Bez sensacji w Gdańsku. Zwoliński TOP, Lechia wygrywa z Termalicą

2022.04.09 Gdansk
Pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2021/2022 Lechia Gdansk - Bruk Bet Termalica Nieciecza N/z Lukasz Zwolinski gol bramka radosc Foto Piotr Matusewicz / PressFocus

2022.04.09 Gdansk
Football Polish PKO Ekstraklasa season 2021/2022
Lechia Gdansk - Bruk Bet Termalica Nieciecza
Lukasz Zwolinski gol bramka radosc
Credit: Piotr Matusewicz / PressFocus

Sobota wieczór, humor gitówa – tak mogą powiedzieć fani Biało-Zielonych po meczu, w którym Lechia pokonała Termalicę 2:0 (1:0). W Gdańsku aspiracje o grze w europejskich pucharach są nadal aktualne. Natomiast Termalica zaczyna powoli już wsiadać do pierwszoligowego pociągu. A no i Łukasz Zwoliński pokazał, że jest w dobrej dyspozycji.

Już w pierwszych kilku minutach Lechia stworzyła sobie parę dogodnych okazji do zdobycia bramki. Blisko pokonania Pawieła Pawluczenki byli Christian Clemens oraz Łukasz Zwoliński, ale w obu sytuacjach piłka nie znalazła drogi do siatki. Przy strzale Niemca fenomenalną paradą popisał się białoruski golkiper, a napastnik Biało-Zielonych uderzył przewrotką ponad bramką.

Co się odwlecze, to nie uciecze. Zwoliński kilka minut po nieudanej przewrotce znalazł sposób na pokonanie bramkarza Bruk-Betu. Napastnik Lechii najpierw opanował piłkę, która odbiła się od jednego z obrońców przyjezdnych, a następnie pewnym i mocnym strzałem zdobył bramkę. Biało-Zieloni tym samym dopięli swego, bo do tej pory każda ich akcja kończyła się albo uderzeniem w bandę reklamową, albo obroną Pawluczenki.

W kolejnych fragmentach spotkania podopieczni Tomasza Kaczmarka nadal atakowali, chcąc podwyższyć jednobramkowe prowadzenie. Bruk-Bet, choć głównie się bronił, również co jakiś czas potrafił ruszyć z kontrą. Na posterunku w obozie gdańszczan zawsze stał jednak Dusan Kuciak.

Lechia kontrolowała przebieg spotkania, ale nie potrafiła powiększyć swojej przewagi, co dałoby jej większy spokój w rozgrywaniu tego meczu. Bruk-Bet wyraźnie odstawał od gospodarzy, piłkarze Radoslava Latala raczej biegali za piłką niż ją rozgrywali, ale co jakiś czas meldowali się pod polem karnym Kuciaka, tworząc większe lub mniejsze zagrożenie. Biało-Zieloni musieli się mieć na baczności, aby ich prowadzenie nie zmieniło się w niespodziewany remis. Do końca pierwszej połowy wynik się jednak utrzymał.

W przerwie meczu doszło do miłego akcentu. Kibice zgromadzeni na stadionie byli świadkami oświadczyn jednego z sympatyków Biało-Zielonych. Wyprzedzając Wasze wszelakie pytania: SHE SAID YES! Gratulujemy!

W drugiej połowie meczu obraz gry nie uległ znaczącej zmianie. Lechia wciąż przeważała, prowadziła grę na połowie rywala i dalej była niestety nieskuteczna. Gdańszczanie nieustannie starali się strzelić drugą bramkę, która pozbawiłaby już gości szans na to, aby do Małopolski wrócić przynajmniej z jednym punktem. Podopieczni trenera Kaczmarka byli jednak przede wszystkim niedokładni w swoich podaniach. Kontrataki spalały na panewce już na starcie. Gra była za wolna, bez pomysłu. Jego nie miały też Słoniki.

Goście swoją okazję mieli w 54. minucie gry, kiedy to Mesanović doszedł do sytuacji strzeleckiej w polu karnym Lechii, ale jego uderzenie zostało zablokowane przez jednego ze stoperów gdańszczan. Później w grze mieliśmy więcej chaosu niż składnych akcji. Z obu stron. Na kolejną wartą odnotowania sytuację czekaliśmy do 63. minuty rywalizacji. Rafał Pietrzak idealnie dośrodkował (to nie żart) na nogę Durmusa, który jednak wziął przykład z Arkadiusza Milika za kadencji Adama Nawałki w reprezentacji Polski i z kilku metrów nie trafił do bramki. Trudno też oceniać grę Niemca w rundzie wiosennej. Na boisku robi sporo zamieszania, stara się chłopak, ale liczb nie ma. A z tego rozliczają go dziennikarze i kibice w swoich ocenach.

Druga połowa nas zawiodła tym, że mało było w niej okazji bramkowych. Kolejną miał w 74. minucie najlepszy w sobotni wieczór na boisku Zwoliński (to też nie jest żart, dobrze się patrzyło na grę Zwolaka dzisiaj), ale jego pierwszy strzał obronił goalkeeper gości, a drugi poleciał w stronę sektora kilkuosobowej grupy kibiców Bruk-Betu. Goście natomiast starali się (za dużo powiedziane, chcieli podejść jak najbliżej bramki gospodarzy) zagrozić bramce Lechii, ale brakowało w ich akcjach dobrego ostatniego podania. Trudno dzisiaj pochwalić za ten mecz Piotra Wlazło czy Adama Radwańskiego, czyli zawodników, którzy powinni kreować takie sytuacje swoim kolegom.

Najgroźniejsza sytuacja gości w tym meczu? Strzał z 20 metrów stopera Putivceva, który poleciał wysoko nad bramką. Zero celnych strzałów Bruk-Betu. No takimi statystykami utrzymania się nie zrobi. Termalica wsiada już powoli do pociągu o nazwie 1. Liga. A gol w doliczonym czasie gry po kontrataku rezerwowego Flavio Paixao ten proces już tylko przyspiesza.

Lechia wygrała 2:0, ale powiedzmy sobie szczerze — to było słabe spotkanie. Gospodarze próbowali kontrolować mecz, co im za bardzo nie wychodziło. Goście? Trudno powiedzieć cokolwiek pozytywnego o ich występie. Drużyna, która niedawno zdominowała Radomiaka. Zero konkretów, bez ładu i składu. Cechy ekstraklasowych spadkowiczów.  

Lechia Gdańsk 2:0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza (1:0)

Bramki: Zwoliński 11′, Paixao 90+4′

Żółte kartki: Wlazło, Putivcev, Radwański (Bruk-Bet)

Składy:

Lechia: Kuciak – Ceesay, Nalepa (C), Maloca, Pietrzak – Kubicki, Kałuziński (67′ Terrazzino), Gajos (90+1′ Tobers) – Clemens (67′ Sezonienko), Zwoliński (77′ Paixao), Durmus (78′ Conrado)

Bruk-Bet: Pawluczenko – Tekijaski, Wlazło (C), Putivtsev – Radwański (81′ Grabowski), Hubinek (81′ Ambrosiewicz), Dombrovskyi, Hybs – Kocyła (64′ Stefanik), Poznar (38′ Śpiewak), Mesanović (64′ Varga)

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)

Zawodnicy na plus: Zwoliński, Ceesay, Kałuziński

Zawodnicy na minus: Poznar, Tekijaski, Radwański, Wlazło, Hybs

MVP: Łukasz Zwoliński (Lechia)

Prosto ze stadionu mecz Lechii z Bruk-Betem opisali Jakub Kowalikowski i Kacper Czuba

POLECANE

tagi