62 mecze, 16 goli i 16 asyst — o takich liczbach w reprezentacji wielu zawodników może tylko pomarzyć. Jednak Arkadiusz Milik powinien być z nich bardzo niezadowolony. Snajper Marsylii od 2015 roku notuje w kadrze ciągły regres swojej formy.
Wczorajsza kontuzja
W 2022 roku Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik zdobyli razem 27 bramek. W ostatnich dniach pojawiało się coraz więcej informacji mówiących o tym, że Czesław Michniewicz planuje w finale baraży postawić na ten duet, którego powrót marzy się Polakom od dobrych kilku lat. Jednak ten plan stanął pod znakiem zapytania w 27. minucie meczu ze Szkocją, kiedy Milik opuścił boisko z kontuzją. Nasz selekcjoner w pomeczowych rozmowach wypowiadał się dosyć optymistycznie:
„To jest uraz Arka, który miał już przed meczem. On gra z tym urazem i on sam twierdzi, że nic wielkiego się nie stało. Będziemy walczyć, aby we wtorek był gotowy. On poprosił o zmianę, ale nie naderwał, nie zerwał tego mięśnia”.
Chodzi tutaj o mięsień dwugłowy uda. Milik ma dziś przejść badania, po których sprawa będzie jaśniejsza. Jak już wiemy, w meczu ze Szwecją nie zagra Krzysztof Piątek, którego przerwa od gry ma wynieść około 2-3 tygodni po rozcięciu Achillesa. To oznacza, że z pięciu powołanych napastników na wtorkowe spotkanie zostać mogą tylko Lewandowski i Adam Buksa.
Największy pechowiec w kadrze
Po eliminacjach do EURO 2016, w których Milik zdobył 7 goli i zaliczył aż 8 asyst, jego kariera nabrała tempa, lecz szybko zaczęła wyhamowywać z różnych względów. Po świetnych dla nas mistrzostwach Europy Milik był w zasadzie jedynym piłkarzem, który w pamięci przeciętnego kibica reprezentacji został zapamiętany negatywnie jako synonim nieskuteczności.
Po turnieju było dużo lepiej, wielka kasa na stole i transfer do Napoli. Bardzo dobry początek we Włoszech został jednak szybko zapomniany po zerwaniu więzadeł w spotkaniu z Danią. Milik po tak ciężkiej kontuzji wrócił do gry po zaledwie czterech miesiącach. Jednakże chwilę później przyszedł bliźniaczy uraz w drugim kolanie.
Te kontuzje znacząco wyhamowały karierę wychowanka Rozwoju Katowice. Rehabilitacja po drugim zerwaniu więzadeł potrwała już dłużej. Milik wrócił do gry w ostatniej chwili przed mundialem w Rosji. Na tym turnieju kompletnie spalił się w pierwszym spotkaniu z Senegalem. Grał w nim z gorączką i był właściwie nieobecny na boisku. Następnie przyszła kadencja Jerzego Brzęczka. Pod jego wodzą Milika znów prześladowały urazy, a jego licznik zatrzymał się na 3 golach i 2 asystach. U Paulo Sousy było bardzo podobnie — zaledwie 5 występów, 1 gol i opuszczone EURO 2020.
Tęsknota za duetem napastników
W naszym kraju powszechna jest tęsknota za tak skutecznym duetem napastników w kadrze, jak na przełomie lat 2015-2016. Dyskusja o konieczności gry z Lewandowskim i Milikiem wraca jak bumerang za każdym razem, gdy napastnik Marsylii znajdzie się w lepszej formie. W ostatnich latach jednak na próżno szukać udanych spotkań tego duetu.
W ostatnich latach Robertowi Lewandowskiemu lepiej układała się współpraca z innymi napastnikami. Scenariusz, w którym we wtorek zobaczymy w ataku Adama Buksę obok naszego kapitana, jest mało prawdopodobny. Znacznie bliżej podstawowego składu powinien być Sebastian Szymański, który wczoraj dał dobrą zmianę na Hampden Park w Glasgow. Jak będzie ostatecznie? Przekonamy się na 1,5 godziny przed wtorkowym starciem, kiedy to zostaną ogłoszone podstawowe składy na finał baraży.
Daniel Brudzyński