Papszun w bieżących rozgrywkach ponownie obdarzył go pełnym zaufaniem, stawiając na niego w każdym meczu. Łącznie uzbierało się ich 19, a 22-latek siedmiokrotnie zachował czyste konto, tracąc średnio jednego gola na spotkanie. Jego pozycja była dotąd niepodważalna.
Grę kolegi po fachu obserwował z ławki rezerwowych Oliwier Zych. Bramkarz Aston Villi, który w sezonie 2023/24 bronił barw Puszczy Niepołomice, przed rozpoczęciem bieżącego sezonu tym razem został wypożyczony właśnie do Rakowa. Pod koniec letniego okienka transferowego w 21-latku zaczęła narastać frustracja z powodu braku występów. Jego odczucia podzielali sternicy „The Villans”, którzy zapragnęli skrócić pobyt swojego zawodnika pod Jasną Górą. Ostatecznie młody golkiper pozostał w szeregach „Medalików”, czekając w dalszym ciągu na swoją szansę.
Doczekał się jej w domowym meczu 13. kolejki Ekstraklasy przeciwko Lechii Gdańsk. Trener Marek Papszun tłumaczył przed kamerami Canal Plus Sport, że zastosowana przez niego roszada między słupkami wynika z rywalizacji między oboma golkiperami. Do całej sytuacji postanowił odnieść się również sam zainteresowany. Wczoraj dowiedziałem się, że dzisiaj zagram. Miałem dużo czasu, żeby odpowiednio się przygotować. Cieszę się z tego, że znów gram i wróciłem do Ekstraklasy, a na boisku próbuję pokazać się z jak najlepszej strony – wyjawił w przerwie spotkania.
Po raz pierwszy pod bramką Rakowa zrobiło się naprawdę groźnie w 25. minucie gry. Wówczas przy stanie 0:0 celny strzał z rzutu wolnego oddał Iwan Żelizko. Zych odbił jednak dobrze piłkę do boku, a kilkanaście sekund później szczęścia próbował również Rifet Kapić, lecz i tym razem golkiper stanął na wysokości zadania. Osiem minut później, kiedy podopieczni Marka Papszuna prowadzili 1:0, w pole karne „Medalików” przedarł się niezawodny Tomas Bobcek i tym razem 21-latek nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję. Warto jednak podkreślić, że stracony gol obciąża przede wszystkim konto jego kolegów z linii defensywnej.
W 37. minucie drugą żółtą kartkę obejrzał Karol Struski i wydawało się, że w drugiej połowie golkiper będzie mieć pełne ręce roboty. Tak się jednak nie stało, gdyż mimo gry w osłabieniu Raków zupełnie stłamsił Lechię, nie pozwalając jej rozwinąć skrzydeł. Goście wzięli się do pracy dopiero po straconym golu na 1:2 w 78 minucie. Zych i tym razem stanął na wysokości zadania, broniąc strzały z bliskiej odległości najpierw Bohdana Wiunnyka (81′), a następnie wspomnianego Bobcka (90′). Ostatecznie Raków dowiózł korzystny wynik do końca i ogromna w tym zasługa bohatera niniejszego artykułu.
Czy zatem świetny występ 21-latka zachwiał niekwestionowaną wcześniej pozycją Kacpra Trelowskiego w drużynie „Medalików”? Ciężko na ten moment stwierdzić, lecz utalentowany golkiper z pewnością mocno zyskał w oczach trenera Marka Papszuna. Pamiętajmy przy tym, że Raków w rundzie jesiennej może jeszcze rozegrać nawet kilkanaście spotkań (w zależności od postawy w Pucharze Polski). Niewykluczone zatem, że w obliczu rywalizacji na trzech frontach doświadczony szkoleniowiec postanowi rotować swoimi bramkarzami. Tak czy owak najbliższa przyszłość Oliwiera Zycha w końcu zaczyna malować się w coraz cieplejszych barwach.
Laura Anna Tomczyk