W trakcie minionych wakacji polscy lekarze odnieśli wielki sukces. Sięgnęli bowiem po brązowy medal Mistrzostw Świata rozegranych w Wiedniu. Trener Bartosz Dolański postanowił opowiedzieć nam o swoich spostrzeżeniach na temat minionego mundialu.
Na początku lipca br. odbyły się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej Medyków. Do austriackiej stolicy zawitały 24 drużyny, w tym również Polacy, którzy chcieli w sposób wyraźny zaznaczyć swoją obecność na tym turnieju. I trzeba przyznać, że w pełni im się to udało, o czym świadczą wywalczone przez nich brązowe krążki.
Trener „Biało-czerwonych” Bartosz Dolański nie kryje radości z powodu świetnej postawy swoich podopiecznych.
– Brąz smakuje bardzo dobrze, ponieważ jest to medal, niezależnie od tego, z jakiego kruszcu. Wiadomo, że chcielibyśmy złoto, ale brąz też smakuje dobrze – przyznaje.
Warto zaznaczyć, że w turnieju wzięły udział absolutnie najlepsze zespoły z całego świata. Niektóre z nich zrobiły duże wrażenie na selekcjonerze naszej drużyny.
– My nie znaliśmy, a przynajmniej ja nie znałem potencjału innych zespołów. Na miejscu okazało się, że jest to silnie obsadzony turniej. Mając na uwadze nasze położenie geograficzne, mocne były przede wszystkim zespoły z południa Europy, takie jak Czesi i Węgrzy. Silne były też drużyny z Ameryki Południowej, czyli Argentyna i Brazylia. Żaden zespół z innego kontynentu nie awansował po fazie grupowej i myślę, że wpływ na to miał przede wszystkim brak czasu na aklimatyzację – uważa.
Polacy przeszli przez fazę grupową niczym przysłowiowa burza. W pokonanym polu pozostawili kolejno Koreę Południową 5:1, Austrię 2:1 oraz Portoryko 8:0. Następnie w ćwierćfinale odnieśli skromne, lecz niezwykle prestiżowe zwycięstwo nad Niemcami 1:0. Półfinał to z kolei starcie z Brytyjczykami i, jak się później okazało, był to jedyny mecz, którego nie zdołali rozstrzygnąć na swoja korzyść, remisując 1:1 (k. 4:5).
– W każdym meczu byliśmy zdecydowanie lepsi od naszych rywali, poza Wielką Brytanią, która nas zaskoczyła. W każdym meczu grała bardzo defensywnie i bazowała na stałych fragmentach gry, a w starciu z nami zaatakowała. Ciężko było nam odrobić stratę jednej bramki, ale nam się to udało. Byliśmy blisko finału, bo w karnych prowadziliśmy dwiema bramkami, ale niestety, nie udało się awansować. To był jedyny mecz, jaki zremisowaliśmy, pozostałe wygraliśmy – przypomina.
Ostatecznie w meczu o trzecie miejsce reprezentacja Polski zdołała wrócić na właściwe tory, o czym najlepiej świadczy zwycięstwo nad Hiszpanią 2:1.
Cechą charakterystyczną „Biało-czerwonych” podczas światowego czempionatu była zabójcza skuteczność pod bramką przeciwnika. Nasi zawodnicy strzelili łącznie aż 19 goli, tracąc po drodze tylko cztery.
Bartosz Konecki wywalczył nawet koronę króla strzelców, pięciokrotnie pakując piłkę do siatki. Bartosz Dolański ma pełne przekonanie co do stosowanej przez siebie ofensywnej taktyki.
– Ja jestem takim trenerem, który preferuje ofensywny styl gry. Taki styl powoduje, że w sytuacji, w której trzeba gonić wynik, zawodnicy wiedzą, jak można go odwrócić. Defensywna taktyka mniej sprawdza się w takiej sytuacji, bo wówczas zespół ma mniejszy zasób rozwiązań. Stąd takie moje nastawienie, pomimo faktu, że nie znaliśmy się w ogóle, poza dwoma mini-zgrupowaniami. Przekazałem zawodnikom, że interesuje mnie to, aby zawsze narzucać swój styl gry, licząc na to, że będzie to skuteczne – zaznacza.
Kolejne Mistrzostwa Świata Medyków odbędą się w australijskim Brisbane. Wyprawa na antypody będzie dla naszych zawodników wielka przygodą i zarazem okazją do powtórzenia, a być może nawet poprawienia wyniku osiągniętego w Wiedniu.
– Wyprawa do Australii będzie nieco trudniejsza pod kątem organizacyjnym. Myślę, że będzie trzeba dodać tak ze cztery dni do tego wyjazdu na choćby lekką aklimatyzację. Pamiętajmy też o dużej odległości do pokonania. Znając specyfikę pracy lekarzy i ich duże zaangażowanie w wykonywaną pracę, dopiero się okaże, na kogo będzie można liczyć i kto będzie mógł pojechać. To jest kwestia fundamentalna w tej sytuacji i na tej podstawie będziemy budować kadrę – kończy Bartosz Dolański.
Czekamy zatem na kolejne sukcesy polskich lekarzy, licząc jednocześnie na to, że podopieczni trenera Michała Probierza wezmą z nich przykład w najbliższych meczach eliminacyjnych EURO 2024.
Jordan Tomczyk