W niedzielę zakończyła się 10. kolejka PKO BP Ekstraklasy, ostatnia przed przerwą reprezentacyjną. Przyniosła nam ona zmianę na fotelu lidera, kilku nieoczywistych bohaterów, jak Japończyk Kanji Okonuki, a także antybohaterów, jak Angelo Henriquez.
Debeściaki
Henrich Ravas (Widzew Łódź) – Tak wysoka wygrana Widzewa w Mielcu to w dużej mierze zasługa Słowaka. Gospodarze oddali 17 strzałów i żaden z nich nie znalazł drogi do bramki Widzewiaków. Ravas zaliczył sześć obron, chociaż żadna z nich nie stała na jakimś nadzwyczajnym poziomie trudności to golkiper gości zasłużył na liczne pochwały i miejsce w naszej jedenastce.
Joel Pereira (Lech Poznań) – Lech w derbowym spotkaniu zachował czwarte czyste konto w ostatnich pięciu ligowych spotkaniach. Świetna defensywa to podstawa sukcesów drużyny Van den Broma w ostatnich tygodniach, a Pereira jest jej najjaśniejszym punktem dzięki grze do przodu. Mecz z Wartą zakończył bez asysty, ale ponownie był bardzo aktywny. Zagrał aż 13 celnych długich podań (najwięcej w zespole), a także siedmiokrotnie dośrodkowywał w pole karne.
Patryk Stępiński (Widzew Łódź) – Skała w defensywie Widzewa, w Mielcu wygrał 100% pojedynków z rywalami, zaliczył też kilka odbiorów i walnie przyczynił się do czystego konta swojej drużyny. Widać, że pozycja prawego stopera w trójce mu służy.
Stratos Svarnas (Raków Częstochowa) – Grek wypożyczony z AEKu bardzo dobrze wyglądał przed tygodniem w meczu z Legią Warszawa, lecz w ten weekend wskoczył jeszcze Ivupółkę wyżej. Do pewnej gry z tyłu dołożył gola i asystę przy cudownym trafieniu Fabiana Piaseckiego, do którego jeszcze dziś wrócimy.
Filip Mladenović (Legia Warszawa) – Bez wątpienia jeden z najlepszych piłkarzy 10. kolejki. Zaczął bardzo źle, po 15. minutach Miedź prowadziła już dwiema bramkami, a stroną Serba hasał sobie Luciano Narsingh. Potem było już znacznie lepiej. Najpierw wystawienie piłki na tacy do Pawła Wszołka, a potem cudowny wolej po dośrodkowaniu Josue. W drugiej połowie Mladenović dołożył jeszcze zwycięskiego gola. Tego dnia Serb otrzymał również powołanie do reprezentacji Serbii na wrześniowe mecze Ligi Narodów. W takiej formie Mladenović może spokojnie przygotowywać się na listopadowy wyjazd do Kataru.
Paweł Wszołek (Legia Warszawa) – Po dobrym początku sezonu nastąpił gwałtowny zjazd w dół. W ostatnich tygodniach Wszołek był jednym z najbardziej krytykowanych zawodników Wojskowych, sam zainteresowany również był świadom, że coś jest nie tak. W piątek wreszcie mogliśmy obserwować lepszą wersję Pawła Wszołka, który dał Legii konkrety. Gol, asysta, wykreowana duża sytuacja i dwa kluczowe podania.
Dominik Kun (Widzew Łódź) – To już ostatni reprezentant Widzewa w naszej jedenastce. Można powiedzieć, że najlepsze zostawiliśmy na koniec. Kun był najlepszym zawodnikiem spotkania w Mielcu, zdobył gola, asystował przy debiutanckim golu w Ekstraklasie Jakuba Sypka i dołożył cenną pracę w defensywie.
Ivi Lopez (Raków Częstochowa) – Najlepszy piłkarz Ekstraklasy robi po prostu to co do niego należy, można powiedzieć kolejny dzień w biurze. Gol, asysta i znaczący wpływ na wygraną Rakowa.
Kanji Okonuki (Górnik Zabrze) – Trochę starszym kibicom Ekstraklasy w ten weekend przypomnieć mogli się japońscy wirtuozi, których mogliśmy oglądać w zeszłej dekadzie jak Daisuke Matsui, czy Takafumi Akahoshi. Nawiązał do nich Kanji Okonuki, który po niezłym początku w nowym klubie rozbłysnął w ten weekend zdobywając dwa gole przeciwko Koronie Kielce.
Fabian Piasecki (Raków Częstochowa) – Bardzo mocny kandydat na gola sezonu, to co zrobił snajper Rakowa po prostu trzeba zobaczyć. Napastnik Rakowa ma teraz bardzo dobre tygodnie, a przy kiepskiej formie Gutkovskisa powinien być teraz pewniakiem do gry.
Flavio Paixao (Lechia Gdańsk) – Wrócił stary dobry Flavio, w tym fatalnym dla Lechii okresie może to być mały promyk nadziei dla jej kibiców. Dwa gole w meczu z Jagiellonią to jego pierwsze zdobycze od 14 sierpnia i meczu z Radomiakiem.
Dziady
Bartosz Mrozek (Stal Mielec) – Na przeciwnym biegunie znalazł się drugi z bramkarzy w meczu Stal-Widzew. Mrozek z czterech celnych strzałów puścił trzy. Przy jednej z bramek zdecydowanie powinien zachować się lepiej puszczając piłkę przy bliższym słupku.
David Stec (Lechia Gdańsk) – Stec w tym sezonie delikatnie mówiąc nie prezentuje się najlepiej, podobnie było w spotkaniu z Jagiellonią, gdzie rywale z łatwością przedzierali się jego stroną.
Mattias Johansson (Legia Warszawa) – Szwed to bardzo duże rozczarowanie w tym sezonie, poza meczem w Łodzi ciężko powiedzieć coś pozytywnego o jego grze. W piątek po raz kolejny został zdjęty z boiska przed końcem spotkania, był kompletnie bezproduktywny i nie pomagał drużynie w pogoni za wynikiem.
Rafał Augustyniak (Legia Warszawa) – To co stało się z Rafałem Augustyniakiem w dwóch ostatnich spotkaniach jest dużą zagadką. Były piłkarz Miedzi budował swoją pozycję w stołecznym zespole, z każdym kolejnym meczem wyglądał coraz pewniej aż coś przestało działać. Zarówno w meczu z Rakowem, jak i teraz Augustyniak popełnił kilka szkolnych błędów, które kosztowały Legię stracone bramki.
Anton Krywociuk (Wisła Płock) – Właśnie w Krywociuku możemy upatrywać głównego winowajcy porażki Wisły Płock w Lubinie. Azer miał problemy z grą w defensywie, a także bardzo słabo wyprowadzał piłkę. 15 razy płocczanie tracili posiadanie po jego zagraniach, a na 11 prób dalszego podania do celu trafiły tylko 4.
Carlos Martinez (Miedź Legnica) – Kompletnie nie poradził sobie z pilnowaniem Filipa Mladenovicia. Serb robił w zasadzie co chciał po jego stronie i stąd obecność Martineza w tej jedenastce.
Bartosz Kapustka (Legia Warszawa) – W przypadku pomocnika Legii trudno doszukiwać się dobrych występów w tym sezonie. Kapustka wciąż ma duże problemy z powrotem do formy i mecz z Miedzią to potwierdził.
Kristoffer Velde (Lech Poznań) – Chciałoby się powiedzieć „typowy Velde”. Po rewelacyjnej zmianie z Austrią Wiedeń, Norweg wyszedł w lidze w podstawowym składzie i kompletnie nie wykorzystał szansy. Dużo strat, zmarnowana dogodna sytuacja i brak jakiegokolwiek błysku.
Angelo Henriquez (Miedź Legnica) – Za samą grę Henriquezowi na pewno daleko do tej jedenastki. Zdobył gola i w początkowej fazie meczu bez problemu rozrywał z kolegami defensywę Legii. Jednak sposób w jaki wyleciał z boiska i fakt osłabienia drużyny w ciężkim momencie predestynuje go do miejsca w drużynie dziadów.
Lisandro Semedo (Radomiak Radom) – Skrzydłowy Radomiaka został zmieniony już w przerwie i nie ma co się dziwić Mariuszowi Lewandowskiemu. Semedo był kompletnie niewidoczny i zaliczył zaledwie 19 kontaktów z piłką.
Said Hamulić (Stal Mielec) – Holender mimo sporej aktywności jego drużyny pod bramką Widzewa był mało widoczny. Oddał zaledwie dwa strzały, oba w dogodnych sytuacjach i koncertowo je zmarnował, miał też niewiele kontaktów z piłką.
***
Daniel Brudzyński