Bezbarwny Widzew, nudny klasyk wygrany przez Legię

2022.08.12 Lodz
Pilka nozna PKO Ekstraklasa Sezon 2022/2023
Widzew Lodz - Legia Warszawa
N/z Pawel Wszolek
Foto Marcin Bulanda / PressFocus

2022.08.12 Lodz
Football Polish PKO Ekstraklasa League Season 2022/2023
Widzew Lodz - Legia Warszawa
Pawel Wszolek
Credit: Marcin Bulanda / PressFocus

Po ośmiu latach powrócił jeden z ligowych klasyków rozgrywany pomiędzy Widzewem Łódź a Legią Warszawa. Dawno nie było już tego meczu, a ten zapowiadał się znakomicie. Wiele źródeł donosiło, iż ten mecz chciało obejrzeć z perspektywy trybun nawet 60 tysięcy ludzi. Choć atmosfera była doskonała, to wydarzenia boiskowe pozostawiały wiele do życzenia. Chyba za dużo oczekiwaliśmy od tego spotkania, a szczególnie od Widzewa, który nie poradził sobie z dużą presją. Legia wygrała doświadczeniem, boiskową mądrością i skutecznością.

Od początku spotkania zarysowała się przewaga Legii. Najwięcej problemów gospodarzom sprawiał Makanu Baku, który co chwilę schodził do środka i próbował uderzać. Widzew nastawił się na kontry, gdzie wykorzystywani mieli być Ernest Terpiłowski i Bartłomiej Pawłowski. Po pierwszych 20 minutach ciężko było wskazać jakąś jedną ciekawą akcję. Legia grała głównie stroną wspomnianego już Baku, jednak brakowało konkretów. Widzew mądrze przesuwał, szachował gości, ale do przodu ani krzty. Dużo było niedokładności, nie przemyślanych podań po obu stronach, wiele strat.

Goście z minuty na minutę coraz bardziej spychali Widzew, więcej piłek dostawał Paweł Wszołek. Po akcji prawą flanką, piłka znalazła się pod nogami Ernesta Muciego, który w 30. minucie wystawił ją Johanssonowi, a ten technicznym strzałem pokonał Ravasa. Warto pochwalić Szweda za tego gola, gdyż idealnie wypatrzył lukę, w którą posłał piłkę strzałem zza pola karnego.

Widzew od razu po stracie bramki ruszył do odrabiania strat. Czerwoni szukali swoich okazji po rzutach rożnych, jednak defensywa gości radziła sobie bez zarzutu. Łodzianie grali stroną Nunesa, jednak nie miał on za wiele swobody, bo dobrze dysponowani byli Rose, Jędrzejczyk i Johannson.

W 43. minucie goście podwyższyli prowadzenie. Najpierw zjawiskowo piłkę opanował Josue, potem kilka szybkich podań i Bartosz Kapustka wpakował piłkę do siatki. Było trochę kontrowersji przy tym golu, gdyż przy przyjęciu Portugalczyka rodem z Copacabany piłka otarła się o jego rękę, jednak według sędziego Szymona Marciniaka nie doszło do złamania przepisów.

Bardzo słaba pierwsza część spotkania w wykonaniu Widzewa. Problemy w rozegraniu piłki, brak pomysłu na Legię, zbyt duża opieszałość w poczynaniach ofensywnych. No i błędy w defensywie. A te goście bezlitośnie wykorzystywali.

Druga odsłona spotkania to zupełnie inny obraz gry. Widzew, po wejściu na boisko Patryka Lipskiego i Jordiego Sancheza, w kilka minut zrobił więcej w ofensywie, niż przez całą pierwszą połowę. Obudził się Bartłomiej Pawłowski i w duecie z Hiszpanem zaczął sprawiać wiele problemów stoperom, którzy mieli na swoim koncie po żółtej kartce

Mógł się obawiać Kosta Runjaić, gdyż jego piłkarze z szatni wyszli całkowicie odmienieni. Jakby zostali odcięci od tlenu na kilka minut. Widzew operował piłką i miał coraz więcej okazji, najczęściej po dośrodkowaniach.

Bardzo słabo się oglądało Legię, która jakby zadowoliła się dwubramkowym prowadzeniem, oddając gospodarzom inicjatywę. Zgasł Makana Baku, mniej było Josue. Nie można mieć pretensji tylko do Kacpra Tobiasza, który mimo braku pracy w pierwszych 45 minutach gry, zachował czujność na drugą połowę.

Widzew próbował stworzyć sobie jakąś sytuację, jednak fakty są takie, że w 70. minucie podopieczni Janusza Niedźwiedzia nie mieli ani jednego celnego strzału na swoim koncie. Po przerwie konkretów brakowało, niestety, po obu stronach. 

W 74. minucie wreszcie doczekaliśmy się emocji. Po dośrodkowaniu Patryka Lipskiego z prawej strony piłkę do siatki skierował Patryk Stępiński, który zachował się bardzo mądrze, pilnując linii spalonego. Jak przy drugim golu dla Legii, tak i przy tym, nie obyło się bez kontrowersji. Po dość długiej analizie VAR gol Stępińskiego, został anulowany. Ta decyzja właściwie niemal zamknęła mecz, a na pewno bardzo szybko ostudziła emocje.

Do drugiej połowy doliczone zostało aż 10 minut, które było bolesnym przedłużeniem tego nieciekawego meczu. Widzew próbował zagrozić Legii po rzutach rożnych, jednak nie egzekwował ich najlepiej Patryk Lipski. Legia grała daleko piłką od bramki, mądrze się przy niej utrzymywała, głównie dzięki Josue, cierpliwie czekając na ostatni gwizdek Szymona Marciniaka. W 10. minucie doliczonego czasu gry gospodarze wreszcie dopięli swego. Po świetnym dośrodkowaniu, poprzedzonym genialnym przyjęciem Danielaka, Patryk Lipski skierował piłkę głową do siatki. Jednak na nic więcej nie starczyło czasu, bo zaraz po rozpoczęciu gry wybrzmiał ostatni gwizdek. Legia wygrała zasłużenie, wskakując tym samym na pozycję wicelidera.

Widzew Łódź 1:2 Legia Warszawa (0:2)

Gole: 90+10. Lipski 30. Johansson, 42. Kapustka

Składy:

Widzew: Henrich Ravas Patryk Stępiński, Mateusz  Żyro, Bozidar  Chorbadzijski – Karol Danielak,  Dominik Kun (88. Kristoffer Hansen), Juljan Shehu (46. Jordi Sanchez), Fabio Nunes – Ernest Terpiłowski, Bartłomiej Pawłowski (88. Serafin Szota), Juliusz Letniowski (46. Patryk Lipski)

Legia: Kacper Tobiasz – Mattias Johansson, Lindsay Rose, Artur Jędrzejczyk, Filip Mladenović – Igor Charatin (86. Bartosz Slisz) – Paweł Wszołek, Josue, Bartosz Kapustka (71. Maciej Rosołek), Makana Baku (86. Robert Pich)  – Ernest Muci (77. Rafał Augustyniak)

Żółte kartki: Lindsay Rose, Artur Jędrzejczyk – Bartłomiej Pawłowski, Jordi Sanchez

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

Frekwencja: 17 701

Zawodnik na plus: Ernest Muci

Mecz relacjonował Jakub Skorupka.

POLECANE

tagi