Bramkarskie fatum trwa nadal. Podsumowanie 5. kolejki eWinner 2. ligi

IMGP9489

Przed tygodniem debiutujący między słupkami bramki Polonii Warszawa Jakub Lemanowicz podarował cenny punkt rezerwom wrocławskiego Śląska. W tej turze z kolei w jego ślady poszedł golkiper Górnika Polkowice, Błażej Niezgoda, który nie tylko istotnie wpłynął na wynik spotkania z Pogonią Siedlce, ale też przyczynił się do tego, że czarno-zieloni zostali zdetronizowani i wyprzedzeni w tabeli przez Kotwicę. Jeżeli chodzi o dolną jej część, spory postęp poczynił drugi zespół Zagłębia, wyrywając trzy punkty w ostatnich sekundach, które pomogły mu w wydostaniu się ze strefy spadkowej.

Gaprindaszwili strzela nie tylko w Ekstraklasie

Na rozgrzewkę omówmy sobie rywalizację pomiędzy rezerwami Zagłębia Lubin oraz Lecha Poznań. Pierwsze garnitury Miedziowych i Kolejorza w 4. kolejce PKO BP Ekstraklasy musiały podzielić się punktami, natomiast drugie zespoły miały okazję do sprawdzenia siebie w środowe popołudnie. I to również w Lubinie.

Sprowadzony niedawno z gruzińskiego Dinamo Batumi Tornike Gaprindaszwili istotnie był najaktywniejszym piłkarzem na boisku. Skrzydłowy Zagłębia, który w meczu wyjazdowym z Piastem strzelił bramkę na wagę wygranej oraz otrzymał krótko po tym czerwoną kartkę, najpierw ograł młodych zawodników Kolejorza i uderzył nad poprzeczką, a po nieco ponad dwudziestu pięciu minutach strzelał z rzutu wolnego na bramkę 16-letniego Mateusza Mędrali. Bezskutecznie. Lech w pierwszej połowie miał tak naprawdę tylko jedną szansę po dośrodkowaniu z prawego sektora boiska, ale czujny w bramce pozostał były golkiper Kolejorza, doświadczony Jasmin Burić.

Po zmianie stron dalej przeważało Zagłębie. Próbował w 68. minucie po ładnej wymianie podań Paweł Kruszelnicki, ale i Mędrala nie był dłużny w tym spotkaniu Buriciowi, pewnie sparował strzał młodego pomocnika Miedziowych na rzut rożny. I gdy już wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem jeszcze raz pokazał się z dobrej strony Gaprindaszwili. Gruzin praktycznie nieatakowany przez obrońców Lecha zszedł do środka i ze stoickim spokojem zapakował piłkę lewą nogą w górny róg bramki. To była dosłownie ostatnia akcja tego spotkania, arbiter po tym trafieniu zakończył mecz, a Zagłębie mogło się cieszyć z drugiego zwycięstwa w tym sezonie.

Cieszymy się z tego zwycięstwa. Bardzo dobra pierwsza połowa. Z obu stron, ale myślę że jednak my mieliśmy klarowniejsze sytuacje i powinniśmy wykorzystać jedną i prowadzić. Tak jak powiedziałem, jestem zadowolony z pierwszej połowy – dużo gry, dużo jakości, ogromne tempo z jednej i z drugiej strony. W drugiej połowie od 60. minuty Lech zrobił trzy zmiany, wpuścił zawodników ofensywnych. My zaczęliśmy mieć problemy zdrowotne i rzeczywiście zaczął ten Lech dominować – trzeba oddać, że w drugiej połowie był zespołem lepszym. […] Po to przychodzą do nas zawodnicy też z pierwszego zespołu, żeby decydować o losach meczu i tak się dzisiaj stało.

Jarosław Krzyżanowski, trener Zagłębia II Lubin

Złe duchy błędów golkiperów nawiedziły Polkowice

Górnik Polkowice jeszcze w środę był liderem eWinner 2. ligi i do tego czasu nie zaznał jeszcze goryczy porażki. Blisko takiego zdarzenia było w sobotę w Kaliszu, ale podopiecznym Szymona Szydełki w ostatniej chwili udało się uciec spod topora za sprawą trafienia samobójczego gospodarzy w 90. minucie. Tym razem do Polkowic zawitała drużyna z Siedlec, która choć przegrała trzy spotkania w ciągu czterech kolejek, to wszystkie z nich tylko jedną bramką. Zmotywowani goście dali popalić czarno-zielonym, a ozdobą tego meczu, który mieliśmy okazję obserwować na żywo, była karygodna gafa Błażeja Niezgody.

Pierwsze minuty wskazywały jasno na to, że zespół Pogoni nie przyjechał na Dolny Śląsk po to, by się łatwo poddać. Pierwszą okazję mieli w 3. minucie goście, a konkretnie Damian Szuprytowski, który podholował futbolówkę od linii połowy do szesnastki gości, ale w porę został uprzedzony i po małym flipperze w polu karnym niebezpieczeństwo zażegnał Mariusz Sławek. Górnik po chwili mógł zaskoczyć Macieja Kikolskiego po groźnym wrzucie z autu, ale golkiper gości pewnie złapał piłkę. Niewykorzystana sytuacja zemściła się i po składnej akcji z lewego skrzydła ekipa Damiana Guzka zdobyła bramkę po strzale głową Cezary Demianiuk. To był cios, to było zaskoczenie dla gospodarzy, ale nie zapominali oni, że to dopiero początek meczu i jest czas, by te straty odrobić. W 10. minucie na prawej flance znalazł się najskuteczniejszy gracz Górnika, Abdallah Hafez, ale strzał Egipcjanina poszybował wysoko nad bramką. Jeżeli nie udawało się na stronie prawej, Górnik rozrzucał grę do lewej, gdzie uaktywniali się Jarosław Ratajczak oraz Mariusz Sławek.

Huraganowe ataki podopiecznych Szymona Szydełki nie robiły wrażenia na gościach, którzy w 17. minucie wykonywali rzut wolny z osiemnastego metra. Uderzenie jednak trafiło tylko w mur i znów czarno-zieloni mogli nabrać odrobinę oddechu. Tego z całą pewnością nie brakowało byłemu graczowi GKS-u Katowice i Cracovii, Szymonowi Kiebzakowi. Gracz z numerem siódmym niewątpliwie był wyróżniającą się postacią w zespole gospodarzy, aczkolwiek w środowe popołudnie nie mógł się wstrzelić w bramkę Pogoni. I kiedy wydawało się, że Górnik jest stroną przeważającą wtedy padła bramka, która zrobiła wręcz pośmiewisko z bramkarza z Polkowic, Błażeja Niezgody. Z własnej połowy kapitan gości, Marcin Wichtowski posłał długą w piłkę na napastnika. Wydawało się, że Ratajczak i Niezgoda mają wszystko pod kontrolą, ale golkiper Górnika przy wyjściu z własnej bramki zawahał się czy ma odbijać futbolówkę głową, czy ją łapać. Ta przeleciała nad nim i wpadła do siatki i zrobiło się 2:0 na korzyść drużyny trenera Guzka. Polkowiczanie mogli złapać kontakt chwilę później, bo w sytuacji sam na sam z Kikolskim znalazł się Hafez, ale pomocnik nie znalazł na niego sposobu. Chwilę później mógł nawet wylecieć z boiska za ostre wejście na jednym ze stoperów Pogoni, ale sędzia był pobłażliwy i ukarał go tylko żółtą kartką.

W pierwszej połowie największym mankamentem gospodarzy zdawały się być niecelne dośrodkowania. Wszystkie centry polkowiczan albo na spokojnie wyłapywał Kikolski albo w ogóle nie musiał interweniować, bo piłka sama wychodziła poza boisko. W przerwie trener Szydełko wykonał dwie zmiany, a na placu gry pojawili się Dominik Pisarek oraz młody stoper, Kacper Poczwardowski. To nie polepszyło gry Górników, bo nadal formacja obronna wyglądała niemrawo i niepewnie. Po zejściu Hafeza również i środek pola nieznacznie, ale jednak, stracił na wartości. Pogoń grała konkretnie i nieustępliwie broniła wyniku. Widząc to, trener Górnika na pół godziny przed końcem wprowadził Rafała Karmelitę, a także Tomasza Kołbona. Pogoń w 63. minucie postraszyła strzałem głową, ale wtem nadarzyła się okazja do rozwiniecia skrzydeł i gospodarze mieli kontratak. Drugą żółtą kartką został ukarany Mateusz Piotrowski i polkowiczanie grali z przewagą jednego zawodnika. Dodatkowo mieli jeszcze rzut wolny w okolicach dwudziestego piątego metra, ale skończyło się jedynie tym, że faulu na bramkarzu dopuścił się Pisarek i to on tym razem został napomniany przez arbitra kartonikiem koloru żółtego.

Na kwadrans przed końcem klarowną sytuację w końcu stworzyli sobie gospodarze. Piłkę na prawym skrzydle świetnie przyjął sobie Karmelita. Jego uderzenie obronił Kikolski, ale gdy 27-letni pomocnik oddał piłkę do jednego ze swoich kolegów z drużyny, tego sfaulował obrońca Pogoni. Jedenastkę wykorzystał chwalony za grę w pierwszej, a nieco przyćmiony w drugiej połowie Szymon Kiebzak. Jakby tego było mało Górnik mógł mieć drugiego karnego po niespełna minucie, ale spalonego odgwizdał sędzia liniowy. Czarno-zieloni rzucili się do odrabiania strat i nie wypuszczali siedlczan z własnego pola karnego. Bardzo blisko wyrównania i dubletu w tym spotkaniu był Kiebzak, ale jego próba centrostrzału zakończyła się na spojeniu. Mógł to dobić jeszcze jeden z graczy gospodarzy, lecz nie trafił czysto w piłkę. W doliczonym czasie zespół Pogoni mądrze kradł cenne punkty i z trudnego terenu wywiózł komplet oczek.

Gol w końcówce dał Kotwicy lidera

Po szalonym meczu we Wronkach, drużyna z Kołobrzegu podejmowała na własnym stadionie również zahaczającą o czołowe lokaty Wisłę Puławy. W zespole gości oczywiście najlepiej w tym sezonie spisuje się Dawid Retlewski, aczkolwiek mimo że napastnik ten strzelił bramkę, to nie udało się ekipie z Lubelszczyzny zgarnąć pełnej puli.

Podopieczni Mariusza Pawlaka zaatakowali jako pierwsi. Z prawego sektora boiska na bramkę Kotwicy w 6. minucie uderzał Portugalczyk, Ednilson Furtado, jednak ani jego strzał ani próba Mateusza Kaczmarka nie zdołała zaskoczyć dobrze ustawionego Oskara Pogorzelca. Po upływie pół godziny gospodarze wykonywali natomiast rzut wolny. Źle trajektorię lotu piłki ocenił bramkarz Wisły i zemściło się to na nim, gdyż do siatki trafił, ten który w miniony weekend najpierw dał wyrównanie, a w doliczonym czasie gry asystował przy bramce na 3:2, czyli Michał Cywiński. Jeszcze przed przerwą gospodarze mogli zwiększyć swój dorobek bramkowy, ale odrobinę pomylił się z dystansu jeden z graczy w jasnych trykotach. Odpowiedź nadeszła natomiast niespodziewanie ze strony Wisły, a główną rolę odegrał ten, który nie zawodzi w ostatnich tygodniach – wspomniany wcześniej Retlewski. Trafił on w słupek, aczkolwiek na tyle szczęśliwie, że piłka zanim trafiła w ręce bramkarza Kotwicy przekroczyła już linię bramkową.

W drugich czterdziestu pięciu minutach oglądaliśmy walkę cios za cios. Efektowne robinsonady i nieudane próby mijające bramkę utrzymywały remisowy rezultat. Spotkanie zbliżało się do końca, a tu atak Kotwicy. Z dystansu uderzał wprowadzony nieco wcześniej Paweł Łysiak. Wybronił to 23-letni Piotr Zieliński, ale nie zdążył zebrać się do dobitki Radosława Tulei. Gospodarze zatrzymali będącą na fali Wisłę, trzy punkty zostały w Kołobrzegu, a zespół Marcina Płuski rozsiadł się wygodnie na fotelu lidera.

Gratuluję trenerowi gospodarzy zwycięstwa. No cóż, wiedzieliśmy, że ten mecz będzie bardzo ważny dla jednego i drugiego zespołu, ze względu na to, że ten kto zwycięży ma szansę większą zaistnieć w tabeli i zagrać o to pierwsze miejsce. Myślę, że to jest przyjemne i dzisiaj Kotwica jest w tym miejscu, a nie Wisła Puławy. […] Chcieliśmy gdzieś tam przejąć kontrolę w pierwszych minutach, fragmentach. Tak zagrać, by zmusić gospodarzy do tego, żebyśmy mieli troszeczkę więcej przestrzeni. Dzisiaj skuteczność nasza nie była na dobrym poziomie.

Mariusz Pawlak, trener Wisły Puławy

WYNIKI 5. KOLEJKI EWINNER 2. LIGI:

Zagłębie II Lubin – Lech II Poznań 1:0

Siarka Tarnobrzeg – GKS Jastrzębie 0:0

Garbarnia Kraków – Śląsk II Wrocław 3:1

Radunia Stężyca – Hutnik Kraków 2:1

Kotwica Kołobrzeg – Wisła Puławy 2:1

Górnik Polkowice – Pogoń Siedlce 1:2

Olimpia Elbląg – Stomil Olsztyn 4:0

Motor Lublin – KKS Kalisz 0:3

Polonia Warzawa – Znicz Pruszków 1:1

TERMINARZ 6. KOLEJKI EWINNER 2. LIGI:

13.08:

Śląsk II Wrocław – Olimpia Elbląg

Stomil Olsztyn – Górnik Polkowice

Siarka Tarnobrzeg – Radunia Stężyca

14.08:

Znicz Pruszków – Garbarnia Kraków

Hutnik Kraków – Kotwica Kołobrzeg

Lech II Poznań – Polonia Warszawa

Pogoń Siedlce – Motor Lublin

GKS Jastrzębie – KKS Kalisz

Wisła Puławy – Zagłębie II Lubin

TABELA EWINNER 2. LIGI:

Piotr Sornat

POLECANE

tagi