Powoli dobiega końca już szósta kolejka rundy wiosennej Ekstraklasy. Możemy już określić, kto powalczy o mistrzostwo, a kto o czwartą pozycję, która może, ale nie musi dawać gry w eliminacjach do europejskich pucharów. Bardzo ważnym czynnikiem, aby walczyć o miejsce w ligowej czołówce, są punkty zdobywane w delegacjach. Tutaj niezbyt pochlebną statystyką w 2022 roku dotyczącą meczów wyjazdowych może „pochwalić” się drużyna, która aktualnie plasuje się w czołowej piątce ligi.
Tą drużyną jest Lechia Gdańsk. Podopieczni trenera Tomasza Kaczmarka są jedynym zespołem w Ekstraklasie, który w 2022 roku nie zdobył ani jednego PUNKTU i nie strzelił żadnej BRAMKI (na 3 rozegrane mecze) na wyjazdach. Punktów poza Lechią w delegacjach nie zdobył jeszcze rywal gdańszczan w walce o europejskie puchary, czyli Radomiak Radom. Bramki natomiast nie strzelił zespół, który 11 lutego tego roku pokonał na swoim boisku ekipę z Trójmiasta — Cracovia (2:0). Co się dzieje na wyjazdach z Biało-Zielonymi?
Zadziwiająca niemoc
Niemoc Lechii Gdańsk podczas meczów wyjazdowych w tym sezonie trwa już od dłuższego czasu. Od 112 dni gdańszczanie nie wrócili do Trójmiasta z żadnymi punktami (ostatnie punkty: remis 3:3 ze Stalą w Mielcu – 20.11.2021r.). Ponadto od 105 dni nie strzelili bramki w delegacji. Ostatni raz piłkarze Lechii pokonali bramkarza Pogoni w Szczecinie 27 listopada 2021 roku. Dokonał tego Łukasz Zwoliński, ale podopieczni trenera Kaczmarka przegrali wtedy z kretesem tamte zawody aż 5:1. Czas tego kryzysu trwa już dosyć długo.
Lechia w kryzysie
Lechia Gdańsk w ostatnich czterech meczach wyjazdowych? 0 punktów, bilans bramkowy 0:6. Rywale? Wisła Płock, Cracovia, Radomiak i Piast. Zespoły ze środka ligowej tabeli. Okej, może Wisła i Radomiak to zespoły mocne na swoim stadionie. Tylko że Lechia, gdyby tylko chciała, to mogłaby pokusić się w obu przypadkach o lepszy rezultat. W Płocku gdańszczanie przegrali po bramce stadiony-świata Damiana Rasaka na początku meczu (4. minuta). Było sporo czasu, aby doprowadzić przynajmniej do remisu. Jednak 61% procent posiadania piłki i 410 podań zdało się na nic. Z kolei w Radomiu Lechia nie zaprezentowała nic szczególnego w ofensywie. Na dodatek w dziecinny sposób prokurowała rzuty karne dla rywali, dzięki czemu dublet skompletował sobie wtedy Karol Angielski.
Z kolei w Krakowie Lechia była w meczu do 23. minuty rywalizacji. Wtedy to z powodu kontuzji z boiska zszedł Marco Terrazzino, który próbował kreować akcje ofensywne gdańszczan w stolicy Małopolski (choć i tak było ich niewiele). Po jego zmianie zespół z Trójmiasta dał się totalnie zdominować swoim rywalom. Z kolei w sobotniej rywalizacji na kartoflisku w Gliwicach była szansa, aby spokojnie wrócić ze Śląska z punktami. Piast grał średnie spotkanie. Nie grali na miarę swoich możliwości i umiejętności. Tylko że Lechia zagrała jeszcze gorzej. Było zero kreatywności w środku pola. Ponadto brakowało napastnika, który mógłby powalczyć o piłkę, sam sobie wypracować okazję bramkową w obliczu nieporadności kolegów z linii pomocy. Nie oszukujmy się — Łukasz Zwoliński takim typem piłkarza nie jest. Oczywiście, można też powiedzieć, że w sobotę zabrakło ważnego ogniwa gdańskiej ofensywy w postaci Ilkaya Durmusa. Jednak zdobyczy w postaci bramek i asyst na wyjazdach imponujących nie ma żaden gracz Lechii. Z Turkiem czy bez gra podopiecznych Kaczmarka wyglądałaby podobnie. Forma podopiecznych Kaczmarka faluje w ostatnich tygodniach.
Europa wciąż stoi otworem
Tylko dzięki dobrym wynikom osiąganym w meczach domowych oraz potknięciach innych rywali, Lechia wciąż liczy się w walce o grę w eliminacjach do europejskich pucharów. Na dziewięć kolejek przed końcem sezonu gdańszczanie mają 40 punktów. Tyle samo „oczek” ma będący na czwartej pozycji w tabeli Radomiak. Obie ekipy na razie rozczarowują swoją grą w rundzie wiosennej. No i w tym nasza liga jest zadziwiająca. Można grać poniżej oczekiwań, a jednocześnie wciąż utrzymywać się w czołówce ligi. Niebywała umiejętność.
Jednak punkty zdobywane w delegacjach są bardzo istotne. Lechia niestety ma ich nie za wiele w trwającym sezonie. Jest to wynik 13 punktów w 13 rozegranych spotkaniach (3 zwycięstwa, 4 remisy i 6 porażek). Zadziwia jednak z kolei to, że w tabeli meczów wyjazdowych daje to gdańszczanom siódmą pozycję, choć ich gra nie wygląda dobrze na stadionach rywali. Jednakże co by nie mówić, to średnia jednego punktu zdobywanego na mecz nie przystoi drużynie, która chce znowu powrócić na europejskie salony. Może to mieć swoje bolesne konsekwencje na koniec rozgrywek.
Co powinna zmienić Lechia na wyjazdach? Przede wszystkim powinna grać odważniej przez 90 minut. Bardziej ofensywnie, gdyż ma do tego stworzonych zawodników. Marco Terrazzino, Ilkay Durmus, Joseph Ceesay, Maciej Gajos czy Flavio Paixao to są piłkarze, którzy umieją kreować i wykorzystywać sytuacje bramkowe. Jest potencjał do tego, aby budować przewagę na boisku i atakować bramkę rywala od pierwszej minuty meczu. Na bokach obrony są dodatkowo Conrado, Filip Koperski, Rafał Pietrzak czy Dawid Stec. To też są zawodnicy, którzy umieją dośrodkować piłkę w pole karne i wykreować sytuacje kolegom. Linia ofensywna Lechii jest jedną z lepszych w całej naszej lidze.
Jednakże w ostatnich meczach wyjazdowych Lechia często pozwala rywalom prowadzić grę i nadawać rytm i tempo spotkania. Gdzieś to już widzieliśmy. Tak było za czasów trenera Piotra Stokowca. Wtedy Lechia kreowała parę sytuacji bramkowych, wykorzystywała jedną bądź dwie, a potem skupiała się na dobrej organizacji gry i murowaniu swojej bramki. Często bohaterem meczu zostawał wtedy bramkarz Lechii, dzięki którego postawie ekipa z Trójmiasta zgarniała jakiekolwiek punkty. Tylko że nie tego oczekują od drużyny działacze, a przede wszystkim kibice Biało-Zielonych. Zwłaszcza jak w kadrze ma się uzdolnionych w ofensywie zawodników.
Większa odwaga w ataku, determinacja w obronie i kreatywność w środku pola. Tego potrzeba Lechii Gdańsk, aby poprawić styl gry, jaki zespół prezentuje w ostatnich tygodniach. Zwłaszcza w meczach wyjazdowych. Warto te zmiany też wprowadzić jak najszybciej, aby się okazało, że za chwilę w pociągu do stacji Europa nie ma już z Polski wolnego biletu…