Adriel Ba Loua – jeździec bez głowy i liczb

Adriel Ba Loua wciąż jest sporym rozczarowaniem. Czy odejdzie z Lecha Poznań?

Adriel Ba Loua do Poznania przychodził jako długo wyczekiwany skrzydłowy, który z miejsca miał stać się gwiazdą zespołu. Po prawie 20 miesiącach jego pobyt w stolicy Wielkopolski postrzegany jest w ciemnych barwach i nad skrzydłowym zbierają się czarne chmury. Iworyjczyk to ciężki przypadek do jednoznacznego ocenienia, jednak czy zasłużył na tak stanowcze osądy?

Efekt „wow”

Latem 2021 roku w Poznaniu intensywnie poszukiwano skrzydłowego i po długich negocjacjach do klubu ze stolicy Wielkopolski trafił Adriel Ba Loua. Iworyjczyk miał za sobą udany sezon w lidze czeskiej, gdzie w 31 meczach zdobył siedem bramek i zaliczył sześć asyst. W Poznaniu zapanował spory optymizm, a z jego przyjściem wiązano ogromne nadzieje. Skrzydłowy był jednym z droższych graczy ściągniętych do klubu, mówiono o sumie przekraczającej milion euro, a sam piłkarz odchodził z Czech tylko przez problemy finansowe Viktorii Pilzno.

Kolejorz sondował wielu piłkarzy do obsadzenia tej pozycji. W wąskim gronie piłkarzy był m.in. Damian Kądzior, który był o krok od dołączenia do Lecha Poznań już wcześniej. Ostateczny wybór padł na Adriela Ba Louę, a klub był w stanie zaczekać niemal do końca sierpnia tylko po to, aby zrealizować ten ruch. Iworyjczyk dołączył do zespołu dopiero pod koniec okienka transferowego z racji umowy między klubami, która zakładała, że Czesi puszczą piłkarza w momencie zakończenia eliminacji do Ligi Europy.

Ba Loua zadebiutował w połowie września przeciwko Rakowowi Częstochowa, w wyjazdowym meczu zremisowanym przez Lecha 2:2, a piłkarz zaintrygował wielu obserwatorów i kibiców. Skrzydłowy w pierwszych 45 minutach aktywnie uczestniczył w ofensywnych akcjach zespołu, a w 22. minucie zmylił defensywę rywali i przekładając piłkę na lewą nogę ze skraju pola karnego uderzył w samo spojenie słupka z poprzeczką.

Dobre zagrania przeplatał z niefrasobliwym zachowaniem w defensywie. Ba Loua często zapominał o obronie i bywał spóźniony. W odbiorze też nie zachwycał, a jego stroną Raków przeprowadzał groźne ataki. Tydzień później Adriel zagrał najlepszy mecz podczas całego pobytu w Lechu Poznań i znacząco przyczynił się do rozbicia Wisły Kraków 5:0. Iworyjczyk szalał na skrzydle. Wykorzystując swoją szybkość, stwarzał ogromną przewagę w atakach Poznańskiej Lokomotywy. Mecz zakończył z bramką i dwiema asystami drugiego stopnia. Późniejsze tygodnie nie były już tak udane w jego wykonaniu. Do końca 2021 roku utrzymywał miejsce w pierwszym składzie, lecz nie notował spektakularnych występów. Świetny rajd przy Łazienkowskiej, który nie przyniósł bramki i piękna asysta przy golu Jakuba Kamińskiego w meczu z Zagłębiem Lubin to było jednak za mało.

Wieczny rezerwowy

Podczas zimowego okresu przygotowawczego przed rundą wiosenną Maciej Skorża borykał się z brakami kadrowymi. Wielu piłkarzy doznawało drobnych urazów bądź infekcji, które utrudniały trenowanie przed najważniejszą rundą w ostatnich latach. Z problemami zdrowotnymi mierzył się także Adriel Ba Loua i w efekcie nie przepracował w pełni obozu przed startem rozgrywek. Piłkarz stracił miejsce w wyjściowej jedenastce i zadowalać musiał się wejściami z ławki w końcowych etapach meczów.

Maciej Skorża kładący ogromny nacisk na odpowiedzialność w trakcie gry wolał stawiać na piłkarzy skuteczniejszych w destrukcji. Iworyjczyk przegrywał rywalizację z Dawidem Kownackim czy Michałem Skórasiem. W 15 ligowych spotkaniach zaliczył 442 minuty na 1350 możliwych, notując przy tym dwie asysty.

W wielu występach piłkarz z Afryki mógł znacząco poprawić swój dorobek, gdyby tylko po jego podaniach koledzy lepiej uderzali na bramkę rywala. Tak było w kilku przypadkach, chociażby w wiosennych meczach ze Stalą Mielec czy Piastem Gliwice. Sezon mistrzowski w wykonaniu Ba Louy pozostawił spory niedosyt i sporą zagadkę.

Przy ocenie formy byłego piłkarza Karwiny czy Viktorii wiele osób podkreślało brak pełnego przepracowanego okresu przygotowawczego z zespołem. Zmiany miał przynieść nowy sezon i nowe otwarcie, którego dokonywał John van den Brom. Holender znany jest z tego, że pod jego wodzą główną rolę odrywają skrzydłowi i często zaliczają świetne sezony. Liczono, że podobnie będzie w przypadku rekordowego transferu Kolejorza.

Ba Loua sezon 2022/23 rozpoczął na ławce, lecz do dyspozycji trenera był niezwykle krótko. Już w drugim meczu sezonu, którego stawką był Superpuchar Polski doznał enigmatycznego urazu pleców. Z początku wydawało się, że to niegroźna dolegliwość, lecz leczenie znacząco się przeciągało. Do kadry meczowej powrócił na początku października. Do końca rundy jesiennej Adriel Ba Loua zaliczył zaledwie sześć meczów, nie notując przy tym żadnych liczb.

Iworyjczyk regularnie zawodzi oczekiwania kibiców, ale także osób odpowiedzialnych za kształt kadry. Trudno być zadowolonym z postawy ofensywnego zawodnika, który w 49 meczach zdobył zaledwie jednego gola i zanotował cztery asysty. Dodatkowo często miewa problemy z drobnymi kontuzjami, blokującymi regularne treningi i występy w pierwszej drużynie. W kwietniu 2023 roku Adriel Ba Loua wciąż jest jedynie rezerwowym w zespole Johna van den Broma i nie zanosi się, aby to w najbliższym czasie miało się zmienić. W ostatnich miesiącach przegrał rywalizację z Filipem Szymczakiem, grającym na nienaturalnej dla siebie pozycji, a także z Kristoferem Velde czy Michałem Skórasiem.

Szybki, ale bez konkretów

Skrzydłowy Lecha bazuje głównie na swojej szybkości i na tym oparty jest jego drybling. Według portalu Sofasocore, Ba Loua w trwającym sezonie Ekstraklasy wykonał 10 skutecznych zwodów na 21 prób. Wynika z tego, że mniej niż połowa kończyła się wyminięciem rywala. Dla porównania: skuteczność Michała Skórasia wynosi 65% (37/57), a Iviego Lopeza 59% (44/74). Na drugim biegunie znajduje się Gio Citaiszwili, który częściej próbował dryblingu, lecz z gorszym skutkiem. Gruzin 28 razy próbował ograć rywala, a ta sztuka udała się tylko 10 razy, a więc jego skuteczność wynosi raptem 35%.

Tomasz Rząsa w materiale w Lech TV przedstawiającym Ba Louę, opisywał go jako piłkarza doskonale grającego 1 na 1, a także doskonale potrafiącego dograć w pole karne. Czy słowa dyrektora sportowego Kolejorza były zbyt hurraoptymistyczne? Skupmy się tylko na wyliczeniach z meczów ligowych.

Piłkarz z Wybrzeża Kości Słoniowej w bieżącym sezonie wykonał tylko 15 kluczowych podań, co jest 10 wynikiem w zespole. Liderami pod tym względem jest Joel Pereira (49) i Pedro Rebocho (33), Michał Skóraś zaliczył 24 takie zagrania. Jednak najsłabiej Ba Loua wypada pod względem uderzeń na bramkę rywala. 15 strzałów i tylko trzy celne – jak na ofensywnego piłkarza – bardzo słaby wynik. Przy takich porównaniach trzeba wziąć poprawkę na liczbę rozegranych minut. Skóraś czy Pereria mają w nogach ponad 1700 minut w samej Ekstraklasie, Iworyjczyk ma ich raptem 673. Oczywiście, piłkarze będący częściej na murawie będą mieli więcej okazji do dryblingów, strzałów czy kreowania szans, jednak taka dysproporcja nie bierze się znikąd. Ba Loua miewał swoje problemy zdrowotne, ale gdy jest zdrowy to i tak nie jest pierwszym wyborem Johna van den Broma.

Skrzydłowy, meldując się na boisku, jest często chaotyczny, niedokładny i spóźniony w swoich reakcjach. Brak asyst i goli to wymowny obraz formy byłego piłkarza Viktorii Pilzno. Nie można powiedzieć, że Adriel Ba Loua gra tylko i włącznie źle. Jest piłkarzem chimerycznym, który swoją szybkością robi przewagę, lecz nie ma z tego wielkiego pożytku. Brak efektywności sprawia, że notowania u kibiców są niskie i raczej trzeba rozpatrywać ten transfer w kategorii ogromnego rozczarowania. Jego przyszłość stoi pod dużym znakiem zapytania. Zazwyczaj po tak bezproduktywnym okresie Lech żegnał się z takimi zawodnikami. Tak było w przypadku Jana Sykory, Niklasa Barkrotha czy Muhameda Keity.

Dominik Łosoś

POLECANE

tagi