W bieżącym sezonie włoskie kluby radzą sobie znakomicie na arenie międzynarodowej. Czy po ostatnich, chudych latach nadchodzą w końcu lepsze czasy dla Serie A? A może to tylko jednorazowy wyskok? Przekonajmy się.
Calcio is back!
W ostatnich tygodniach włodarze Serie A wypuścili nowe intro poprzedzające poszczególne mecze. Jego fabuła prezentuje się w skrócie następująco: Fabio Capello, Fabio Cannavaro oraz Luca Toni siedzą wygodnie w operze, podziwiając tegoroczny dorobek włoskich klubów w europejskich pucharach. I trzeba przyznać, że te mają się czym pochwalić.
Pewnym jest, że w finale Ligi Mistrzów zagra jedna z mediolańskich drużyn: Milan lub Inter. Z kolei w Lidze Europy istnieje spora szansa na włoski finał: Roma – Juventus. Nie można także wykluczyć, że druga edycja Ligi Konferencji Europy zakończy się triumfem Fiorentiny. Taki dorobek stanowi idealne nawiązanie do lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to Serie A uchodziła za najlepszą ligę na świecie. Pytanie tylko, czy taka tendencja zostanie podtrzymana w kolejnych sezonach? Aby na nie odpowiedzieć przyjrzyjmy się, jacy piłkarze biegają obecnie po włoskich boiskach.
Spadające gwiazdy
Według portalu transfermarkt.pl Serie A zajmuje obecnie trzecie miejsce w Europie pod kątem wartości rynkowej z dorobkiem 4,63 mld euro. Strata do liderującej Premier League (10,42 mld) jest na ten moment olbrzymia i trudno przypuszczać, by została zniwelowana w najbliższych kilku latach. Znacznie lepiej rzecz się ma w stosunku do drugiej w klasyfikacji La Ligi (4,78 mld). Tu rywalizację śmiało można określić mianem niezwykle wyrównanej. A czy wspomniana wyżej kwota znajduje odzwierciedlenie w jakości piłkarskiej włoskich drużyn?
Niestety, na ten moment w Serie A próżno szukać piłkarzy z absolutnego, światowego topu. Nie ma w niej Lionela Messiego, Kyliana Mbappe, Erlinga Haalanda, Karima Benzemy, czy Roberta Lewandowskiego. Owszem, gwiazdy z prawdziwego zdarzenia zasilają od czasu do czasu szeregi włoskich klubów, jednak zazwyczaj ma to miejsce w efekcie słabszej postawy na przestrzeni poprzedniego sezonu (Romelu Lukaku, Paul Pogba), bądź w sytuacji, kiedy powoli zbliżają się do piłkarskiej emerytury (Angel Di Maria, Zlatan Ibrahimović).
Nieciekawie rzecz się ma również w kontekście rodzimych piłkarzy, a zwłaszcza tych z formacji ofensywnej. Christian Vieri, Filippo Inzaghi, Alessandro Del Piero, czy Francesco Totti, którzy kilkanaście lat temu budzili postrach nawet wśród topowych obrońców, nie doczekali się niestety godnych następców. O swoistym kryzysie na tym polu świadczy również fakt, że według wspomnianego wyżej portalu Włosi stanowią obecnie zaledwie 37,3% wszystkich zawodników grających w Serie A. W porównaniu do Hiszpanów w La Lidze (58 %) czy nawet Niemców w Bundeslidze (46,8 %) wynik ten wypada niezwykle blado.
Promyk nadziei
Żeby jednak nie popadać w czarnowidztwo, warto również skupić się na pozytywnych aspektach Serie A. Nie brakuje w niej bowiem zagranicznych piłkarzy, którzy mają wszelkie predyspozycje, by w niedalekiej przyszłości stać się gwiazdami z prawdziwego zdarzenia. W tym kontekście warto wymienić chociażby Victora Osimhena, Khvichę Kvaratskhelię, Dusana Vlahovicia, czy też Rafaela Leao. Jeśli włoskim klubom uda się utrzymać ich w składzie, wartość całej ligi będzie systematycznie wzrastać, co może stanowić dobry prognostyk na przyszłość.
Potencjalne gwiazdy mają się zresztą od kogo uczyć. Włoska myśl szkoleniowa uchodzi bowiem od lat za jedną z najlepszych na świecie i również w obecnych czasach doczekała się godnych przedstawicieli. Przy takich trenerach jak Stefano Pioli, Luciano Spaletti, Simone Inzaghi, Maurizio Sarri, czy Massimiliano Allegri niemal każdy może stać się lepszym piłkarzem, a jeśli dodamy do tego Portugalczyka Jose Mourinho (AS Roma), otrzymamy doprawdy imponujący portret wybitnych fachowców w swojej dziedzinie.
Na zakończenie warto jeszcze wspomnieć o Polakach, którzy również odgrywają istotne role w czołowych włoskich klubach. Tacy piłkarze jak Piotr Zieliński, Wojciech Szczęsny, Arkadiusz Milik czy Nicola Zalewski śmiało mogą liczyć na regularne występy w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Nie brakuje przy tym młodych, perspektywicznych zawodników, którzy mają potencjał by w najbliższych latach stać się godnymi następcami wyżej wymienionych.
Podsumowując powyższą analizę, śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że kluczem do sukcesu dla włoskich klubów może okazać się utrzymanie w składzie młodych zagranicznych zawodników, którzy już teraz stanowią istotne ogniwa swoich zespołów. Należy przy tym skupić się na szkoleniu rodzimego narybku i to zarówno dla dobra całej ligi, jak i reprezentacji Włoch. Jeśli prezesi Milanu, Interu, Napoli czy Juventusu zadbają o powyższe aspekty, w kolejnych latach mogą zebrać pokaźne żniwo w postaci sukcesów zarówno na krajowym podwórku, jak i na arenie międzynarodowej.
Jordan Tomczyk