Czy dla Macieja Rybusa jest jeszcze miejsce w kadrze?

2020.11.11 Chorzow
Pilka nozna kadra reprezentacja Polski Mecz Towarzyski
Polska - Ukraina
N/z Maciej Rybus
Foto Lukasz Sobala / PressFocus

2020.11.11 Chorzow
Football Friendly Match
Poland - Ukraine
Maciej Rybus
Credit: Lukasz Sobala / PressFocus

Spotkania reprezentacji Polski w Lidze Narodów są asumptem do dyskusji na wiele tematów około reprezentacyjnych. Jednym z takich jest Maciej Rybus i jego dalszy pobyt w Rosji, gdzie jak zapewnia jego agent, Mariusz Piekarski: „czuje się bezpiecznie”. Jak ocenić decyzję 66-krotnego reprezentanta naszego kraju?

Od kilku dni media, opinia publiczna czy kibice są przekonani, że Maciej Rybus dalszym pozostaniem w Moskwie, przekreślił swoje szanse na grze z orzełkiem na piersi, czy chociażby na powrót do Polski. Jednak moim zdaniem sytuacja nie jest zero-jedynkowa. Tu nie ma tak, że dobrze, albo niedobrze. Trzeba wziąć poprawkę na wiele istotnych szczegółów, takich jak rodzina lub forma sportowa.

Kiedy 24 lutego Federacja Rosyjska rozpoczęła pełnoskalową agresję w Ukrainie i rozpętała największą od II wojny światowej wojnę na Starym Kontynencie stało się jasne, że Rosjanie muszą zniknąć z życia Europejczyków. Z każdego jego aspektu. Od polityki, przez sprawy gospodarcze i biznesowe, aż do sportu i życia codziennego. Aby ich powstrzymać trzeba ich izolować.

W pierwszych dniach wojny PZPN ugrał najwięcej. Pod każdym względem. Zbojkotowali udział w mundialu, dążyli do wyrzucenia Rosji z tej imprezy (co im się udało), wsparli kluby z Ukrainy, udostępnili infrastrukturę dla reprezentacji tego kraju. Krótko po pierwszym szoku pojawiło się pytanie: co z Polakami grającymi w Rosji?

Czy powinni zmienić kluby, czy pozostać w nich? Często padał argument, że sportowcy nie są niczemu winni. Oni nie, jednak właściciele klubów, inwestorzy i sponsorzy już swoje za uszami mają, więc jest to poniekąd działanie pośrednie. Pytano co dalej z karierami takich piłkarzy jak: Rafał Augustyniak, Sebastian Szymański, Maciej Rybus. Był jeszcze Grzegorz Krychowiak, jednak on wymusił na władzach Krasnodaru wypożyczenie do greckiego AEK Ateny.

Pierwsza dwójka stanowczo oponuje przeciwko dalszej grze w największym państwie świata, natomiast Maciej Rybus zamienił Lokomotiw Moskwa na Spartak Moskwa, co spotkało się z wielkim oburzeniem kibiców i dziennikarzy, którzy już zrobili z niego „ruską onucę. Postawili go na równi z patriarchą Cyrylem i Dmitrijem Miedwiediewem. Część z kibiców, bo tak nazywać będę tę szeroką grupę, która za pośrednictwem Twittera aktywnie debatuje nad dalszymi losami Rybusa, jest bliska pozbawienia go polskiego obywatelstwa. Dla przypomnienia, nikt w Polsce nie może nikomu odebrać obywatelstwa, można się go jedynie zrzec.

Czy potrzebujemy Rybusa na boisku?

Najważniejszym aspektem w dyskusji na temat Rybusa jest jego forma sportowa. W końcu ma on reprezentować kadrę narodową, a nie Sejm RP. Najistotniejsza powinna być dyspozycja boiskowa. A ta, nie oszukujmy się, jest przeciętna. W niedawno zakończonym sezonie na 30 możliwych spotkań ligowych 33-latek rozegrał 21 meczów. Bez goli i z trzema asystami. Poprzedni sezon w Lokomotiwie to 26 meczów, gol i asysta. Jeszcze wcześniejszy – 19 meczów, trzy ostatnie podania. Nie jest to forma reprezentacyjna.

Rybus był powoływany z braku laku i braku poważnych przeciwników do rywalizacji. Arkadiusz Reca to chłopak, który według mnie został wrzucony na zbyt głęboką wodę, jaką jest gra w reprezentacji i całkowicie sobie nie poradził. Tymoteusz Puchacz to wciąż młody zawodnik, który kiedy dostaje szansę raczej jej nie wykorzystuje, popełnia błędy w defensywie, a w ofensywie wykonuje dziesiątki nieprzemyślanych i bezsensownych dośrodkowań. Rybus na ich tle wyglądał na pana piłkarza, który zapewnia spokój w obronie, za to nie daje nic z przodu. Wypełniał on jednak swoje podstawowe zadania, więc był uważany za pierwszego do grania. 

Kiedy doszło do restrukturyzacji pomysłu taktycznego w naszej reprezentacji i zmiany systemu z gry czwórką obrońców na formację z wahadłowymi oraz trzema stoperami, zabrakło miejsca dla Macieja Rybusa. Jerzy Brzęczek wolał stawiać na Bereszyńskiego czy Kędziorę, którzy są nominalnymi prawymi obrońcami. Paulo Sousa dawał mu szansę, wyszedł w meczu ze Słowacją na Euro, gdzie asystował przy golu Linettego. Potem zagrał tylko w dwóch spotkaniach, jako lewy obrońca. 

33-latek nie jest piłkarzem niezbędnym dla reprezentacji. Powiem więcej, nie będzie nam go brakować. Mamy Nicolę Zalewskiego, który będzie przystosowywany do gry jako lewy wahadłowy. Z braku laku można postawić na Puchacza, dać szansę Pestce lub Recy. Rybus nie ma nic do zaoferowania reprezentacji. Rozegrał 66 spotkań z orzełkiem na piersi, w których zdobył dwie bramki. I to chyba byłoby na tyle.

Osąd moralności

Dochodzimy do tej płaszczyzny tematu, która rozpala największe grono go obserwujących. Czy Maciej Rybus jest zdrajcą ojczyzny i szpiegiem na usługach Władimira Putina? Nie. Rybus przez lwią część swojej kariery grał w rosyjskich klubach. Lokomotiw, Spartak, Achmat Grozny. 10 lat – tyle spędził w Rosji. Znalazł tam żonę, założył rodzinę, urodziły mu się tam dzieci, wychował je, ma tam z pewnością wielu przyjaciół. Przenoszenie się do Polski czy innego kraju, szukanie nowego klubu, wszelkie zmiany itd. na pewno byłyby niewygodne dla Rybusa. Ale przecież to jest drobiazg. Nie próbuje go bronić, próbuje pokazać drugą stronę, inną perspektywę, bo tego brakuje. Oczywiście, tłumaczenia Mariusza Piekarskiego, że w Rosji jest bezpieczniej, że w Polsce na Rybusa i jego rodzinę czaiłoby się niebezpieczeństwo, a dzieci byłyby szykanowane z powodu swojej odmienności czy przywoływanie morderstwa Pawła Adamowicza – to wszystko jest niezrozumiałe i skrajnie populistyczne. Chyba pan Piekarski celuje w rozgłos w rosyjskich tubach propagandowych.

Według mnie Maciej Rybus zamknął sobie drogę do reprezentacji, ale co więcej zamknął sobie drzwi do powrotu do Polski, gdyż zawsze będzie postrzegany jako ten, który został w Rosji i zarabiał ruble ociekające niewinną, ukraińską krwią. Rybusa można przekreślić jako reprezentanta, ale nie jako człowieka, co od kilku dni próbuje się robić w mediach. Zdecydował on się na ruch niepopularny, który jest okupiony wieloma mocnymi słowami. Czy Maciej Rybus będzie żałował? czy będzie miał rację? Czas pokaże. Jedno jest pewne – koszulki z orzełkiem na piersi nie powinien założyć, gdyż będzie to zaprzeczenie działań Polek i Polaków mających na celu pomoc uchodźcom z Ukrainy.

Jakub Skorupka

POLECANE

tagi