
fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa
21. seria gier PKO BP Ekstraklasy była kolejką pełną emocji. Od walentynkowego wieczoru w Poznaniu aż po mroźną aurę w Lubinie, oglądaliśmy z ogromnym zainteresowaniem poczynania drużyn na krajowym podwórku. Jak przebiegła trzecia kolejka w nowym roku? Zachęcamy do przeczytania
Remis uratowany w ostatniej minucie – Cracovia 1-1 Korona Kielce
Piątkowy, walentynkowy, wieczór rozpoczęliśmy przy ulicy Kałuży, gdzie Cracovia mierzyła się z Koroną.
„Pasy” powoli stają się ofiarami własnego sukcesu z jesieni. W gabinetach i na stadionie wszyscy domagają się wysokiego miejsca, najlepiej na czele tabeli, natomiast w lidze ostatnia wygrana nastąpiła 3 listopada ubiegłego roku przeciwko Lechii Gdańsk. Kielczanie w nowy rok weszli z impetem, wygrywając z Motorem i remisując z Legią, tym samym wychodząc ze strefy spadkowej.
W Krakowie, podopieczni Jacka Zielińskiego, ponownie zaprezentowali się ze świetnej strony. Najpierw gola nieuznano Mariuszowi Fornalczykowi, z powodu spalonego, choć chwilę później były skrzydłowy Pogoni Szczecin otworzył wynik spotkania. Po jego strzale na bramkę Madejskiego, tor jej lotu kolanem zmienił Virgil Ghica i piłka wpadła do siatki. W dalszej części spotkania Cracovia powoli dochodziła do głosu, a druga żółta kartka dla Miłosza Strzebońskiego w 53. minucie zdecydowanie gospodarzom pomogła. Mimo świetnej gry w bramce Rafała Mamli to „Pasy” wyrównały stan rywalizacji w końcowych minutach spotkania za sprawą Patryka Sokołowskiego. Dla Polaka było to pierwsze trafienie od czasu dubletu przeciwko Górnikowi Zabrze w sezonie 21/22, kiedy reprezentował barwy Legii Warszawa.
Przewaga cały czas topnieje – Lech Poznań 0-1 Raków Częstochowa
Żaden miłośnik PKO BP Ekstraklasy nie mógł wymarzyć sobie lepszego walentynkowego wieczoru z polską ligą. Starcie lidera z trzecią drużyną w tabeli elektryzowało nas dość mocno, gdyż różnica między „Kolejorzem” a „Medalikami w tabeli wynosiła ledwie cztery punkty.
Lech, tak samo jak Raków, ma mieszane uczucia po dwóch kolejkach rundy wiosennej. „Lechici” pewnie pokonali Widzew Łódź na inaugurację 2025 roku, lecz przed tygodniem sensacyjnie ulegli Lechii 0-1, po dość kontrowersyjnej bramce. Raków po 0-0 z Cracovią i 1-2 z GKS-em Katowice mógł zaprezentować dwa oblicza – drużyny grającej skuteczny futbol oraz reprezentujący styl bez polotu w grze.
W piątkowy wieczór podopieczni Marka Papszuna jednak zaprezentowali tą pierwszą opcję. Lech miał ogromnego pecha trafiając na szczelną defensywę drużyny spod Jasnej Góry, która wyłączyła z gry Mikaela Ishaka oraz przyczyniła się do przeciętnych występów Afonso Sousy, Daniela Hakansa oraz Patrika Walemarka. Wprawdzie Ishak bramkę strzelił, lecz dopatrzono się spalonego. Pod drugą bramką działo się zdecydowanie więcej. Czujny musiał być Bartosz Mrozek, na którego bramkę przeprowadzono armagedon strzałów ze strony ofensywy „Medalików”. Dwa wpadły do siatki – uderzenie Gustava Berggrena zostało nieuznane, lecz główka Stratosa Svarnasa w 45. minucie już została zaliczona. Więcej bramek nie padło i po zdobytym prowadzeniu, Raków odpierał ataki Lecha i ze spokojem dowiózł jednobramkowe prowadzenie.
Jeszcze w zeszłym roku, po wygranej nad GKS-em Katowice 2-0, Lech przewodził w tabeli, z czterema punktami przewagi nad drugą Jagiellonią. Wprawdzie po 21. kolejce dalej pozostanie liderem – głównie przez bilans bezpośrednich pojedynków z Jagą – tak drużyna Nielsa Fredriksena musi wrócić do regularnego punktowania, gdyż od zwycięstwa nad „Gieksą” wygrali ledwie raz w pięciu starciach.
Przełamanie po prawie czterech miesiącach – Śląsk Wrocław 3-0 Widzew Łódź
Ostatnie tygodnie dla Śląska Wrocław były trudne. Po wznowieniu rundy jesiennej „Wojskowi” przegrali 0-3 z Piastem Gliwice i zremisowali 1-1 z Radomiakiem. Plan Ante Simundzy jednak na boisku powoli rysował się i w poprzedniej kolejce, gdyby nie gol w ostatnich sekundach meczu strzelony przez Michała Kaputa, passa bez zwycięstwa zostałaby przerwana. Widzew początek wiosny może uznać za koszmarny. Porażka z Lechem i remis z Cracovią spowodowała niebezpieczne zbliżenie się w stronę strefy spadkowej.
Śląsk, mimo niewielkiej liczbykibiców na Tarczyński Arena, przełamał się po trzech miesiącach i 23 dniach w dobrym stylu. Pewna wygrana po bramkach Piotra Samca-Talara, Mateusza Żukowskiego oraz po samobóju Luisa da Silvy, pokazała nowy, ofensywny styl gry, który słoweński trener od początku swojej pracy wszczepił w zespół z Wrocławia. Widzew nie był w stanie dobić do poziomu gry gospodarzy, w międzyczasie tracąc Pawła Kwiatkowskiego, który otrzymał czerwoną kartkę.
Pierwsza wygrana Ante Simundzy we Wrocławiu, nie spowodowała wybuchu radości przez kibiców Śląska. Był to pierwszy krok w stronę utrzymania się w lidze – cel, który jest niezwykle trudny, gdyż na dole tabeli od początku 2025 roku rywalizacja przybiera walki o przetrwanie w lidze, a zamieszana w nią jest połowa drużyn w Ekstraklasie.
Rollercoaster w Zabrzu – Górnik Zabrze 3-2 Radomiak Radom
Drugie sobotnie starcie rozegrane zostało przy ulicy Roosevelta 81, gdzie Górnik podejmował Radomiak Radom. Podopieczni Jana Urbana, po świetnej końcówce poprzedniego roku, w której wygrali sześć z siedmiu ostatnich pojedynków, w 2025 rok weszli z remisem przeciwko Puszczy oraz porażką z Pogonią. Radomiak, po zimie z wieloma zmianami kadrowymi wiosnę rozpoczął z identycznym bilansem jak Górnik – remis ze Śląskiem oraz dotkliwą porażką z Jagiellonią 0-5.
W Zabrzu oglądaliśmy pięć bramek, z czego cztery w trakcie pierwszych 45 minut. Piękny gol Josemy zza pola karnego, wyrównanie z jedenastki Rafaela Barbosy, ponownie wychodzący na prowadzenie zespół gospodarzy, również dzięki instynktowi strzeleckiemu środkowego obrońcy z Hiszpanii. Gola na 2-2 w doliczonym czasie gry strzelił Jan Grzesik i goście schodzili na przerwę z dobrym rezultatem. Jednak w drugiej części starcia, Lukas Podolski wziął na siebie ciężar gry i doprowadził „Górników” do pierwszego zwycięstwa w nowym roku kalendarzowym, strzałem po dłuższym słupku z okolic pola karnego.
Pełna dominacja gospodarzy w drugiej połowie i solidna gra Michała Szromnika zapewniły Zabrzanom trzy punkty i zakotwiczenie w górnej części tabeli. Radomiak spadł na 15. pozycję i w tej chwili musi uważać, gdyż kolejne kolejki będą kluczowe w kwestii walki o utrzymanie.
Pewne zwycięstwo w cieniu protestu – Legia Warszawa 2-0 Puszcza Niepołomice
Puszcza to rywal, z którym Legia nigdy nie wygrała. W ubiegłym roku, Niepołomiczanie rzutem na taśmę zapewnili sobie punkt przy Kałuży w Krakowie. W Ekstraklasie na trzy spotkania, obie ekipy dzieliły się punktami we wszystkich pojedynkach.
Po przeciętnym wejściu „Legionistów” w nowy rok – remis z Koroną oraz porażka z Piastem, „Żyleta” zapowiedziała opuszczenie trybun na pierwszy kwadrans spotkania, w ramach protestu przeciwko obecnemu zarządowi zespołu z Łazienkowskiej.
W trakcie pierwszego kwadransu, gospodarze zagrali paradoksalnie najlepsze najlepiej w tym sezonie. Oglądaliśmy wiele sytuacji pod bramką Kevina Komara, które zakończyły się bramką Bartosza Kapustki w 15. minucie. Po powrocie fanatyków Legii, dominacja na boisku jeszcze się umocniła co przełożyło się na drugiego gola strzelonego, autorstwa Stevea Kapuadiego. „Legioniści” w drugiej połowie pokazywali się również z dobrej strony i gdyby nie symulka Ryoyi Morishity, Artur Craciun zszedłby z boiska przedwcześnie, z czerwoną kartką na swoim koncie.
21 sytuacji bramkowych, sześć strzałów na bramkę i 2.25 oczekiwanych bramek – Legia w sobotni wieczór udowodniła, że przejawia momenty predestynujące ją do walki o mistrzostwo Polski, a 36 punktów na ich koncie po zwycięstwie nad Niepołomiczanami to ledwie pięć oczek straty do lidera.
Odmieniona Pogoń – Stal Mielec 1-2 Pogoń Szczecin
Niedzielę na boiskach PKO BP Ekstraklasy otworzyliśmy w mroźnej atmosferze, przy ulicy Solskiego w Mielcu. Gospodarze w ubiegły piątek zwyciężyli z Jagiellonią 2-1 i oddalili się od strefy spadkowej, mając przewagę dwóch punktów.
Pogoń od początku obecnego roku przechodzi renesans formy. Na dwa pierwsze mecze wygrali oba, strzelając cztery bramki oraz zachowując dwa czyste konta. „Portowcy”w pierwszej części sezonu na wyjazdach zdobyli raptem pięć punktów, z czego pierwsze zwycięstwo odnieśli nad Lechią Gdańsk 25 listopada a więc blisko cztery miesiące od startu ligi.
W Mielcu, goście zagrali wyśmienicie. Ponownie geniuszem błysnął Kamil Grosicki, zaliczając asystę, przy bramce Efthymiosa Koulourisa, świetny występ dał również strzelec drugiego gola – Adrian Przyborek. Pogoń wykorzystywała swoje szanse, w przeciwieństwie do ekipy gospodarzy. Stal na 16 sytuacji bramkowych, oddała ledwie cztery celne strzały i zdobyła jedną, honorową bramkę autorstwa Mateusza Matrasa. Duży wkład w sukces defensywy „Portowców” miał ich bramkarz Valentin Cojocaru, który wielokrotnie był górą w starciach z napastnikami Mielczan.
Pogoń tą wygraną zaliczyła komplet zwycięstw w nowym roku kalendarzowym, jako jedyna drużyna w kraju. Ta potyczka miała szczególne znaczenie, ponieważ zainaugurowała nowe rządy prezesa Nilo Efforiego oraz spółki Sport Strategy & Investments.
(Nudne) Derby Śląska – GKS Katowice 0-0 Piast Gliwice
W Katowicach na starym „Blaszoku” rozegrane zostały w niedzielne popołudnie „Derby Śląska” pomiędzy sąsiadami w tabeli. GKS po 20 kolejkach plasował się na miejscu ósmym, z dwoma punktami przewagi nad Piastem Gliwice. Co ciekawe oba zespoły jeszcze w nowym roku kalendarzowym punktów nie straciły. GKS wygrał ze Stalą i Rakowem a Piast ze Śląskiem i Legią Warszawa.
Wyjątkową serię oba zespoły podtrzymały, remisując 0-0. Goście byli w tym spotkaniu stroną wiodącą, lecz nie pokonali Dawida Kudły, głównie przez dobrą grę zawodników „Gieksy” w obronie.
Tym samym Gliwiczanie zbliżyli się do ósmej lokaty na jeden punkt i ugruntowali sobie bezpieczną pozycję, dającą utrzymanie. Gospodarze remisem 0-0 nie przybliżyli się do wymarzonego czwartego miejsca, lecz są coraz bliżsi utrzymmania się w lidze.
Dogonić lidera – Jagiellonia 3-0 Motor Lublin
Po piątkowym zwycięstwie Rakowa nad Lechem, największym wygranym tej sytuacji mogła być Jagiellonia Białystok. Strata do „Kolejorza” przed tą kolejką wynosiła ledwie trzy oczka i gdyby w poznaniu „Duma Podlasia” nie uległa 0-5, tak miałaby szansę wskoczyć na pozycję lidera po niedzielnej serii gier. Na przeciwległym biegunie znajdował się Motor Lublin, który wolno rozpędza się w rundzie wiosennej, remisując z Lechią Gdańsk na początek rundy oraz przegrywając z Koroną Kielce.
W drużynie gospodarzy mogły imponować trzy kwestie – umiejętność dobrej rotacji po czwartkowych bojach w Lidze Konferencji UEFA, umiejętności Jarosława Kubickiego oraz wkład w grę młodego, ledwie 16-letniego, Oskara Pietruszewskiego.
Na tle, nieskutecznego w ataku Motoru, Jagiellonia wypadła świetnie. Dublet Jarosława Kubickiego oraz gol Darko Churlinova dały Jadze trzy punkty. Uwagę trzeba poświęcić Oskarowi Pietruszewskiemu, który przy pierwszym golu byłego pomocnika Lechii Gdańsk zaliczył asystę. Również to po faulu na nim Sergi Samper wyleciał z boiska, lecz w mediach już od poniedziałku grzmi się o jego ochraniaczach na piszczele – a bardziej o tym, że nie należą do tych najsolidniejszych.
Mimo wszystko drużyna Adriana Siemieńca nie włączyła trybu eko po rywalizacji w europejskich pucharach i w rywalizacji z „Motorowcami” zagrali prawdziwy koncert na miarę mistrza Polski. Trzy zmiany względem meczu z TSC a więc pojawienie się Cezarego Polaka, Michala Sacka i Oskara Pietruszewskiego w miejsce Joao Moutinho, Norberta Wojtuszka oraz Mikiego Villara nie zmieniły jakości w zespole a jeszcze dodały jej przebojowości – kluczowej do rywalizacji na krajowym podwórku.
Zwycięstwo na miarę wyjścia ze strefy spadkowej – Zagłębie Lubin 1-3 Lechia Gdańsk
W poniedziałkowy wieczór w Lubinie rozegraliśmy ostatnie spotkanie 21. kolejki. Do piątku 14 lutego nie wiedzieliśmy jednak czy ten pojedynek się odbędzie. Powodem był brak płatności dla Ruchu Chorzów i w konsekwencji cofnięcie licencji na grę w Ekstraklasie. Jednak w piątkowy poranek usłyszeliśmy, że to Ekstraklasa SA przeleje pieniądze z praw telewizyjnych dla „Lechistów” na konto Ruchu.
W mroźnym Lubinie mogliśmy zauważyć pustki na trybunach. Poniedziałek, połowa lutego, godzina 19:00 oraz minusowe temperatury – to nie jest przepis na wysoką frekwencję podczas starcia na dole tabeli.
Jednak pojedynek przebiegł pod znakiem świetnej dyspozycji podopiecznych Johna Carvera. Gdańszczanie wykorzystali niemrawą defensywę gospodarzy i zdobyli trzy bramki. Dublet zaliczył Tomas Bobcek, natomiast z bramką mecz zakończył Maksym Khlan. Rzucała się w oczy gra Lechii, która od momentu przejęcia jej przez byłego szkoleniowca Newcastle United, jeszcze w Ekstraklasie nie przegrała. Dwie asysty zaliczył Bohdan Viunnyk a na linii bramkowej wielokrotnie gości ratował Szymon Weirauch. Zagłębie było stać jedynie na bramkę honorową autorstwa Mateusza Wdowiaka i drugie zwycięstwo z rzędu stało się faktem.
Pomimo licencyjnych problemów, „Lechioniści” na wiosnę grają rewelacyjnie. Trzy zwycięstwa i jeden remis sprawiły, że przeskoczyli w tabeli Puszczę i mają tyle samo punktów na koncie ile Radomiak Radom. Do bezpiecznej pozycji zatem dużej straty nie mają a dodając fakt, że w przyszłą niedzielę na Polsat Plus Arenie podejmą zespół Tomasza Tułacza, to wyjście ze strefy spadkowej to tylko kwestia czasu.
Podsumowanie
Lech Poznań na pozycję lidera wszedł po szóstej kolejce czyli od końca sierpnia. Od tego czasu tylko powiększał swoją przewagę nad rywalami z czołówki. Wielu ekspertów uważa jednak, że meczem z Legią Warszawa, który wygrali 5-2 tylko sobie zaszkodzili. Od tego czasu wygrali ledwie dwukrotnie i sprawili, że Jagiellonia zrównała się z nimi punktami, a Raków traci tylko jedno „oczko”.
Rywalizacja o czwarte miejsce również zapowiada się interesująco. Różnica między czwartą Legią a siódmym Górnikiem wynosi ledwie dwa punkty, a mając na uwadze fakt, że Pogoń się rozpędza, Cracovia słabnie, a Legia i Górnik pokazują nierówną formę, do samego końca sezonu możemy liczyć na pasjonującą walkę.
Środek tabeli okupują GKS, Piast, Motor oraz Widzew. Tam rywalizacja jest najmniej zacięta – głównym celem jest szybkie zagwarantowanie pozostania na kolejny sezon oraz sprawienia problemów w starciach z czołówką.
Najciekawiej zapowiada się walka o utrzymanie. Zamieszane w nią jest aż siedem drużyn, a jak tak dalej pójdzie to Widzew dołączy jako ósma. Śląsk w końcu wygrał i ostatniego słowa nie powiedział, choć strata do bezpiecznej pozycji wynosi aż siedem punktów. Lechia, jeśli utrzyma trend zwyżkowy to już niedługo będzie mogła myśleć o spłacie kolejnych długów, mając przed sobą wizję rywalizacji w Ekstraklasie. Korona, Stal i Zagłębie na chwilę obecną są nad strefą spadkową, lecz jeden słabszy mecz i zostaną wciągnięci w wir trójki, której w przyszłym sezonie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym nie zagrają. Najgorzej wygląda sytuacja Radomiaka oraz Puszczy, ponieważ to one, przez formę pozostałych, są najbardziej zagrożone spadkiem z ligi. Puszcza ma punktów 19 a Radomiak 21, więc kolejne kolejki będą ważne, w kontekście walki o utrzymanie – oraz o mistrzostwo kraju.
Mikołaj Malinowski