Na północ po marzenia – Lech Poznań u progu meczu sezonu

11.02.2023 Plock
Pilka nozna
PKO Ekstraklasa 2022/2023
Wisla Plock - Lech Poznan
N/z Radoslaw Murawski, gol, bramka, radosc
Foto Adam Starszynski / PressFocus11.02.2023 Plock
Football
PKO Ekstraklasa2022/2023, polish top division
Wisla Plock - Lech Poznan
Radoslaw Murawski, gol, bramka, radosc
Credit Adam Starszynski / PressFocus

Lech Poznań już w czwartek zmierzy się w pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Konferencji Europy z norweskim FK Bodø/Glimt. Mistrz Polski ma już za sobą cztery mecze ligowe, co pozwala na pewną ocenę tego, w jakiej formie są jego piłkarze tuż przed najważniejszym spotkaniem dla klubu w Europie od dwunastu lat oraz pokusić się o przewidywania odnośnie jedenastki, którą pośle do walki od pierwszej minuty za kołem podbiegunowym trener John van den Brom.

Kolejorz w potyczkach po zimowej przerwie uzbierał osiem oczek, co daje średnią dwóch punktów na mecz, ale z tego faktu nikt w Poznaniu nie jest zadowolony, ponieważ remisy ze Stalą Mielec oraz Miedzią Legnica nie są powodami do dumy. Paradoksem jest jednak to, że pomimo poprawy wyników poznaniaków, bo po dwóch remisach przyszły dwie wygrane, poziom gry lechitów do góry nie poszedł, a wręcz się obniżył. Van den Brom do tej pory na wiosnę sprawdził w ligowych bojach 18 zawodników, chcąc mieć jak największą ich liczbę pod prądem przed rywalizacją co trzy dni, ale też po to, aby móc z czystym sumieniem wybrać jedenastkę, która osiągnie przeciwko Bodø/Glimt korzystny rezultat.

Gdzie są problemy?

Jeśli cofniemy się do dnia 27 stycznia i starcia ze Stalą Mielec, na myśl przychodzi dobra gra w wykonaniu mistrzów Polski i odpowiednia ich kontrola nad wydarzeniami boiskowymi. Lech tamtego spotkania nie wygrał tylko z powodu swojej nieskuteczności, a jedyne zagrożenie podopieczni Adama Majewskiego pod bramką Filipa Bednarka potrafili stworzyć po stałych fragmentach gry, ale od razu były to dla poznaniaków sytuacje alarmowe.

To nie jest zresztą nowy problem Kolejorza, ponieważ zespoły, które mają w swoich składach graczy o dobrych warunkach fizycznych oraz solidnie wykonują stałe fragmenty gry, potrafią w tym elemencie sprawić spore kłopoty podopiecznym Johna van den Broma. W tym kontekście do głowy przychodzą mi także starcia np. z Rakowem Częstochowa czy Radomiakiem Radom. Sam jestem ciekaw, na ile holenderski szkoleniowiec przykłada na treningach i w analizach wagę do stałych fragmentów gry w defensywie, bo gdy został o tę kwestię zapytany po ligowym starciu z Radomiakiem, to zbył je dość szybko stwierdzeniem, że przecież jego ekipa nie straciła w tamtym pojedynku w ten sposób bramki. Należy jednak przyznać, że wówczas, zwłaszcza w pierwszej połowie, piłkarze z Radomia dochodzili do ciekawych sytuacji strzeleckich po zagraniach z stojącej piłki.

Następnie poznaniacy wybrali się w podróż do Legnicy na zaległe spotkanie drugiej kolejki z miejscową Miedzią. W tamtym meczu przewaga mistrzów Polski nad rywalem i kontrola nad wydarzeniami boiskowymi była jeszcze większa niż w Mielcu, ale ponownie lechici nie potrafili zdobyć trzech punktów. Znowu główną przyczyną takiego stanu rzeczy była nieskuteczność, przede wszystkim Mikaela Ishaka, ponieważ sytuacji strzeleckich podopieczni Johna van den Broma mieli bez liku, oddając w sumie 23 strzały. Problemów tamtego wieczora w poznańskim obozie było jednak więcej, bo należy do nich doliczyć też postawę Filipa Bednarka, fazy przejściowe czy zachowania w defensywie bocznych defensorów.

Należy przyznać, że Miedź zbyt łatwo wyprowadzała kontrataki, a obie bramki zostały jej wręcz sprezentowane. Dwukrotnie błędy w kryciu popełnił Alan Czerwiński, ale najwięcej po tym spotkaniu kibice dyskutowali o postawie Bednarka. Trzeba jednak powiedzieć, że pomyłki golkipera Kolejorza nie były czymś zaskakującym. Mam tutaj na myśli przede wszystkim pierwszego gola dla gospodarzy, gdy Bednarek nie wyszedł do przodu, aby skrócić kąt i utrudnić życie Luciano Narsinghowi. Jeśli ktoś głębiej przeanalizuje styl bronienia 30-latka, to jest w stanie zauważyć, że jest on być może najlepszym bramkarzem w lidze jeśli chodzi o interwencje na linii, lecz nie czuje się pewnie, gdy ma grać na przedpolu. Nawet w dwóch następnych meczach, gdy Bednarek zaliczał udane interwencje, także w sytuacjach sam na sam, to i tak nie skracał przesadnie kąta strzelcowi, ale wykorzystywał to, że napastnicy uderzali wprost w niego.

Kolejnym problemem wydaje się być obsada lewej obrony. W spotkaniu przeciwko Stali Mielec John van den Brom nie był zadowolony z postawy Pedro Rebocho, publicznie krytykując także jego postawę na treningach. W ostatnich dwóch meczach Portugalczyk nie wystąpił z powodu choroby. Wszyscy fani mistrza Polski życzą sobie, aby 28-latek był w pełni sił na czwartkowe starcie i aby właśnie na niego postawił holenderski szkoleniowiec. Taki pogląd jest spowodowany tym, że w ostatnich trzech spotkaniach chyba nikogo nie przekonał do siebie Alan Czerwiński, czyli nominalny prawy defensor. Polak poza błędami z meczu wyjazdowego z Miedzią nie był zbyt pewnym punktem bloku obronnego w następnych dwóch potyczkach, a także dawał zespołowi dużo mniej w ofensywie niż zazwyczaj gwarantuje to Rebocho.

Kolejnym problemem Kolejorza, który znany jest nie od wczoraj, jest radzenie sobie z fazami przejściowymi. Mam tutaj na myśli to, że rywale Lecha zbyt łatwo potrafią przedostać się z futbolówką na jego połowę, ponieważ w środku pola powstają zbyt duże przestrzenie. Wydawałoby się, że na takie problemy odpowiednim antidotum będzie postawienie w środkowej strefie na duet Radosław MurawskiJesper Karlström, lecz i on nie był gwarantem bezpieczeństwa, a także kontroli nad spotkaniem. Pomimo tego faktu ci piłkarze i tak spełniali swoje zadania lepiej niż eksperymentalna para środkowych pomocników – Nika KwekweskiriAfonso Sousa.

Być może jednak problem poznaniaków w tym elemencie gry nie leży w obsadzie środka pola, ponieważ należy przyznać, że duet Murawski – Karlström zagrał naprawdę dobre zawody w Płocku, mimo tego, że Lech nie panował na Mazowszu nad wydarzeniami boiskowymi. Wydaje się, że kłopoty mogą leżeć w odpowiednim zabezpieczeniu bocznych stref boiska, ponieważ wystarczająco pewny nie był ostatnio Czerwiński, a i gra w defensywie nie jest domeną Joela Pereiry, który potrafi popełniać błędy pod własną bramką. Można odnieść wrażenie, że w takiej jak jesienią formie nie jest jeszcze Michał Skóraś, co objawia się zarówno w jego aktywnościach ofensywnych, jak i defensywnych. O tych kłopotach w bocznych strefach boiska świadczą nie tylko stracone gole z Miedzią Legnica, ale też stwarzane sobie przez rywali okazje.

Kto od pierwszej minuty na Bodø?

Można być pewnym, że w bramce mistrzów Polski w starciu za kołem podbiegunowym stanie Filip Bednarek, mimo powszechnie znanych jego wad w bramkarskim rzemiośle. Być może lepszym specjalistą w swoim fachu jest Dominik Holec, ale jeśli wypożyczony z Sparty Praga zawodnik rzeczywiście prezentuje się na treningach korzystniej niż Polak, to o tym fakcie wie chyba tylko Maciej Palczewski, czyli szkoleniowiec bramkarzy Kolejorza, ponieważ Słowak nie został jeszcze sprawdzony w akcji.

Najwięcej wątpliwości w kontekście czwartkowego meczu budzi zestawienie linii defensywy. Jednego można być pewnym – na prawej obronie wybiegnie Joel Pereira, czyli zawodnik bardzo kreatywny, wręcz główny rozgrywający poznaniaków.

Ciekawie wygląda za to temat wyboru pary stoperów, ponieważ nie jest to decyzją oczywistą. Lech ma obecnie trzech zdrowych, świetnych stoperów, czyli Bartosza Salamona, Antonio Milicia oraz Filipa Dagerståla. W tej rundzie John van den Brom sprawdził już każdą możliwą konfigurację tego tercetu i należy przyznać, że najwięcej błędów z tych graczy popełnił reprezentant Polski. W związku z tym, jeśli Holender chciałby być sprawiedliwy, to powinien postawić na parę Dagerstål – Milić, ale czy tak właśnie zrobi? Tego nie wie nikt.

Kolejną zagadką jest obsada lewej strony defensywy, o czym wspominałem już wyżej. Dopełniając dylemat pod tytułem „Czerwiński czy Rebocho?” należy podkreślić, że Portugalczyk jako nominalny lewy obrońca powinien w każdym aspekcie spisać się w tym miejscu boiska lepiej niż Polak.

Niespodzianki nie powinno za to być w przypadku doboru środkowych pomocników, ponieważ dużym zaskoczeniem będzie jeśli na boisku od pierwszej minuty nie pojawią się Radosław Murawski oraz Jesper Karlström, bo jak najlepsze zabezpieczenie środkowej strefy boiska będzie niezbędne. Zastanawiać może, czy obok nich w celu zagęszczenia tego obszaru nie pojawi się przegrywający rywalizację z tą dwójką Nika Kwekweskiri. Gruzin lepiej niż wyżej wymienieni zawodnicy wykonuje stałe fragmenty gry i dysponuje bardziej jakościowym otwierającym podaniem, jest jednak przy tym gorszy w defensywie i mniej mobilny, co sprawia, że nie znajduje ostatnio uznania w oczach trenera.

Patrząc na dotychczasowe wybory Holendra, należy się spodziewać, że na pozycji numer dziesięć postawi na Filipa Marchwińskiego. 21-latek ostatnio zaprezentował się całkiem przyzwoicie przeciwko Wiśle Płock, pokazując stojącą na dobrym poziomie technikę użytkową i niekonwencjonalne wybory. Można mieć jednak spore zastrzeżenia do tego, jakie podejmuje decyzje na murawie, ponieważ niekiedy wydają się one nietrafione albo spóźnione. Zupełnie jakby Marchwińskiemu wybranie najlepszego (według niego) rozwiązania zajmowało zbyt dużo czasu.

Osobiście chętniej zobaczyłbym w jego miejsce Afonso Sousę, czyli również zawodnika kreatywnego, ale o innym profilu i nie chodzi tutaj tylko o warunki fizyczne. Portugalczyk częściej schodzi po piłkę niżej, wspomagając obrońców oraz Murawskiego i Karlströma w rozegraniu, za to Marchwiński, podobnie jak wcześniej Joao Amaral, zachowuje się bardziej jak drugi napastnik, niż dodatkowy pomocnik. Wydaje się, że John van den Brom preferuje zawodnika o pierwszym z wymienionych typów i dlatego postawi na młodzieżowego reprezentanta Polski. Kolejnym aspektem jest także gra defensywna rozważanych graczy. Moim zdaniem, mądrzej w tym elemencie prezentuje się Sousa, popełnia mniej głupich fauli i charakteryzuje się większym poświęceniem oraz zaangażowaniem niż Marchwiński.

Niezbyt trudne wydaje się także przewidzenie, na kogo holenderski szkoleniowiec postawi na obu skrzydłach. Wydaje się, że będą to Michał Skóraś oraz Filip Szymczak. Ten pierwszy nie wydaje się być w najwyższej dyspozycji, ale głównie dzięki wyższym umiejętnościom defensywnym niż konkurenci do miejsca w składzie, powinien zachować pozycję w wyjściowej jedenastce. Na drugiej flance raczej pojawi się jeden z jaśniejszych punktów Kolejorza w ostatnich tygodniach, czyli Szymczak. Co prawda młodzieżowy reprezentant Polski jest nominalnym napastnikiem, lecz na pozycji numer „dziewięć” nie ma na razie szans wygryźć ze składu kapitana zespołu, Mikaela Ishaka, ale jest w na tyle dobrej formie, że trzymanie go na ławce byłoby grzechem. Za 20-latkiem przemawiają także zdyscyplinowanie taktyczne oraz umiejętności defensywne.

Właśnie z powodu tych ostatnich na miejsce w podstawowym składzie nie ma co w czwartek liczyć Adriel Ba Loua. Przypadek Iworyjczyka jest o tyle ciekawy, że po pierwszych dwóch naprawdę solidnych występach, gdzie można było mieć zastrzeżenia tylko do jego skuteczności, to w kolejnych dwóch potyczkach spędził na murawie tylko kwadrans. Można też zakładać, że Ba Loua nie będzie nawet pierwszym wyborem wśród skrzydłowych jeśli chodzi o wejście z ławki, ponieważ wydaje się, że wyżej stoją akcje Kristoffera Velde, co w kontekście rywalizacji w europejskich pucharach da się logicznie uzasadnić. W końcu były gracz Haugesund w obecnej kampanii w Europie spisuje się kapitalnie, bo w 13 spotkaniach zdobył sześć goli i zanotował cztery asysty. W dodatku należy wziąć również pod uwagę to, że Velde zapewne będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony przeciwko mistrzowi swojego kraju.

Najmniej wątpliwości budzi obsada linii ataku, bo tam niepodważalne miejsce ma kapitan zespołu, Mikael Ishak. Co prawda forma strzelecka Szweda może na wiosnę niepokoić, lecz nikt nie zamierza sadzać go na ławce, ponieważ każdy w Poznaniu wierzy w jego umiejętności, a także zdaje sobie sprawę, ile pracy dla drużyny wykonuje także poza „szesnastką”. Poza tym jego główny konkurent do miejsca w wyjściowej jedenastce, Artur Sobiech, absolutnie nikogo nie przekonuje swoją formą i pod żadnym względem nie jest lepszy od Ishaka.

Sztuczna murawa

Ciekawym wątkiem jest także fakt, w jaki sposób będzie się do czwartkowego starcia Kolejorz przygotowywał. Można było się zastanawiać, czy John van den Brom nie zaordynuje swoim podopiecznym treningów na sztucznej murawie, na której zagrają w Norwegii. Holender jednak wyraźnie zaznaczył, że na tego typu nawierzchni zespół będzie ćwiczyć tylko dzień przed meczem, podczas zapoznania ze stadionem rywala. Mistrzowie Polski już raz w obecnym sezonie rozgrywali mecz na sztucznym boisku i było to spotkanie w ich wykonaniu koszmarne. Mam tutaj na myśli oczywiście porażkę z Vikingurem Reykjavik. Wówczas poznaniacy nawet na Islandii nie ćwiczyli na sztucznej murawie, ponieważ John van den Brom uznał ją za zbyt niskiej jakości. Mam nadzieję, że w tym tygodniu Holender takiego błędu nie popełni i jego podopieczni będą mieli chociaż kilkadziesiąt minut na zaznajomienie się z nawierzchnią, z którą nie mają na co dzień kontaktu, ponieważ w tak ważnym spotkaniu dla całego klubu liczyć się mogą nawet najmniejsze detale.

Kacper Adamczyk

POLECANE

tagi