Czarne Koszule pną się coraz wyżej. Podsumowanie 9. kolejki eWinner 2. ligi

Fbz8-ADYXo-AE4tvt

Nie ma co narzekać na liczbę goli w tej kolejce, bo zespoły eWinner 2. ligi zdołały strzelić w ten weekend 26 bramek. Biorąc pod uwagę, że padły dwa bezbramkowe remisy, można być z takiego stanu rzeczy naprawdę zadowolonym. Najwięcej trafień kibice mogli oglądać w Polkowicach, a także w iście emocjonujących derbach Krakowa. Ponadto, Kotwica podtrzymała swoją znakomitą serię zwycięstw, a do strefy barażowej wskoczyła Polonia Warszawa, która niemalże równie długo nie zaznała goryczy porażki, co aktualny lider rozgrywek.

Bojas z wejściem smoka, które dało trzy punkty

Na sam początek weźmy na tapet spotkanie w Kołobrzegu, gdzie przez cały czas będąca liderem Kotwica mierzyła się ze spadkowiczem z Fortuna 1. Ligi, GKS-em Jastrzębie. Zespół ze Śląska oscyluje w granicach środka tabeli, ale sprawił niemałe kłopoty podopiecznym Marcina Płuski, którzy dopieli swego dopiero po przerwie.

Gospodarze potrafili zawiązać składną akcję już w 2. minucie spotkania. Z lewej strony boiska w pole karne jastrzębian dośrodkowywał Radosław Tuleja. W szesnastce do Kamila Korta klatką piersiową zgrywał Grzegorz Goncerz, ale ten, który dał trzy punkty w starciu z Siarką tym razem jednak przestrzelił. Drugi z zawodników Kotwicy w dalszym ciągu był aktywny i nie próźnował w środkach. Po kilku minutach od tej sytuacji gracze Marcina Płuski mieli rzut rożny. Przyjęciem kierunkowym Goncerz zgubił obrońcę i wyłożył piłkę do Piotra Witasika, lecz znów zabrakło szczęścia. To mogło szybko odbić się czkawką, bo w 14. minucie Daniel Stanclik niemalże wykorzystał błąd defensywy Kotwicy. Gafę jednak szybko naprawił golkiper, Oskar Pogorzelec.

Rywalizacja nie zwalniała tempa nawet w drugich czterdziestu pięciu minutach. Kilka chwil po zmianie stron znów o strzał pokusił się Stanclik, choć znów górą był bramkarz gospodarzy. Goście moment po tym mieli jeszcze jedną szansę, by zagrozić Pogorzelcowi, aczkolwiek Yevhen Zakharchenko po dośrodkowaniu z rzutu rożnego trafił tylko w poprzeczkę. W międzyczasie na placu gry pojawił się 31-letni pomocnik Kotwicy, Jakub Bojas, który odegrał ogromną rolę w akcji bramkowej. Gospodarze zagrali jak z nut – Michał Cywiński wypuścił Kamila Korta, a ten odnalazł właśnie Bojasa przy długim słupku. Rezerwowy na wślizgu uderzył futbolówkę, a ta wpadła do siatki obok kompletnie zaskoczonego Grzegorza Drazika. Goście próbowali jeszcze wyrównać w końcówce i nawet osiągnęli to, co chcieli. Sęk w tym, że arbiter odgwizdał spalonego, co z pewnością zrzuciło kamień z serc sympatyków Kotwicy. Podopieczni Marcina Płuski wygrali w ten sposób ósme spotkanie z rzędu.

– Niestety, jesteśmy z perspektywy oczywiście wyniku bardzo zawiedzeni, ponieważ uważamy, że zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie. Pokazaliśmy dzisiaj, że potrafimy być zespołem i potrafimy walczyć z każdym, a przede wszystkim postawiliśmy się liderowi, który już od kilku kolejek cały czas wygrywa. Mamy trochę żalu do siebie, że nie jesteśmy w tych kluczowych momentach na tyle pazerni, żeby zamknąć akcję zespołu i zdobyć bramkę. Udało się w jednej sytuacji, natomiast ciężko powiedzieć, czy tam była pozycja spalona, czy nie. Dążyliśmy do tego jeszcze w końcówce meczu, no ale niestety wynik pozostał taki, jaki pozostał i wracamy na Śląsk bez punktów.

Damian Mikołowicz, trener GKS-u Jastrzębie

Garbarnia lepsza w derbach Krakowa z burdami w tle

Przenosimy się do stolicy Małopolski, gdzie mierzyły się dwie miejscowe drużyny – Garbarnia oraz Hutnik. To było szalone spotkanie, które do ostatnich minut trzymało w napięciu. Swoją klasę jednak pokazała mająca nieco większe doświadczenie na trzecim szczeblu rozgrywkowym ekipa Brązowych, choć musiała się ona mocno napracować i do samego końca drżała o pozytywny rezultat.

Gospodarze rozpoczęli te derbowe starcie z wysokiego „C”, bo już w 10. minucie prowadzenie podpiecznym Macieja Musiała dał Adam Żak, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i strzałem głową pokonał Kacpra Szewczyka. Trzy minuty później Brązowi sunęli z kolejną okazją. Wrzutka odbita jeszcze od nogi Sebastiana Jacaka trafiła w pole karne, a w nim faulowany był Litwin, Donatas Nakrosius. Sam poszkodowany nie zdecydował się mimo wszystko na wymierzenie sprawiedliwości. Do jedenastki podszedł Bartłomiej Purcha i zrobiło się 2:0. To jednak, jak wszyscy wiemy, niebezpieczny wynik i tak Hutnicy złapali niedługo kontakt za sprawą Patryka Serafina. 26-letni pomocnik wykorzystał niefrasobliwość defensywy Brązowych i markując jeszcze wcześnie strzał, zdołał umieścić piłkę w bramce z pomocą słupka. Nie był to jednak ostatni akcent tej pierwszej połowy, bo jeszcze przed przerwą o dublet pokusił się Adam Żak i do szatni gracze schodzili przy stanie 3:1 dla Garbarni.

Wagę tego spotkania odczuwali również kibice obu drużyn, którzy kwadrans po zmianie stron zmusili arbitra głównego do przerwania na moment spotkania z powodu skandalicznego zachowania sympatyków Hutnika. Rzucili oni w stronę sędziego liniowego puszkę, małą butelkę oraz kilka plastikowych kubków z piwem. Mecz jednak udało się kontynuować, a prawdziwe emocje zwiastowała końcówka.

W piątej minucie czasu doliczonego w szesnastce Garbarni Krzysztof Świątek obsłużył finezyjnym dograniem Marka Assinora. Ghańczyk nie miał problemu, by strzelić do niemalże pustej bramki i tak przedłużył jeszcze nadzieje kibiców gości na remis. Na dodatek miał jeszcze dwie kapitalne sytuacje, ale nie wykorzystał ich chyba w najgorszy możliwy sposób, co zemściło się w 99. minucie. Szanse Hutnika na wywiezienie choćby jednego punktu z oddalonego o niecałe dziesięć kilometrów stadionu lokalnego rywala prysnęły dzięki trafieniu Thomasa Pranicy po szybkim ataku.

Kłopoty Siarki trwają dalej, a Polonia idzie po swoje

Zgromadzona przy ulicy Konwiktorskiej publiczność w sobotę o godzinie 19:11 – bo o takiej porze zwykła rozgrywać w tym sezonie swoje domowe spotkania warszawska Polonia (ze względu na datę założenia klubu) – mogła podziwiać naprawdę ciekawą rywalizację. Przeciwnikiem Czarnych Koszul tym razem była Siarka Tarnobrzeg. Co ciekawe, swój debiut na ławce trenerskiej w zespole gości miał Łukasz Becella, ale nowy szkoleniowiec beniaminka eWinner 2. ligi tego wieczoru raczej nie będzie zbyt miło wspominał.

Choć nota bene to Siarka w pierwszej połowie wyglądała na zespół groźniejszy. Przed świetnymi szansami na pokonanie Jakuba Lemanowicza, czyli pechowca z meczu 4. kolejki przeciwko rezerwom Śląska, stanęli Paweł Mróz i Cezary Stańczyk, ale żadnemu z nich nie udało się przechytrzyć akurat w tym spotkaniu dobrze dysponowanego bramkarza Polonii. W okolicach 30. minuty Siarka miała jeszcze jedną szansę po rzucie rożnym, aczkolwiek i z tym zagrożeniem zdołał uporać się golkiper.

Dużo więcej działo się natomiast w drugiej odsłonie. Goście w 51. minucie przeprowadzili akcję prawą flanką i zdołali dośrodkować w pole karne, gdzie już czekał Szymon Lewicki. Doświadczony snajper Siarki oddał strzał głową, a Lemanowicz stanął jak wryty i tylko patrzył bezradnie, jak piłka wpada do siatki. Warto w tym miejscu dodać, że zdobywca bramki do Tarnobrzega trafił właśnie z ekipy Czarnych Koszul. Bramka ta jednak nie uskrzydliła jego kolegów, a inicjatywę powoli przejmował zespół Rafała Smalca. Impuls do odważniejszych ataków dał Michał Fidziukiewicz, lecz strzał napastnika został w porę przyblokowany przez obrońców. Druga jednak próba była udana i tak ex-zawodnik m.in. Motoru Lublin dał wyrównanie na krótko przed upływem godziny. Następnie do głosu doszła dwójka graczy o takich samych imionach. Na 2:1 trafił w 72. minucie tej rywalizacji spektakularnym strzałem piętą Marcin Kluska, a wynik ustalił kwadrans później Marcin Pieńkowski. Polonia tym samym odwróciła losy tej rywalizacji i dzięki zgarniętym trzem oczkom wskoczyła na 6. miejsce w ligowej tabeli.

– Przede wszystkim chciałem pogratulować mojej drużynie charakteru, który dziś pokazała, ale także chciałem pogratulować trenerowi [Siarki – dop.red.] przygotowania drużyny do meczu. Obserwowaliśmy Siarkę w ostatnim meczu ligowym i do nas przyjechała zupełnie inna drużyna – odmieniona w ciągu jednego mikrocykl. Zgodzę się, że wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku, bo przeciwnik w pierwszej połowie stworzył sobie bodajże trzy dogodne sytuacje do zdobycia bramki. Bardzo mocno w tym meczu cierpieliśmy, ale odwróciliśmy złą kartę – przegrywaliśmy, ale widać było, że drużyna do końca wierzy w to, że jesteśmy dzisiaj w stanie zdobyć punkty. Pewnie nie do końca możemy być zadowoleni z tego, jak to przebiegało, ale patrzymy na końcowy wynik. Jest on dla nas korzystny i teraz na spokojnie będziemy mogli zająć się analizą tego meczu – co nie zadziałało i sprawić, żeby dalej było lepiej i tylko lepiej.

Rafał Smalec, trener Polonii Warszawa

Wyniki 9. kolejki eWinner 2. ligi

Kotwica Kołobrzeg – GKS Jastrzębie 1:0

Pogoń Siedlce – Stomil Olsztyn 0:0

Garbarnia Kraków – Hutnik Kraków 4:2

Olimpia Elbląg – Wisła Puławy 2:1

Górnik Polkowice – Lech II Poznań 3:3

Polonia Warszawa – Siarka Tarnobrzeg 3:1

Motor Lublin – Znicz Pruszków 0:0

KKS Kalisz – Śląsk II Wrocław 3:0

Zagłębie II Lubin – Radunia Stężyca 2:1

Terminarz 10. kolejki eWinner 2. ligi

9.09:

GKS Jastrzębie – Stomil Olsztyn

10.09:

Lech II Poznań – Motor Lublin

Hutnik Kraków – Olimpia Elbląg

Kotwica Kołobrzeg – Zagłębie II Lubin

Siarka Tarnobrzeg – Garbarnia Kraków

Wisła Puławy – Górnik Polkowice

Znicz Pruszków – KKS Kalisz

11.09:

Radunia Stężyca – Polonia Warszawa

Śląsk II Wrocław – Pogoń Siedlce

Tabela eWinner 2. ligi

Źródło: 90minut.pl

Piotr Sornat

POLECANE

tagi