Dawid Frąckowiak: Na pięciu zawodnikach wietrzenie naszej kadry się nie zakończy [WYWIAD]

Latem Dawid Frąckowiak po pięciu latach wrócił do Warty Poznań i ponownie objął stanowisko dyrektora sportowego „Zielonych”. Za nim intensywne letnie okienko transferowe i runda jesienna zakończona przez „Warciarzy” na 13. miejscu.  

Zapraszamy na obszerną rozmowę z 44- letnim szefem pionu sportowego Warty Poznań.

***

Szymon Gawrycki Tkacz (PolskaPiłka.pl) Warta Poznań po pierwszej części sezonu zajmuje 13. miejsce w tabeli pierwszej ligi. Zadowala Pana ten rezultat?

 Z pewnością po tej rundzie nie przepełnia nas wielki entuzjazm i optymizm, ale myślę, że możemy być w jakimś stopniu zadowoleni. Trzeba wziąć pod uwagę niełatwe okoliczności, jakie spotkały nas po spadku do 1.ligi. Wiele zawodników odeszło, a środki na budowę nowego zespołu i sztabu były skromne. Wiedzieliśmy z czym przyjdzie się nam zmierzyć i przed startem sezonu założyliśmy, że będzie przyzwoicie jeśli na jesień zdobędziemy około 20 punktów, wywalczyliśmy 19. Zawsze mogło być lepiej, ale nie ma powodów do rozpaczy.

Jak wygląda dzień dyrektora sportowego Warty Poznań tuż przed startem zimowego okienka transferowego?

Moja rola nie zamyka się tylko do wyszukiwania zawodników. Oczywiście, już od jakiegoś czasu przygotowuję się do okna transferowego, analizując, tworząc rankingi piłkarzy, którzy mieli by do nas trafić, natomiast tajemnicą nie jest, że jestem jednoosobowym pionem sportowym. Jak na razie, Warta nie może pozwolić sobie na szereg skautów, analityków, więc w tych kwestiach działam samemu, ale pracujemy nad tym aby to się zmieniło. Poza tym, po mojej stronie stoją również obowiązki natury organizacyjnej, takie jak chociażby praca nad okresem zimowych przygotowań, obozem, sparingami itp. Dlatego bardzo bym się cieszył, gdyby doba miała 48 godzin, a tydzień 14 dni. (śmiech)

Wzmocnienie których pozycji będzie dla Was najważniejsze? Niedawno w wywiadzie z mediami klubowymi mówił Pan o tym, że zimą skupicie się na ofensywie, ale patrząc na ilość straconych bramek, nie warto zadbać też o defensywę?

Cały czas trzymamy się wersji, że wzmocnienie formacji ofensywnych będzie dla nas głównym celem. Przede wszystkim mam na myśli pozycje numer 9 i 10, ale również wahadła, gdzie rywalizacja – poza Bartkiem Szeligą i Kacprem Michalskim – była słaba. W kontekście bocznych stref boiska szukamy zawodnika z naturalną lewą nogą. Nasze najbliższe działania będą skupiały się na tym, aby kadra była węższa, ale posiadała sporo jakości. Myślę, że kibice mogą spodziewać się trzech, lub czterech wzmocnień w ofensywie. Jeśli chodzi o defensywę, to mimo, że bilans straconych goli na początku tego sezonu, wynikający ze słabej organizacji gry, bardzo mocno ciągnie się za nami, aż do teraz, to jednak w momencie, kiedy stery objął trener Piotr Klepczarek, gra z tyłu wygląda znacznie lepiej. Pamiętajmy też o tym, że w trakcie sezonu przyszli do nas Adrian Gryszkiewicz i Ivaylo Markov, z których występów jesteśmy zadowoleni. Dlatego też w defensywie nie planujemy ruchów kadrowych do klubu.

Co zaważyło o wystawieniu na listę transferową, aż pięciu zawodników, a wśród nich chociażby Damiana Gąskę i Jakuba Bartkowskiego, którzy tłem zespołu Warty raczej nie byli.

Jeśli chodzi o Damiana i Kubę, to zgodzę się, że pod kątem otrzymywanych minut, ta dwójka – szczególnie na początku, kiedy kadra była wąska – stanowiła o sile pierwszego składu, natomiast później zdecydowanie nie wypełniła naszych oczekiwań. Osobiście, patrząc na występy Damiana Gąski w Górniku Łęczna, wiązałem z nim bardzo duże nadzieje. Wydawało mi się, że będzie się wyróżniał i ciągnął za sobą ten przysłowiowy wóz. Z początku sądziłem, że słaba dyspozycja wynikała z gry na nienaturalnych dla niego pozycjach, jednak okazało się, że nie był to główny problem. Jego statystyki także były bardzo skąpe, więc wspólnie z trenerem zadecydowaliśmy o wystawieniu Damiana na listę transferową. Czasem tak w futbolu bywa, że dany zawodnik nie zaaklimatyzuje się w nowym otoczeniu, co w żadnym wypadku nie kwestionuje jego umiejętności. Jakub Bartkowski natomiast zwyczajnie przegrywał rywalizację w drugiej części jesieni z innymi obrońcami. Z tego powodu wspólnie uznaliśmy, że lepiej dla obu stron będzie, jak Kuba znajdzie sobie nowego pracodawcę.

A jeśli chodzi o pozostałą resztę? Chociażby Mateusz Maćkowiak miewał dobre momenty, przebłyski…

No tak, były to przebłyski i tylko przebłyski. Mateusz Maćkowiak, Łukasz Norkowski, czy Kacper Jóźwicki trafili do nas, jako zawodnicy mający jedynie uzupełnić głębię składu, pomóc w trudnych momentach. Przy tak dużej rotacji, jaka nastąpiła w Warcie latem zwykle przychodzi grupa piłkarzy, która ma być wzmocnieniem, ale przychodzi też grupa, mająca za zadanie kadrę uzupełnić i tak było też w tym przypadku. Z racji tego, że chcemy znacznie odchudzić zespół, stawiając nie na ilość, a jakość musimy z tych piłkarzy zrezygnować. Od razu dodam też, że na liczbie pięciu nazwisk nasze czystki się nie skończą.

Myślę, jednak że takim „uzupełnieniem” nie był Rafał Adamski, a mimo to, że 23- latek odnotował najlepsze statystyki spośród skromnego grona napastników Warty, to jego wypożyczenie z Zagłębia ma zostać skrócone. Dlaczego?

 W naszej ocenie Rafał Adamski rozczarował, ale zapewne dlatego, że wiązaliśmy z nim spore nadzieje. Biorąc pod uwagę ilość minut, meczów, w których dostał szansę, jego dorobek w postaci jednej bramki strzelonej z rzutu karnego i gola zdobytego przy stanie 0:4 z Miedzią Legnica, to zdecydowanie za mało.   Jego wkład w zdobywane przez Wartę punkty był niewielki, więc biorąc pod uwagę ten dorobek, wraz z trenerem uznaliśmy, że poszukamy na jego miejsce innego napastnika o podobnych parametrach fizycznych, potrafiącego utrzymać się przy piłce w momencie budowania akcji ofensywnych. Jednak, żeby Rafał mógł od nas odejść musi poszukać sobie nowego klubu. Wtedy nastąpi skrócenie wypożyczenia do Zagłębia, a „Miedziowi” oddadzą go do innego zespołu. Odebrałem już kilka telefonów od zespołów z czołówki drugiej ligi z zapytaniami o Adamskiego, więc zainteresowanie jest.

Mówił Pan o tym, że na pięciu zawodnikach w kontekście odejść się nie skończy, więc z pewnością ma Pan w swoim notatniku wyłonionych potencjalnych następców, a może pierwsze rozmowy zostały już poczynione?

Tak, oczywiście, że tak. Przygotowania do okna transferowego nie zaczynają się z gwizdkiem kończącym ostatni mecz w lidze. Już od jakiegoś czasu obserwujemy, selekcjonujemy grupę piłkarzy, która nas interesuje. Na naszej liście mamy sporo nazwisk, natomiast Warta nie jest jedynym klubem chcącym wzmocnić się na pozycjach ofensywnych, więc najpierw trzeba wygrać też rywalizację z pozostałymi zespołami. Tak jak powiedziałem, mamy swoich kandydatów, z którymi już od jakiegoś czasu prowadzimy rozmowy, a efektów kibice mogą spodziewać się w pierwszych dniach nowego roku.

Domyślam się, że będą to transfery bezgotówkowe i wypożyczenia, prawda?

Tylko i wyłącznie. Możliwości finansowe nie pozwalają nam na transfery gotówkowe, więc penetrujemy rynek zawodników wolnych i tych do wypożyczenia.

Dokonując letnich wzmocnień ze względu na presję czasu głównie opierał się Pan  na piłkarzach z pierwszej i niższych polskich lig. Jaki rynek teraz będzie przez Pana przeszukiwany?

Zimą przede wszystkim będziemy chcieli sięgnąć do zasobów zespołów z Ekstraklasy. Mam na myśli zawodników, którzy nie są zadowoleni ze swojej pozycji w klubie, nie mogą liczyć na regularną grę. Oczywiście obserwujemy także piłkarzy pierwszoligowych, natomiast w zimowym okienku transferowym nie lada wyzwaniem jest ściągnięcie jakościowego Polaka, będącego realnym wzmocnieniem kadry, więc skłaniamy się także ku rynkom zagranicznym. Agenci z różnych stron świata proponują nam sporą grupę kandydatów, my próbujemy to wszystko weryfikować i podejmować pierwsze rozmowy.

Czy w drugiej części sezonu na więcej szans będą mogli liczyć młodzi zawodnicy, którzy ocierają się o pierwszy zespół? Mam na myśli chociażby Szymona Sarbinowskiego, który w pewnym momencie został odstawiony na bok.

Nie chcielibyśmy lekką ręką pozbywać się młodych zawodników, a w szczególności wychowanków. Sęk w tym, że nasza sytuacja w tabeli nie pozwala trenerowi Klepczarkowi odważnie stawiać na młodych piłkarzy. Mamy grupę zawodników, młodzieżowców, którzy z nami trenują, walczą i z pewnością część z nich zasługuje na coś więcej, niż oglądanie spotkań z pozycji trybun, czy ławki rezerwowych. Myślimy o tym, natomiast najważniejszym priorytetem na teraz jest oderwanie się od okolic strefy spadkowej. Jak to uda nam się wypełnić, to jestem przekonany, że wychowankowie będą mogli liczyć na znacznie więcej minut, bo z drugiej strony brać pod uwagę musimy także Pro Junior System.

Jednoosobowy pion sportowy w najwyższych polskich ligach to raczej rzadkość, więc w jaki sposób – bez pomocy skautów, czy asystentów – obserwuje i finalnie dobiera Pan nowych zawodników?

W zawodzie dyrektora sportowego pracuję od ponad 20. lat, mam w swoim portfolio szereg klubów ze szczebla centralnego, więc w dużej mierze opieram się na dobrej znajomości piłkarzy, polskiego rynku i wiedzy własnej, którą staram się poszerzać jeżdżąc, oglądając wiele meczów, czy obserwując dokładnie poszczególnych zawodników. Podpieram się także opiniami członków sztabu szkoleniowego, czy aplikacją Wyscout, gdzie mogę oglądać i analizować grę piłkarzy z całego świata. Cennym atutem w tej branży, który każdy dyrektor sportowy powinien posiadać jest również znajomość z agentami zawodników, którzy często sami proponują klubowi określonego zawodnika. Oczywiście, przychodząc do Warty bardzo dobrze zdawałem sobie sprawę z takiej etyki pracy, natomiast mam dużą nadzieję,  że z biegiem czasu ten pion się poszerzy, co znacznie ułatwi mi pracę.

Zespół rezerw Warty nie funkcjonuje już od około trzech lat, a jak wiemy, odpowiednio rozwinięta struktura drugiej drużyny jest dobrym miejscem do rozwoju i oswajania się z seniorską piłką dla młodych piłkarzy, których nie trzeba wypożyczać. Czy w założeniach Warty Poznań jest reaktywacja rezerw?

Podpisuję się obiema rękami pod tym, co powiedziałeś. Dla mnie osobiście dużym zaskoczeniem jest fakt, że Warta drugiej drużyny nie posiada. Takiego samego zdania jest zresztą dyrektor akademii – Mirosław Wódkowski. Nie tak dawno temu rozmawialiśmy o tym z władzami klubu i myślę, że wszystko jest na dobrej drodze, aby drugą drużynę przywrócić. Sama możliwość łagodnego przejścia naszej młodzieży z akademii do futbolu seniorskiego, nawet na szczeblu IV ligi, to już ogromna korzyść.

Dobijając do brzegu naszej rozmowy zapytam o najważniejsze zamierzenia Pana i zarazem Warty Poznań na najbliższe miesiące.

Absolutnym priorytetem sportowym, patrząc na to, jak ciężko sytuacja wyglądała w klubie w momencie kiedy do niego przychodziłem, jest utrzymanie się w pierwszej lidze. Chcielibyśmy poprawić estetykę naszej gry, być dużo bardziej skutecznym zespołem, bo nie ukrywajmy, że niektóre nasze mecze w rundzie jesiennej były ciężkostrawne. Myślę, że takim najbliższym niesportowym celem, a nawet marzeniem Warty jest powrót do Poznania na stadion przy Drodze Dębińskiej, gdzie przez wiele lat ten klub funkcjonował i prężnie się rozwijał. W dalszej perspektywie czasu możemy myśleć o powrocie do Ekstraklasy, natomiast w pierwszej kolejności musimy wyjść z powstałych po spadku turbulencji, utrzymać się w pierwszej lidze i powrócić do Poznania.

Dziękuję za rozmowę.

Ja również.

Rozmawiał: Szymon Gawrycki Tkacz

Fot. Warta Poznań

POLECANE

tagi