[seopress_breadcrumbs]

Czy polscy piłkarze nadal rządzą we Włoszech?- analiza sezonu 2023/2024

L1082665-2-scaled

Od lat rolę ligi z największą liczbą Polskich piłkarzy od dominującej przez lata Bundesligi odgrywała Serie A. W tym roku na boiskach najwyższej ligi w tym kraju wybiegło ponad 20 naszych rodaków. Dla jednych ten sezon był pewnie najgorszy od dawna, dla innych całkowicie przełomowy. Trzeba jednak powiedzieć, że liczba graczy powołanych na Euro grających na co dzień we Włoszech jest nieporównywalna do jakiejkolwiek innej ligi.

Serie A

Piotr Zieliński (SSC Napoli)

Serie A: 28 meczów, trzy gole, dwie asysty, Champions League: sześć meczów, gol i asysta

Jeden z zawodników, którzy bez wątpienia zawiedli w tym sezonie. Pod względem statystyk oraz spadku znaczenia w zespole. Wpływ na to miał zarówno fakt, że Napoli po fenomenalnym poprzednim sezonie nie było w stanie pozbierać się po odejściu Luciano Spalettiego, jak i to, że już od zimy wiadome było odejście Polaka z klubu po ośmioletnim pobycie.

Dobrze, że w związku z całą sytuacją nie został odsunięty od składu. Wtedy jego dyspozycja przed Euro byłaby jedną wielką niewiadomą. Teraz pomimo faktu, że grał słabo, jest jednak w rytmie meczowym i powinien być kluczową postacią kadry podczas startującego za dwa tygodnie turnieju.

Wojciech Szczęsny (Juventus Turyn)

Serie A: 35 meczów, 30 straconych goli, 15 czystych kont

Najpewniejszy i najrówniej grający zawodnik w swoim zespole. Przez cały sezon, zresztą jak zwykle w Turynie, był w bardzo dobrej dyspozycji. Nawet gdy Bianconeri w drugiej części rozgrywek spisywali się znacznie słabiej, to akurat do Polaka nie można było mieć żadnych pretensji. Szczęsny nie wziął udziału w największym tegorocznym sukcesie Juventusu, gdyż w wygranym Coppa Italia zastępował go Mattia Perin. W przyszłych rozgrywkach wraz ze swoimi kolegami powróci do rozgrywek Ligi Mistrzów. Niedawno sporo mówiło się o potencjalnym odejściu Polaka, władze wytypowały już nawet potencjalnego następcę 34-latka w postaci Monzy DiGregorio.

Dziś wszystko wskazuje na to, że Szczęsny wypełni jednak swój kontrakt we Włoszech. O jego roli na Euro nie trzeba się specjalnie rozpisywać. Wystarczy przypomnieć sobie co działo się na ostatnim mundialu.

Arkadiusz Milik (Juventus Turyn)

Serie A: 32 mecze, cztery gole i asysta, Coppa Italia: cztery mecze, cztery gole

Bardzo dobrą dyspozycją w ostatnich tygodniach zapewnił sobie miejsce w szerokiej kadrze na Euro. A to jeszcze w marcu nie wydawało się takie pewne.

Generalnie patrząc na cały sezon był on w wykonaniu Polaka bardzo przeciętny. Na boisku zazwyczaj pojawiał się w roli zmiennika. Często raził nieskutecznością pod bramką rywala. Cztery gole przez cały sezon ligowy jak na napastnika to bardzo słaby rezultat. Nic dziwnego, że dużo mówi się o jego odejściu. Znacznie lepiej szło mu w rozgrywkach Pucharu Włoch, gdzie w przeciwieństwie do Szczęsnego należał do głównych architektów sukcesu Juventusu.

Nicola Zalewski (AS Roma)

Serie A: 22 mecze, jedna asysta, Liga Europy: dziewięć meczów dwie asysty

Jeden z ulubieńców José Mourinho w tym sezonie zaliczył znaczną obniżkę formy. Od początku rozgrywek prezentował się przeciętnie. Po odejściu Portugalczyka całkowicie spadł w hierarchii, a nowy trener Daniele De Rossi nie widzi go w planach zespołu na kolejny sezon.

Bardzo prawdopodobne jest odejście Polaka. Rzymianie żądają za niego kwoty w okolicach 14 milionów euro. Chętnych na pewno będzie wielu. Zalewski z pewnością ma ogromny potencjał i jeśli znajdzie trenera, który na niego postawi, jest w stanie wrócić do dobrej formy z poprzednich lat. Mimo problemów jego powołanie na Euro w zasadzie ani przez moment nie było podważane. Prawdopodobnie w Niemczech grać będzie jako lewy wahadłowy w pierwszej jedenastce biało-czerwonych.

Łukasz Skorupski (FC Bologna)

Serie A: 32 mecze, 29 straconych goli, 13 czystych kont

Bardzo dobra forma reprezentanta Polski bez wątpienia przyczyniła się do osiągnięcia historycznego sukcesu i powrotu do Ligi Mistrzów po wielu dekadach przez Bolognę. W zasadzie od początku pobytu w zespole ze Stadio Renato Dall’Ara Skorupski jest bardzo ważnym punktem swojego zespołu. W przyszłym sezonie prawdopodobnie w końcu otrzyma szansę debiutu w Champions League. W reprezentacji raczej zawsze pozostanie silną dwójką czy trójką w hierarchii bramkarzy. Akurat o Skorupskim nie mówiło się w tym sezonie specjalnie dużo, ale warto docenić, że najlepsze momenty w swojej karierze przeżywa już po trzydziestce.

Kacper Urbański (FC Bologna)

Serie A: 22 mecze i jedna asysta

Jedno z największych odkryć tego sezonu, nie tylko wśród polskich piłkarzy, ale także w całej Serie A. Urbański pokazał, że czasami warto szybko odejść z Ekstraklasy, a doświadczenie nabyte w niej wcale nie jest takie niezbędne (rozegrał w niej zaledwie cztery mecze). Sam fakt otrzymywania regularnych szans w zespole walczącym o ligowe podium przez 19-latka zasługuje na uwagę. Przez większość czasu grał po prostu poprawnie. W końcówce sezonu zaczął jednak zachwycać. Fenomenalne spotkanie i asysta z Juventusem w przedostatniej kolejce odbiło się szerokim echem w polskich i włoskich mediach.

Jego statystyki nie robią na razie wrażenia jednak z czasem i to powinno się zmienić. W ostatnim momencie załapał się także do kadry na turniej w Niemczech. Jedzie tam raczej jedynie jako zawodnik szerokiej kadry, po zyskanie bezcennego doświadczenia, ale wcale nie powinno nas dziwić jeżeli już niedługo stanie się ważnym graczem w polskiej reprezentacji.

Karol Linetty (Torino)

Serie A: 28 meczów, bez liczb

Za wychowankiem Lecha naprawdę udany sezon. Jego ekipie udało się (co prawda nieskutecznie) włączyć do walki o europejskie puchary. Także sama gra Polaka była naprawdę dobra. Śmiało można stwierdzić, że to najlepszy sezon Linettego od opuszczenia Sampdorii. W końcu podstawowym graczem był przez zdecydowaną większość sezonu (oczywiście gdy był zdrowy), a nie tylko momentami. Nie udało mu się za to załapać do kadry na nadchodzące Euro, chociaż jego dyspozycja bez wątpienia mogła dawać na to nadzieję. 29-latek otrzymał już w reprezentacji tyle szans, których nie wykorzystywał, że raczej trudno sądzić, iż jakiś selekcjoner jeszcze mu zaufa.

Karol Świderski (Hellas Verona)

Serie A: 15 meczów, dwa gole

Chyba nie tak wyobrażał sobie rozpoczęcie swojej europejskiej przygody były piłkarz Jagiellonii. W Serie A zadebiutował w lutym i do dziś nie był w stanie wywalczyć sobie miejsca w pierwszej jedenastce. Na boisku pojawiał się za każdym razem, jednak praktycznie zawsze z ławki. Jego największym problemem jest duża nieskuteczność. Napastnik takiej klasy nie może przez tyle miesięcy trafić do siatki tylko dwa razy. Teraz przytrafił mu się jeszcze uraz.

Jeszcze niedawno mogło się wydawać, że to on będzie partnerem w ataku Roberta Lewandowskiego. Wobec rosnącej formy Milika i skutecznej gry Polskich napastników w Turcji dziś nie jest już to aż tak pewne. Wydaje się, że po przepracowaniu okresu przygotowawczego i przy pełnej aklimatyzacji kolejny sezon powinien być zdecydowanie lepszy.

Paweł Dawidowicz (Hellas Verona)

Serie A: 28 meczów, bez liczb

Dawidowicza w końcu omijały poważniejsze urazy. I udowodnił, że gdy jest zdrowy może być kluczowym defensorem swojego zespołu. Kilkukrotnie pełnił nawet rolę kapitana Hellasu. Praktycznie zawsze, gdy był do dyspozycji, to od niego trener rozpoczynał budowanie formacji obronnej. Pomimo pewnych problemów „Gialloblu” utrzymali się w lidze. Dawidowicz może nie jest już kandydatem do wyjazdu na Wyspy, o czym spekulowano jeszcze niedawno. Jego rola w zespole zapewne jednak nie ulegnie zmianie w najbliższych miesiącach i o regularną grę nie powinien się martwić. O ile oczywiście dopisze zdrowie. W reprezentacji także powinien być ważnym zawodnikiem. Na dziś poza Kiwiorem wydaje się być naszym najpewniejszym stoperem.

Sebastian Walukiewicz (Empoli)

Serie A: 27 meczów, bez liczb

Bardzo poprawny sezon w wykonaniu Walukiewicza. W końcu przez większość rozgrywek był podstawową postacią swojego zespołu. Często eksponował swoje największe atuty, takie jak długie podanie czy umiejętność dobrego czytania gry. Zasłużył też na powołanie na Euro 2024, gdzie powinien być jednak raczej zawodnikiem rezerwowym.

Dzięki bramce z 93. minuty Empoli utrzymało się w Serie A. Przy takiej dyspozycji Polak ma szansę na to, aby w kolejnym sezonie ustabilizować swoją pozycję we Włoszech i być może zasłużyć na transfer do mocniejszej drużyny. Cieszyć może, że po wielu trudnych sezonach w kontekście Walukiewicza w końcu możemy mieć powody do radości.

Bartosz Bereszyński (Empoli)

Serie A: 24 mecze 0 goli 1 asysta

Kolejny Polak z Serie A, którego zobaczymy na Euro. Wobec braku powołania dla Matty’ego Casha znacznie rosną jego szanse na grę. Bereszyński w trakcie sezonu zmienił pozycję. Z prawego defensora stał się półprawym stoperem. Tam spisywał się naprawdę dobrze i o ile na początku sezonu musiał walczyć o swoje miejsce w składzie, o tyle po wspomnianej zmianie stał się graczem nie do zastąpienia. Od wielu lat utrzymuje się na solidnym poziomie we Włoszech i raczej nic nie wskazuje na to, aby ten stan miał ulec zmianie.

Szymon Żurkowski (Empoli)

Serie A: 13 meczów, cztery gole

Do Serie A dołączył zimą. Powrót do drużyny, w której przeżywał najlepszy czas w swojej karierze miał świetny. Już w debiucie strzelił gola Hellasowi Verona. W drugim meczu z Monzą ustrzelił hat-tricka, co jak na środkowego pomocnika jest bardzo rzadkim osiągnięciem.

Niestety, na tym koniec pozytywów. Pomimo, że grał regularnie od pierwszych minut spisywał się dość słabo. Gdy zespołowi realnie zajrzało w oczy widmo spadku został posadzony na ławce przez trenera. Na Euro nie pojedzie, więc czasu na ponowne zasłużenie sobie na grę w Empoli będzie miał sporo. Bez wątpienia stać go na bycie ważnym graczem zarówno swojej drużyny jaki i biało-czerwonych. Klub już oficjalnie wykupił go ze Spezii za 2,5 miliona euro, co tylko potwierdza, że nadzieja pokładana w Polaku jest duża.

Mateusz Wieteska (Cagliari Calcio)

Serie A: 19 meczów, dwie asysty

Te rozgrywki dla Wieteski były bez wątpienia ogromnym rozczarowaniem. Po dobrym sezonie w Clermont przenosiny na Sardynię miały być kolejnym krokiem naprzód. Miał stać się tam jednym z liderów defensywy Cagliari, jego pozycja w drużynie wydawała się niezagrożona. Dużo mówiono o Polaku także w kontekście potencjalnej gry w kadrze. Niestety już po ósmej kolejce stracił zaufanie Claudio Ranieriego i nie odzyskał go do końca sezonu. Później na boisku pojawiał się już sporadycznie, głównie z ławki rezerwowych. Bez Polaka w składzie Sardyńczykom udało się spokojnie utrzymać. W Cagliari po sezonie zmieni się trener. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie to dla Polaka zupełnie nowe otwarcie.

Mateusz Łęgowski (Salernitana)

Serie A: 29 meczów, bez liczb

Jedyny polski spadkowicz z Serie A. Odejście z Pogoni do Salernitany wydawało się być rozsądnym posunięciem. Nikt jednak nie miał prawa spodziewać się, że drużyna z Kampanii prezentować się będzie tak kompromitująco. Początkowo Łęgowski regularnie otrzymywał szansę gry w pierwszym składzie. Później jednak, gdy tragiczna Salernitana zaczęła rozpaczliwie walczyć o utrzymanie, Polak był sadzany na ławce rezerwowych (czasami się z niej podnosił na końcówki). Gdy grał prezentował się przeciętnie. Jednak nie można zaliczyć go do grona głównych winowajców klęski włoskiej ekipy, która była jedną z najsłabszych, licząc wszystkie topowe ligi Europy.

W kolejnym sezonie w rozgrywkach Serie B powinien otrzymywać znacznie więcej szans i stanowić o sile drużyny chcącej walczyć o szybki powrót do elity. Akurat jego powinna ominąć rewolucja kadrowa, która czeka Salernitanę.

Hubert Idasiak (SSC Napoli)

Bez występów w pierwszej drużynie. Regularnie jako trzeci bramkarz obecny był w meczowej kadrze ekipy spod Wezuwiusza, jednak szansy zaprezentowania swoich umiejętności nie otrzymał.

Serie B

Adrian Benedyczak (AS Parma)

Serie B: 31 meczów, 10 goli, trzy asysty

Benedyczakowi w końcu udała się sztuka awansu do włoskiej elity. W Parmie grywa raczej jako skrzydłowy i wydaje się, że już niedługo trzeba będzie poważnie myśleć o 23-latku w kontekście reprezentacji Polski. Ten sezon był bez wątpienia najlepszy w jego karierze także pod względem statystyk. Pomimo wahań formy i słabszej końcówki rozgrywek, bez wątpienia należy zaliczyć go do grona najlepiej grających rodaków na Półwyspie Apenińskim.

Arkadiusz Reca (Spezia Calcio)

Serie B: 14 meczów, cztery gole i jedna asysta

Większość sezonu stracona przez kontuzję. Akurat gdy grał był jednym z nielicznych jasnych punktów w tragicznej Spezii. Po kilku latach w końcu opuścił szeregi Serie A i niestety nic nie wskazuje, aby miał do niej w najbliższym czasie powrócić. Ostatnio mówi się o zainteresowaniu Recą ze strony Legii Warszawa.

Jeśli zostanie we Włoszech nie można wykluczyć, że trafi do mocniejszego klubu Serie B.

Filip Jagiełło (Genoa CFC/Spezia Calcio)

Serie A: dwa mecze, bez liczb/Serie B: 13 meczów, gol i asysta

Pierwszą część sezonu spędził w barwach Genoi, gdzie nie zdołał wywalczyć sobie miejsca składzie. W Spezii początkowo był dość istotną postacią. Potem jednak stracił pierwszą jedenastkę i nawet nie podniósł się z ławki rezerwowych. Raczej nie zostanie przez nią wykupiony. Do Genoi też nie ma po co wracać, dlatego zapewne znów trafi do Serie B.

Przemysław Wiśniewski (Spezia Calcio)

Serie B: jeden mecz, bez liczb

Cały sezon stracony z powodu zerwanych więzadeł krzyżowych. Pod koniec wrócił do kadry meczowej, a w ostatniej kolejce pojawił się nawet na boisku. Gdyby nie uraz dziś mógłby być już piłkarzem jednej z drużyn Serie A. Przyszły sezon powinien być dla niego weryfikacją na włoskiej ziemi.

Mateusz Praszelik (Cosenza)

Serie B: 26 meczów, bez liczb

Przeciętny sezon w ligowym średniaku. W Cosenzie grywał znacznie niżej niż np. w czasach Śląska Wrocław (bardziej jako ósemka, a nawet szóstka). Słaba końcówka rozgrywek. Tym sezonem na powrót i grę w Hellasie z pewnością nie zasłużył.

Jakub Łabojko (Ternana)

Serie B: 23 mecze, jedna asysta

Po cypryjskiej przygodzie Łabojko powrócił do Włoch i w końcu definitywnie opuścił Brescię. W pierwszej części sezonu był podstawowym zawodnikiem Ternany. W drugiej było już znacznie gorzej i obecnie nic nie wskazuje na to, by miał pozostać w klubie na dłużej.

Przemysław Szymiński (Frosinone Calcio/Reggiana)

Serie A: jeden mecz, bez liczb/ Serie B: 20 meczów, bez liczb

Po wielu latach gry we Frosinone na początku sezonu w końcu doczekał się wymarzonego debiutu w Serie A. Potem powrócił jednak do Serie B, gdzie ma za sobą dość średni sezon.

Marcin Listkowski (US Lecce/Calcio Lecco)

Serie A: jeden mecz, bez liczb/ 10 meczów, bez liczb

Zimą opuścił Lecce, w którym przez pół roku rozegrał zaledwie siedem minut. Pobyt w ostatniej drużynie Serie B niestety także nie należał do udanych. Listkowski wydaje się być coraz bliższy powrotu do polskiej ligi.

Dominik Proniewicz

POLECANE

tagi