Bez bramek i fajerwerków… Ale czy na pewno? 49. derby Dolnego Śląska na remis

2020.07.08 Poznan
Pilka nozna Puchar Polski polfinal
Lech Poznan - Lechia Gdansk
N/z Piotr Stokowiec
Foto Pawel Jaskolka / PressFocus

2020.07.08 Poznan
Football Polish Cup 1/2 Final
Lech Poznan - Lechia Gdansk
Credit: Pawel Jaskolka / PressFocus

Poprzedni sezon nie poszedł po myśli wrocławian, którzy do samego końca musieli drżeć o to, czy utrzymają się w PKO BP Ekstraklasie. Nowy trener, Ivan Djurdjević, ma – w teorii – zapewnić stabilizację klubowi z Wrocławia po udanej przygodzie w Chrobrym Głogów, którego zaprowadził do finału baraży, jednak nie wywalczył z nim awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Serb już w pierwszym, inaugracyjnym spotkaniu zdecydował się na, trzeba przyznać, dość odważny ruch i posadził najskuteczniejszego snajpera Śląska, Erika Exposito, na ławce. Zagłębie, mimo tego że rozstało się w międzysezonowej przerwie ze sporą ilością zawodników, przystępowało do spotkania ze świeżymi głowami, a już w wyjściowej jedenastce znalazł się m.in. były stoper Sheriffa Tiraspol i Crystal Palace, Jarosław Jach, wracający do Lubina z chorwackiego Osijeku Damjan Bohar czy pozostający w naszej rodzimej lidze Marko Poletanović.

Piłkarze Śląska przed meczem pojawili się wcześniej na płycie boiska, niż gracze Miedziowych. Oprócz wspomnianego już wcześniej Exposito, na ławce finalnie zasiadł również i przychodzący do zespołu Wojskowych z holenderskiego Willem II, John Yeboah. Jako pierwsi od środka rozpoczęli podopieczni trenera Djurdjevicia. Miedziowi jednak naciskali, grali twardo i w porę przecinali ataki rywali. Nie zawsze udawało im się tego dokonywać daleko od własnej szenastki i tak w 3. minucie meczu Śląsk miał rzut rożny. W polu karnym z piłką nie zabrał się Gretarsson, natomiast futbolówka trafiła pod nogi Konrada Poprawy, który próbował zaskoczyć Bieszczada mocnym strzałem z dystansu, jednak golkiper Zagłębia nie dał się pokonać i sparował to uderzenie.

To nie był jednak koniec oblężenia bramki gospodarzy, aczkolwiek goście nie mieli również zbyt wielu pomysłów, by skutecznie zagrozić podopiecznym Piotra Stokowca. Ich strzały lądowały daleko od bramki Bieszczada. Miedziowi, choć w defensywie byli skuteczni, tak w ataku popełniali sporo technicznych błędów. Tak jak Marko Poletanović w 8. minucie spotkania, który sprokurował kolejną kontrę Śląska. Akcję finalizował Piotr Samiec-Talar igoście mieli kolejny, piąty w przeciągu dziesięciu minut korner, z którego jednak nic wielkiego nie wyniknęło.

Mijały kolejne minuty, a gra Zagłębia powoli, w żółwim tempie, zaczynała nabierać kolorytu. Miedziowym udało się wywalczyć stały fragment gry. Z narożnika boiska dośrodkowywał piłkę w pole karne Poletanović, najwyżej wyskoczył Jarosław Jach i był bardzo bliski pokonania strzałem głową Michała Szromnika. Śląsk, czując oddech Miedziowych na karku, rzucił się do ataków. Wojskowi umiejętnie przenosili ciężar gry z jednej na drugą stronę boiska i posyłali kąśliwe piłki w szesnastkę Zagłębia, tak jak Victor Garcia w 14. minucie spotkania – najpierw z lewej flanki, a chwilę potem ze stojącej piłki, z rzutu wolnego.

Gracze Piotra Stokowca ewidentnie groźniejsze akcje zawiązywali z prawej strony. Bardzo dobrze układała się współpraca kapitana Bartosza Kopacza z ustawionym nieco wyżej niż dotychczas Kacprem Chodyną. Zagłębie, choć nieco schowane i bojaźliwie wyglądające w pierwszych minutach potrafiło nawet część czasu spędzić na połowie rywala, a po stracie piłki błyskawicznie naprawić swój błąd.

Po upływie dwudziestu minut tempo gry jakby nieco się zatrzymało. Ożywili się za to kibice Śląska, którzy przygotowali w sektorze gości imponującą oprawę okraszoną odpaleniem rac. Chwilę później podobna „iskierka” pojawiła się także i w poczynaniach Wojskowych, którzy znowu mieli dwa kornery, ale nie potrafili zrobić z nich użytku. Swoją szansę zwietrzyli wobec tego Miedziowi – lewą stroną sunął Bohar, przerzucił na prawą stronę do Kacpra Chodyny, ten oddał do Łukasza Łakomego, dzięki któremu Zagłębie mogło dopisać na swoje konto pierwszy celny strzał w tym spotkaniu. Efekt patrząc całościowo dosyć mizerny, ale w statystykach z całą pewnością znalazło to swoje odzwierciedlenie.

Kolejne minuty upływały pod znakiem gry w środkowej części boiska, od czasu do czasu przenosząc się pod pole karne jednej z drużyn. Dało się odczuć rangę tego – co by nie powiedzieć – derbowego spotkania i dało się także odczuć… że to dopiero pierwsze spotkanie nowego sezonu. Zdecydowanie najlepszą szansę jeszcze przed przerwą stworzyli sobie wrocławianie, a konkretnie Dennis Jastrzembski. Lewy skrzydłowy Śląska pomknął jak błyskawica do posłanej w jego kierunku futbolówki, jednak czujny po raz kolejny w bramce był Kacper Bieszczad. Chwilę później dwukrotnie golkiperowi Miedziowych mógł zagrozić Cayetano Quintana, ale Hiszpan w porę został zablokowany przez stoperów gospodarzy. Niewykorzystane szanse, w rytm znanego powiedzenia, mogły się jeszcze zemścić, ale w kluczowych momentach zawiódł młodzieżowiec, Tomasz Pieńko.   

Od początku drugiej części gry na murawie pojawiła się postać nietuzinkowa i arcyważna dla lubińskiej drużyny – Filip Starzyński – dla którego było to 200. spotkanie rozgrywane w miedziowych barwach. Wejście to ożywiło nieco mecz, bo już trzy minuty po wejściu popularny „Figo” mógł zaliczyć asystę drugiego stopnia. Były reprezentant Polski oddał piłkę do Marko Poletanovicia, Serb wypatrzył dobrze ustawionego na dwudziestym metrze Łukasza Łakomego, a ten momentalnie uderzył, zupełnie jak Konrad Poprawa w pierwszej odsłonie, na bramkę Michała Szromnika. Bramkarz jednak nie dał się zaskoczyć. Środkowy pomocnik Miedziowych zdecydowanie miał ciąg na bramkę, jednak brakowało mu odpowiedniego wykończenia. Nie ma co jednak go obwiniać, wszak to nie on jest w Zagłębiu od zdobywania bramek, a Martin Dolezal, który w tej rywalizacji był zupełnie niewidoczny. Przejęcie inicjatywy przez Zagłębie, a do tego w dalszym ciągu utrzymujący się na tablicy wyników remis sprawiły, że końcowe pół godziny zapowiadało się emocjonująco. Również i na boisku się zaogniło (i to dosłownie), a arbiter główny Paweł Raczkowski, dwukrotnie był zmuszony przerwać grę ze względu na wrzucane przez kibiców gospodarzy race. Po wznowieniu do głosu na moment doszedł Śląsk, który trafił nawet w poprzeczkę, ale bardzo szybko akcja przeniosła się w pole karne gości, gdzie groźnie uderzał Starzyński.

Trener Djurdjević po godzinie gry zdecydował się na pierwsze korekty taktyczne, w liczbie aż trzech. Aby poprawić grę Wojskowych i w końcu wyjść na prowadzenie szkoleniowiec wprowadził Adriana Łyszczarza, Erika Exposito oraz Johna Yeboah. Szczególnie ten ostatni próbował rozbujać nieco ofensywę Śląska, ale jednocześnie potrafił się w porę wrócić i dobrze ustawić w obronie. Dobrą okaję do strzelenia bramki miał mało aktywny i niewidoczny Dolezal , ale że raz do roku to nawet kura wiadomo co.. tak też Czech mógł okazać się zbawieniem dla Zagłębia. Po kontrze, którą wypracował Bohar do spółki ze Starzyńskim, napastnik Miedziowych po podaniu od „Figo” minimalnie chybił, choć większość kibiców widziała już piłkę w siatce.

To był impuls dla Piotra Stokowca by zawalczyć o pełną pulę i wprowadzić na murawę najcięższe działa – znanego przez wszystkich w Lubinie Arkadiusza Woźniaka, a także Rafała Adamskiego. Do końca meczu pozostał kwadrans, a na murawie zrobiło się gorąco. Wyniknęła lekka przepychanka, a żółtymi kartonikami zostali ukarani Starzyński i Exposito. Potrzebowali oni na to kolejno trzydziestu i piętnastu minut. Mecz stopniowo wkraczał w decydującą fazę, a każde trafienie mogło okazać się na wagę złota. Niestety, żaden z zawodników nie wziął na siebie tej odpowiedzialności. W doliczonym czasie swoją szansę wypracowało trio rezerwowych Makowski – Woźniak – Adamski, jednak finalnie 49. derby Dolnego Śląska zakończyły się bezbramkowym remisem.

Pierwszym liderem jak na razie Raków, który wygrał w Częstochowie z Wartą 1:0 po bramce Vladislavsa Gutkovskisa. Zagłębie i Śląsk podzielili się punktami i na ten moment figurują w środku tabeli, ale spokojnie – to dopiero początek. Już za tydzień Miedziowi zmierzą się na wyjeździe z Legią, zaś Śląsk stanie naprzeciw Pogoni Szczecin. Serdecznie zapraszamy do śledzenia pozostałych relacji z 1. kolejki PKO BP Ekstraklasy na naszym portalu.

Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław 0:0

Żółte kartki: Starzyński -Samiec-Talar, Jastrzembski, Exposito

Zagłębie: Bieszczad – Kopacz, Ławniczak, Jach, Bartolewski – Poletanović, Łakomy (90. Makowski), Chodyna (46. Starzyński), Bohar (80. Ratajczyk) – Pieńko (70. Woźniak), Dolezal (70. Adamski)

Śląsk: Szromnik – Garcia, Gretarsson, Poprawa, Janasik – Olsen, Hyjek (61. Łyszczarz), Schwarz – Jastrzembski (61. Yeboah), Quintana (61. Exposito), Samiec-Talar (77. Bergier)

Sędzia: Paweł Raczkowski

Piotr Sornat

POLECANE

tagi